STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Skupienie na Sai sposobem życia


Z cyklu: Chwalebni słudzy Pana


W jaki sposób odnoszący sukcesy przedsiębiorca, posiadający wielobranżowy zakład, żyje zgodnie z ideałami Sai i odkrywa złoty środek na prowadzenie biznesu, wiodąc jednocześnie szczęśliwe życie pełne wolności.


część 3

Część 1     Część 2

Ratowanie życia pomimo poważnych komplikacji

Pan Sekar opowiedział mi o tym, jak mąż tej kobiety miał udar mózgu i jak zabrano go do szpitala w Tandżawur, lecz bez powodzenia. Przywieziono go z powrotem do wioski nieprzytomnego, a później trafił do wysokospecjalistycznego szpitala w Kumbakonam. Na szczęście miejscowy lekarz zdiagnozował wylew krwi do mózgu i rozpoczął leczenie. Lekarstwo zadziałało i mężczyzna jest już zdrowy. — Poza tym pojawiły się poważne komplikacje przy porodzie tego dziecka, dlatego wydaliśmy przynajmniej 300-400 tysięcy rupii na tę kobietę, aby mogła bezpiecznie urodzić — powiedział mi pan Sekar i dodał, że zauważył grubą czarną linię na jej szyi — coś, czego ja również nie przeoczyłem. Pan Sekar dopytywał się o to i wywiązała się rozmowa w języku tamilskim pomiędzy nim a teściową kobiety. Na końcu zobaczyłem, jak pan Sekar mówi tej kobiecie coś w doradczym tonie z dużą cierpliwością. Byłem oczywiście ciekawy, ale pan Sekar oznajmił, że opowie mi o tym później.


Gruba linia na szyi tej młodej kobiety jest świadectwem strasznej historii... ci ludzie mogą być niewdzięczni i bezduszni, ale to nie zniechęci pana Sekara

Jak tylko wsiedliśmy do dżipa (był już prawie zmierzch), zapytałem go o to i teraz pan Sekar powiedział wprost: — Ta kobieta próbowała popełnić samobójstwo.

— Co?! — nie mogłem w to uwierzyć. Ale dlaczego? Jak mogła zdecydować się na coś takiego, po tym jak wydał pan pieniądze na nią i na jej męża — zwyczajnie nie potrafiłem tego zrozumieć.

— Nie wiem — odpowiedział. Może mają jakieś problemy w domu. Dlatego jej doradzałem.

Dlaczego pan Sekar czyni służbę

Pan Sekar był spokojny — tak spokojny jak zachodzące słońce. Zaskoczyła mnie jego cierpliwość i wytrwałość. Zapytałem go: — Czy nie martwi pana to, że zrobił pan tak dużo, a ta kobieta zdecydowała się na taki drastyczny krok? Czemu nie dał jej pan porządnego klapsa? Zamiast tego rozmawiał pan z nią tak, jakby udzielał jej wskazówek, jak ma się zajmować małym dzieckiem!

Pan Sekar wysłuchał mnie do końca i wtedy powiedział tylko jedno zdanie: — Czynię służbę dla samorealizacji.


Pan Sekar — przepełniony duchem Sai

Zajęło mi trochę czasu, żeby w to uwierzyć. Moja twarz wciąż wyrażała zmieszanie. Rozumiejąc moje zakłopotanie, pan Sekar powiedział: — Widzi pan, kiedy wykonuję sewę, ofiaruję ją Bogu; od razu dochodzi do jej logicznego zwieńczenia. Nie ciągnę tego dalej. Tak, wcześniej pomogliśmy tej kobiecie, ale jest to zamknięty rozdział. Nie mam co do tego żadnych oczekiwań. Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, musiałem jej poradzić, aby w przyszłości nie podejmowała takich pochopnych decyzji i to zrobiłem.

Zwyczajnie osłupiałem. Nieczęsto spotykam kogoś tak szczerego, kto żyje zgodnie z zasadą: Sarwa karma bhagawad pritjartam — wykonuj każdy czyn wyłącznie jako ofiarę dla Boga.

Spędziłem cały dzień, słuchając wielu opowieści pana Sekara o innych. Najwyższy czas, abym teraz dowiedział się czegoś o nim — pomyślałem sobie.

— Kiedy naprawdę zainteresował się pan służbą? — zacząłem.

'Jeśli grama sewa zadowala Sai, to mnie również sprawia radość' — pan Sekar

— Cóż, już od czasów studiów byłem zawsze chętny do pomocy innym, ale kiedy w 1987 roku wstąpiłem do Organizacji Sathya Sai, mocno zaangażowałem się we wszystkie działania. Wówczas mieszkałem w Krisznagiri. Później, gdy uruchomiłem swoje zakłady, przeprowadziłem się do Czennaju. Z radością wziąłem na siebie obowiązek utrzymania w czystości siedziby Sai samithi na moim obszarze. Poza tym zawsze mieliśmy jako Organizacja pod opieką kilka wiosek, a ja spędzałem swój wolny czas służąc tam, czy to w Krisznagiri czy w Czennaju.


W latach 90. po zakończeniu obowiązku sewy w Prasanthi Nilajam, pan Sekar otrzymał szansę dotknięcia stóp swojego mistrza w Brindawanie

Później w 2000 roku w trakcie sesji konwersacyjnej ze studentami, Swami zapytał: 'Czy wszyscy jesteście zainteresowani działaniami służebnymi na wsi?' i wszyscy chłopcy z entuzjazmem podnieśli ręce. Wtedy Baba powiedział: 'Swami jest szczęśliwy, Swami jest najszczęśliwszy, gdy wykonujecie grama sewę (służbę na obszarach wiejskich)'. Gdy to usłyszałem, złożyłem obietnicę, że poświęcę się poprawianiu warunków życia na wsi, bo jeśli to sprawia Swamiemu radość, to jest dokładnie to, co muszę robić. Inna myśl, jaka przyszła mi do głowy w tym samym czasie, była taka — dlaczego na początek nie służyć w mojej rodzinnej miejscowości? W ten sposób przeniosłem się do Tirunagari.

Niezwykły styl zarządzania

— Ale czy nie jest trudno prowadzić własną firmę z takiego odległego miejsca jak to? W dodatku musiał pan porzucić komfort swojego domu w Czennaju — naprawdę chciałem się dowiedzieć, co go skłoniło do podjęcia takiej poważnej decyzji.

— Istnieją dwa powody tej zmiany. Po pierwsze, dzisiaj jest mnóstwo osób, które mogą poprowadzić moją firmę. Na rynku pracy jest konkurencja; ja muszę tylko wybrać i podjąć decyzję. Ale w czynieniu służby nie ma konkurencji. Dlatego postanowiłem podjąć sewę jako najważniejszą.

Po drugie, uświadomiłem sobie, że mogę lepiej prowadzić swoją firmę, jeśli spojrzę na nią jak osoba z zewnętrz. Tak jak pałac widzisz w całości tylko wtedy, gdy jesteś na zewnątrz, tak samo zyskujesz perspektywę, której nie mają ludzie wewnątrz. Ta pozycja pomaga mi wyraźnie rozróżniać i podejmować decyzje z większą obiektywnością.

— Niesamowite! To zupełnie nowe spojrzenie na zarządzanie! Właściwie istnieje zasada nazwana 'służebne przywództwo' (servant leadership), która mówi, że dyrektor, który widzi najmniej, rządzi najlepiej. Pan jest tego żywym przykładem! — delikatnie mówiąc, byłem pod ogromnym wrażeniem.

— Cóż, nie znam tej zasady zarządzania. Dla mnie jest to rodzaj 'nieprzywiązanego przywiązania', który wspaniale działa na mnie i na moją firmę — pan Sekar uśmiechnął się z zadowoleniem. Dotarliśmy teraz do znanego już skromnego domu. Gdy wysiedliśmy z dżipa, stał tam mężczyzna w średnim wieku, czekający na spotkanie z panem Sekarem. — To jest pan Dżagadiszan, nasz dyrektor zarządzający — przedstawił go pan Sekar.

Byłem przeszczęśliwy, że mogę poznać jedną z najważniejszych osób w jego firmie. Gdy się przedstawiłem i szybko nawiązałem z nim kontakt, zapytałem go: — Panie Dżagadiszan, czy nie przeszkadza panu to, że musi pan przejechać taki kawał drogi do tej wioski, żeby spotkać się i zdać sprawozdanie swojemu dyrektorowi?


Pracownicy SKN Organics wykonują sewę nie tylko w Prasanthi Nilajam, ale także uczestniczą we wszystkich działaniach służebnych Organizacji Sai

Dla lidera nie ma nic ważniejszego niż dawanie przykładu

— Cóż, na początku tak było — był szczery. Ale kiedy zobaczyłem pana Sekara przy pracy oraz jego entuzjazm do bezinteresownej służby, byłem pod zbyt wielkim wrażeniem, by na cokolwiek narzekać. Co więcej, jest wspaniałym szefem we współpracy. Jego filozofia prowadzenia firmy i system wartości są jednoznaczne i uczciwe. Inne organizacje mogą wykorzystywać ludzi do rozwijania firmy, ale pan Sekar jest absolutnie pewny, że jego organizacja wykorzysta firmę do rozwijania ludzi. 'Ta firma istnieje po to, abyśmy mogli mocniej kochać coraz więcej ludzi' — mówi pan Sekar.

Nigdy nie słyszałem, żeby jakiś dyrektor generalny tak mówił — moje oczy były pełne podziwu.

— Pan Sekar tak uważa... — dodał pan Narasimman. Wierzy, że jeśli pracuje nad tym, by sprawić, żeby jego pracownicy prowadzili życie ukierunkowane na wartości, to wtedy wartości tych ludzi zadbają o ich życie. Jednocześnie nigdy nikogo nie zmusza do stosowania swoich zasad, lecz po prostu daje przykład.

— Tak jak transformacja, jaką przeprowadził we mnie — przyłączył się pan Dżagadiszan. Kiedy tylko pojechałem spotkać się z nim w jakiejś służbowej sprawie, był zaangażowany w służbę w tej lub innej wiosce. Miało to na mnie ogromny wpływ. Jednak nie od razu powiedział mi, abym dołączył do niego w pracy.

— Gdzie pan pracował, zanim zaczął pracę u pana Sekara? — chciałem ocenić, jak trudny bądź łatwy był dla niego ten profil pracy.

— Przez 4 lata byłem kierownikiem działu marketingu międzynarodowej firmy Global Oil Field Supplies and Services w Katarze. Wcześniej przez 4,5 roku zajmowałem stanowisko urzędnika administracji w firmie Reliance Infocomm — odpowiedział pan Dżagadiszan.

— W takim razie, to musi być dla pana zupełnie inne uczucie pracować teraz w takim środowisku — stwierdziłem.

— Tak, to zupełnie co innego i ja to lubię. Pan Sekar jest bezkompromisowy w stawianiu na etykę i wartości. Uważa, że im bardziej jesteśmy skoncentrowani na wartościach, tym większy będzie nasz obrót. Właściwie nasza firma jest tego świadectwem. Przez ostatnich 15 lat odnotowaliśmy przychód na poziomie 15-20% rocznie. Pan Sekar mówi, że przestrzeganie dharmy oznacza oferowanie klientowi najlepszego produktu. Nigdy nie przejmuje się konkurencją. Twierdzi, że jeśli jesteśmy uczciwi wobec klienta, to ze względu na jakość naszego produktu, klient nigdy od nas nie odejdzie. Czasami mogą się tu pojawić przejściowe trudności, ale wkrótce odniesiemy sukces. Pan Sekar całkowicie wierzy w drogę prawdy.

— Coś wspaniałego! Ale upewnienie się, że ten system wartości przenika do każdego pracownika w firmie, to całkiem duży wysiłek, czyż nie? — chciałem zobaczyć, jak ta filozofia prowadzenia firmy była podtrzymywana i rozpowszechniana.


Chociaż Prasanthi Sewa odbywa się tylko 2-3 razy do roku, przez resztę czasu ci pracownicy są zajęci służeniem w wielu wioskach, którymi opiekuje się Organizacja Sai

Jak w firmie pana Sekara wybiera się i szkoli ludzi

Pan Dżagadiszan zgodził się i wyjaśnił: — Właśnie dlatego nasz proces rekrutacji jest bardzo wnikliwy, a szkolenie pracowników — wyjątkowe. Pan Sekar osobiście przeprowadza pierwszą rozmowę kwalifikacyjną i jeśli jest zadowolony z psychicznego usposobienia kandydata, wtedy człowiek ten zaczyna wykonywać jakąś pracę w terenie, a w tym czasie uważnie się go obserwuje. Nastawienie w pracy, postępowanie z innymi, zainteresowania, upodobania i skłonności kandydata — wszystko to jest monitorowane i oceniane. Niekiedy ludzie rezygnują na tym etapie rekrutacji. Pozwalamy im odejść. Lecz ostatecznie bardzo dbamy o to, by wybierać właściwych ludzi do naszych różnych prac, ponieważ ich wpasowanie się w kulturę firmy jest niezwykle istotne.

Zgadzam się z tym całkowicie.

— A gdy tylko do nas dołączają — mówił dalej pan Dżagadiszan — pan Sekar opiekuje się nimi, jak gdyby byli jego rodziną. Często mówi: 'Jeśli dzisiaj jestem dyrektorem generalnym, to dzięki pracownikom i dlatego moim świętym obowiązkiem jest zapewnić im pomyślność'.

— Podam panu przykład — teraz wtrącił się pan Narasimman. Pewnego dnia do pana Sekara zadzwonił kierownik zakładu i powiedział: 'Proszę pana, nasz ochroniarz jest niezdyscyplinowany. Wczoraj wieczorem znalazłem go pijanego. Czy mogę go zwolnić?'. Pan Sekar od razu zapytał: 'Jakie kroki podjąłeś w ostatnim czasie, aby nauczyć go dyscypliny?' Po drugiej stronie zapadła cisza. 'Najpierw powinieneś obdarzyć go miłością. Później dołóż starań, żeby pokazać mu właściwy sposób prowadzenia swojego życia'. Pan Sekar kontynuował: 'Nie możemy narzekać, skoro nie podjęliśmy próby rozwijania jego charakteru i osobowości. Zrób to, proszę, i wtedy wróć do mnie'.

Również czasami, kiedy przychodziłem do niego z czymś, co poszło nie tak w zakładzie, wysłuchał mnie do końca i zanim kogokolwiek oskarżył, przeprowadził analizę, czy do błędów nie doszło z powodu wady w naszych systemach i procedurach. 'Złodziej wejdzie tylko wtedy, gdy jest dziura' — powiedział i przedstawił pomysły na zabezpieczenie systemu, aby zapobiec takim nieszczęśliwym wypadkom. Następnie powołał się na Puttaparthi i powiedział: 'Tam jest właściwy system. Dlatego aszram funkcjonuje płynnie'.


Pan Narasimman otrzymał szansę wręczenia Swamiemu róży w czasie Ati Rudra Maha Jadżni w styczniu 2007 roku. W pierwszym dniu tej wspaniałej ceremonii Pan Sekar również miał możliwość ofiarować mu arati, a przy tej sposobności Swami spojrzał na niego, uśmiechnął się i powiedział: 'Podejdź... podejdź'

— I to także jest powód, dla którego nasi pracownicy przechodzą szkolenie w Puttaparthi — mówił teraz pan Dżagadiszan.

— Jak to się odbywa? — zapytałem. Po raz pierwszy usłyszałem o przedsiębiorstwie korporacyjnym wysyłającym swoich pracowników na szkolenie do Prasanthi.

— Robimy to sugerując, by nasi pracownicy dołączyli do wolontariuszy Sewadal, którzy 2-3 razy w roku jadą ze stanu Tamil Nadu, aby służyć w aszramie Prasanthi Nilajam. Pan Sekar wierzy, że jest to najlepszy sposób skierowania jego ludzi ku systemowi wartości Swamiego.

— W istocie prawie 100 pracowników z tej firmy co roku jedzie dla sewy — włączył się pan Narasimman. I przebywają tam przez 15 dni, a czasami przez cały miesiąc.

— To jest fenomenalne. Tak wiele osób bierze urlop i jedzie świadczyć sewę?! — byłem naprawdę zaskoczony.


Pani Sekar (w zielono-różowym sari), tak szczęśliwa, że może zobaczyć swojego Swamiego po sewie
w Prasanthi w listopadzie 2010 roku

— Nie, nie muszą brać urlopu. Służba w Puttaparthi jest traktowana jako oficjalna delegacja na szkolenie. Przez ten czas zakład pozostaje zamknięty. Ponieważ te miesiące są ustalone, przygotowujemy nasze plany produkcji przed czasem, aby upewnić się, że nie będzie brakowało towaru. Pracownicy nie tracą ani urlopu ani wynagrodzenia. Jednak nikogo nie zmuszamy do wyjazdu. Jeśli ktoś woli trzymać się z daleka, pozwalamy na to. Ale zazwyczaj większość z nich jedzie, chyba że mają jakieś problemy.

— To fantastyczne! Nie wiedziałem, że znaczna część sewaków z Tamil Nadu pochodzi z tej jednej fabryki! — to było zdumiewające odkrycie.

— Wykonujemy te działania już od 10 lat — włączył się pan Dżagadiszan i dodał — i to nie tylko pracownicy. Począwszy od pana Sekara po dozorcę zakładu — wszyscy uczestniczą w Prasanthi Sewie. Ja również jeżdżę tam co roku.

— To jest po prostu niesamowite! Ale czy to znaczy, że w tym czasie tracicie obroty, zyski lub możliwości biznesowe? — chciałem wiedzieć, czy ma to jakiś negatywny wpływ na firmę.

— Właściwie jest odwrotnie! Może pan w to nie wierzyć. W okresie sewy mamy najwyższą sprzedaż. W rzeczywistości listopad to miesiąc zimowy, w którym ludzie częściej zapadają na infekcje, a popyt na nasze produkty jest wysoki. I osiągamy bardzo dobre wyniki, jeśli chodzi o obroty. Dlatego ta możliwość sewy jest naprawdę błogosławieństwem. Baba się o to troszczy — uśmiechnął się pan Dżagadiszan.

— Z pewnością Baba o to dba. Nie ma co do tego wątpliwości — zaznaczyłem i dodałem — Tam, gdzie jest prawda i miłość, tam najbardziej odczuwalna jest obecność Baby.

Siła, która napędza pana Sekara

W tej samej chwili pojawił się pan Sekar; do tej pory przebywał w budynku. Podziękowałem mu z całego serca za cudowny dzień, jaki przeżyłem. Zapadł zmrok i nadszedł czas mojego wyjazdu. — Zanim wyjadę, mam pytanie, które po prostu muszę zadać — powiedziałem panu Sekarowi. Spojrzał na mnie z błyskiem w oku i powiedział: — Oczywiście, proszę bardzo.

— Co zainspirowało pana do tego, aby być takim człowiekiem, jakim jest pan dzisiaj? Czy kiedykolwiek Swami rozmawiał z panem? Czy udzielił panu jakiś szczegółowych wskazówek? Ta myśl nie dawała mi spokoju przez cały dzień i czułem, że nie mogę wyjechać bez uzyskania wglądu w ten aspekt całej historii.

— Gdy w 1990 roku otrzymałem szansę na złożenie padanamaskaru, Swami spojrzał na mnie i powiedział: 'Czyń sadhanę. Ja zajmę się resztą'. Postępowałem ściśle według jego nakazu. Od tego czasu aż do teraz — codziennie spędzam wczesne godziny poranne (od 3 do 6) na modlitwie i nagarsankirtanie. Nawet kiedy mieszkałem w Czennaju, każdego dnia wychodziłem na nagarsankirtan, jeśli dołączyły do mnie tylko 1-2 osoby. To mój rytuał od przeszło 20 lat. W rzeczywistości w trakcie tej godzinnej modlitwy i śpiewu znajduję rozwiązania wszystkich swoich kłopotów biznesowych. Dlatego z różnych powodów jest to ważna część mojej sadhany.


Marzeniem ich syna S. Sai Krisznana jest sumiennie uprawiać medycynę i zostać znakomitym lekarzem, który będzie mógł opiekować się ubogimi i potrzebującymi

Inna dyscyplina duchowa, której przestrzegam to mieć mniej kontaktów/przyjaciół i codziennie poświęcać więcej czasu na czytanie literatury Sai. Moim dążeniem jest być zawsze dobrym wielbicielem Sai i sadhaką. Dlatego jestem bardzo ostrożny względem swoich pragnień. Rozbudzać pragnienie znaczy pozwolić przebywać kobrze w swoim salonie. Jest to naprawdę tak niebezpieczne. Nie możemy być zupełnie pozbawieni pragnień, ale możemy mieć ich mniej.

Cokolwiek posiadam, wszystko jest oparte na potrzebach, niepowodowane pragnieniami. Nawet mój biznes opiera się na miłości; nie służy gromadzeniu bogactwa. Prawdę mówiąc, kiedy tylko rozwijasz pragnienia, przestajesz cieszyć się życiem. Dla przykładu, jeśli siedzisz na sofie, możesz się nią cieszyć tylko wtedy, gdy potrafisz się od niej uwolnić i siedzieć na niej, kiedy chcesz. Jednak jeśli przywiążesz się do sofy, to spowoduje ból. Tak samo jest z naszymi pragnieniami. Rzeczy sprawiają nam radość tylko wtedy, gdy nie jesteśmy do nich przywiązani naszymi pragnieniami.

Podobnie, jeśli pragnę stanowiska dyrektora generalnego, wtedy będę się obawiał utraty tej pracy i myślał o sposobach i środkach utrzymania swojej posady, zamiast o uczciwym prowadzeniu biznesu. Aby utrzymać swoją posadę, być może skończę tańcząc tak, jak ktoś mi zagra i stracę swoją wolność. W gruncie rzeczy czasami myślę, że nawet jeśli stracę firmę, nie będzie to problemem, ponieważ mam miłość. Z tą miłością mogę zbudować wszystko od nowa.

Coś niesamowitego! Nie sądzę, że rozmawiam z odnoszącym sukcesy biznesmenem posiadającym wielobranżowe imperium. Stoję przed zakonnikiem! — przyznałem pokornie i wtedy zadałem moje ostatnie pytanie: — Jak pan myśli, co jest pana największą siłą?

Bez mrugnięcia okiem, pan Sekar powiedział: — Przede wszystkim zawsze wybieram Swamiego! Jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Wszystko inne ma drugorzędne znaczenie. To jest mantra mojego życia.


Gdy pokłoniłem się mu z pełnym szacunkiem i rozstaliśmy się, jedyną myślą, która wypełniła mój umysł, było: — Tam, gdzie są ludzie tacy jak pan Sekar, tam jest prawda i miłość, a tam gdzie jest prawda i miłość, tam jest wyraźny zapach Sai!

Bishu Prusty
Zespół Radia Sai

Część 1     Część 2

**Pobierz tekst do druku (całość)

Tłum. Dawid Kozioł
kwiecień 2015
(is)

Źródło: "Heart to Heart", vol. 13, issue 3, March 2015
radiosai.org









Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai