STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Dźwigam ciężar twojej pomyślności



Jogakszemam wahamjaham.

Odpowiadam za twoją doczesną i duchową pomyślność.

Kto zatroszczy się o naszą pomyślność na tym świecie pełnym niebezpieczeństw i zmartwień? W "Gicie Wahini" Sri Sathya Sai Baba umiejętnie wyjaśnia odpowiedź, której Kriszna udzielił Ardżunie 5000 lat temu i która odnosi się do nas nawet dzisiaj - jest to sposób na osiągnięcie wyzwolenia.

"Niezależnie od imienia lub formy, której oddaje się cześć, ja jestem odbiorcą, gdyż to ja jestem celem wszystkich. Jestem Jednym. Nie ma drugiego. Sam stałem się tym, który oddaje cześć przez swoje liczne imiona i formy. Ponadto jestem owocem wszelkich działań, tym, który obdarza owocami, jestem podstawą i sprawcą - inicjatorem wszystkiego. Po cóż to ciągle zliczać i powtarzać? Ja jestem mocą ukrytą za narodzinami, istnieniem i śmiercią wszystkiego i wszelkiego życia. Ja jestem nienarodzoną i nieśmiertelną przyczyną".

"Urzeczywistnij mnie, pierwotną przyczynę. To jest w istocie moksza [wyzwolenie]. Ten, kto osiąga mokszę, jest dżiwanmuktą (wyzwolonym za życia). Ardżuno, jeśli człowiek pragnie stać się dżiwanmuktą i osiągnąć mokszę, musi wykonywać proste dyscypliny. Innymi słowy, musi całkowicie pozbyć się przywiązania do ciała".

Słysząc słowa Kriszny, Ardżuna zauważył: "Czy mówisz, Kriszno, o sadhanie całkowitego nieprzywiązania jak o prostej dyscyplinie? Czy naprawdę można praktykować ją z łatwością? Nawet doświadczeni asceci uważają, że jest to trudne, a ty bez zająknienia zalecasz ją ludziom takim jak ja! Mówisz o tym tak, jakby to było bardzo proste zadanie. Lecz jest to wielki wysiłek. Czuję, że udzielając mi tych rad, poddajesz mnie próbie. Czy kiedykolwiek osiągnę ten stan? Czy zdobędę wyzwolenie? Czy osiągnę mokszę? Straciłem nadzieję" — stwierdził i usiadł przygnębiony.

Kriszna widział, jak Ardżuna powoli traci odwagę. Podszedł do niego i poklepał go po plecach, aby dodać mu otuchy. Powiedział: "Ardżuno, nie trzeba się dziwić i wpadać w rozpacz z tego powodu. Nie, nikt nie zdobędzie wiary, gdy tylko o niej usłyszy. Wiarę należy pogłębiać z pomocą rozumu. Wówczas okaże się, że dyscyplina ta nie jest taka trudna jak się uważa. Aby stać się całkowicie nieprzywiązanym, nie ma potrzeby nosić zmatowanych włosów, zakładać szaty w kolorze ochry i poddawać cierpieniom ciało (skórę i kości). Wystarczy, że wypełniasz wszystkie czyny jako ofiarę dla Pana, bez żadnych pragnień. To sekret wyzwolenia".

"Wykonywanie wszystkich działań w ten sposób nie jest trudne. Trzeba mieć tylko niezachwianą wiarę i żarliwość. Oczywiście, cechy te są potrzebne do każdego zadania. Uświadom sobie, że są również niezbędne do realizacji dążeń duchowych".

"Każdy wielbiciel, który ofiarowuje mi wszystkie czyny, bez żadnej innej myśli, który medytuje o mnie, służy mi, oddaje mi cześć i który pamięta o mnie, musi wiedzieć, że zawsze jestem z nim, zawsze się o niego troszczę na tym i na tamtym świecie; dźwigam ciężar jego jogakszemy (pomyślności). Słyszysz mnie?" — zapytał Kriszna, znowu poklepał Ardżunę po plecach i wlał odwagę w jego słabnące serce.

Twierdzenie, że Pan zapewnia wielbicielom jogakszemę, wywołało wiele nieporozumień. Nawet pandici, nie mówiąc o innych, nie zrozumieli jego prawdziwego znaczenia. Komentatorzy Gity rozpowszechniają to twierdzenie na różne sposoby. To najświętsze zdanie jest jak pępek ciała Gity. Pępek Wisznu to miejsce narodzin Brahmy. Śloka ta jest pępkiem, czyli miejscem narodzin dla tych, którzy pragną brahmadżniany. Jeśli wciela się w życie jej słowa, można zrozumieć całą Gitę.

Na temat tej śloki usłyszycie wiele interesujących opowieści. Podam jeden przykład. Kiedyś uczony pandit wygłaszał dyskursy na temat Gity w czcigodnej obecności maharadży. Pewnego dnia nadszedł czas, aby omówić ślokę:

Ananjas czintajanto mam
Je dżanah parjupasathe
Teszam nitja bhi jukthanam
Jogakszemam wahamjaham.

Pandit z zapałem wyjaśniał zawiłe znaczenie śloki, ale maharadża pokiwał przecząco głową i powiedział: "To wyjaśnienie nie jest właściwe". Wciąż kwestionował poprawność wyjaśnień, jakie przedstawiał pandit. Biedny uczony zdobył zasłużone wyróżnienia na dworach wielu władców, którzy nadali mu liczne zaszczytne tytuły. Teraz czuł się jak człowiek zraniony nożem, gdy w obecności dworzan, maharadża skrytykował jego objaśnienie śloki i stwierdził, że jest niewłaściwe. Boleśnie odczuł tę zniewagę.

Jednak pandit nabrał odwagi i podjął się zadania od nowa - zebrał całą swoją wiedzę i rozpoczął przekonującą dyskusję na temat wielorakiego znaczenia słów "joga" i "kszema". Maharadża nie docenił tego wysiłku. "Poznaj znaczenie tej śloki, a gdy ją dobrze zrozumiesz, przyjdź do mnie jutro" — rozkazał. Gdy maharadża wypowiedział te słowa, wstał z tronu i udał się do wewnętrznych apartamentów.

Pandit stracił nawet tę cząstkę odwagi, jaka mu pozostała. Przytłaczał go niepokój. Czuł się niepewnie z powodu zniewagi. Przyszedł do domu, odłożył egzemplarz Gity i padł na łóżko.

Zaskoczona tym widokiem żona pandita zapytała: "Dlaczego dzisiaj wróciłeś z pałacu do domu taki smutny? Co dokładnie się stało?". Kobieta zasypała męża trudnymi pytaniami, tak że musiał opisać jej przebieg zdarzenia, zniewagę, jakiej doświadczył i polecenie, z jakim maharadża odesłał go do domu. Żona spokojnie wysłuchała relacji męża i po głębokim namyśle stwierdziła: "Tak, to prawda. Maharadża miał rację. Twoje wyjaśnienie śloki nie jest właściwe. Jak mógł je zaakceptować? To twoja wina". Wtedy rozgniewany pandit podniósł się z łóżka jak kobra, której ktoś mocno nadepnął na ogon. "Co ty wiesz, niemądra kobieto? Czy jestem mniej inteligentny niż ty? Czy ty, która cały czas spędzasz w kuchni, gotujesz i służysz, uważasz, że wiesz więcej ode mnie? Zamilcz i wyjdź" — wrzasnął.

Jednak kobieta zachowała spokój i odparła: "Panie! Dlaczego wpadasz we wściekłość z powodu twierdzenia zawierającego samą prawdę? Powtórz jeszcze raz ślokę i zastanów się nad jej znaczeniem. Wówczas znajdziesz prawidłową odpowiedź". W ten sposób żona wprowadziła spokój do umysłu męża - za pomocą łagodnych słów.

Pandit zaczął analizować znaczenie poszczególnych słów śloki. Ananjas czintajanto mam - powoli i wyraźnie powtarzał na głos różne znaczenia. Wtedy żona wtrąciła się i zapytała: "Jaki jest pożytek z uczenia się i wyjaśniania znaczenia słów? Powiedz mi, jakie miałeś intencje, gdy szedłeś do maharadży? Jaki był twój cel?". W tej chwili pandit stracił panowanie nad sobą.

"Czy nie mam rodziny i domu? Jak mam zapłacić za jedzenie i picie, ubrania i rzeczy dla ciebie i dla pozostałych domowników? Oczywiście, z tego względu poszedłem do maharadży. W przeciwnym razie jaką miałbym do niego sprawę?" — krzyknął.

Wówczas żona odparła: "Gdybyś tylko zrozumiał, co Pan Kriszna głosi w tej śloce, nie zrodziłoby się w tobie pragnienie, aby udać się do maharadży! Jeśli wielbiciel oddaje mu cześć, bez żadnej innej myśli, jeśli poddaje się mu, jeśli stale koncentruje na nim umysł, wtedy Pan, zgodnie ze słowami tej śloki, zapewni mu wszystko. Nie spełniłeś tych trzech warunków. Poszedłeś do maharadży z wiarą, że on da ci wszystko! Postąpiłeś wbrew znaczeniu tego wersetu. Dlatego maharadża nie przyjął twojego wyjaśnienia".

Gdy znany uczony to usłyszał, usiadł na chwilę i rozmyślał nad uwagami żony. Zrozumiał swój błąd. Następnego dnia nie poszedł do pałacu. Zatopił się w oddawaniu czci Krisznie w domu. Gdy król zapytał, dlaczego pandit się nie pojawił, dworzanie powiedzieli, że został w domu. Król wysłał posłańca, ale pandit nie chciał ruszyć się z domu. Uczony oznajmił: "Nie ma potrzeby, abym szedł do kogokolwiek; mój Kriszna zapewni mi wszystko; on dźwiga moją jogakszemę. Cierpiałem z powodu zniewagi, gdyż długo nie mogłem sobie tego uświadomić, zaślepiony pragnieniem poznania różnych znaczeń samych słów. Poddaję się mu. Jeśli będę nieustannie otaczał go czcią, on zapewni mi wszystko, czego będę potrzebował".

Gdy posłaniec zaniósł tę wiadomość do pałacu, maharadża poszedł na piechotę do domu pandita. Upadł do jego stóp i powiedział: "Dziękuję ci z całego serca za to, że dzisiaj z własnego doświadczenia wyjaśniłeś mi znaczenie śloki, którą wczoraj przedstawiłeś. W ten sposób król nauczył pandita, że każda dyskusja o sprawach duchowych, która nie pochodzi z tygla doświadczenia, jest zwykłą atrakcją i pokazem.


Uwaga od zespołu redakcyjnego: Aby zachęcić Was do kontemplacji, przedstawiamy dokładne tłumaczenie tej znanej w sanskrycie czterowierszowej śloki:

"Tym, którzy czczą tylko mnie i nie myślą o nikim innym, którzy są zawsze oddani, zapewniam to, czego jeszcze nie posiadają (jogę) i ochraniam to, co już posiadają (kszemę)".

(dk)

Źródło:
www.sathyasai.org/events/festival/guru-poornima-2020

Źródło:
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/discourse-writing/vahini/gita-vahini/gita-vahini.pdf

Gita Wahini, rozdz. 18.
1.07.2022

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai