STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Wiele cudów Sathya Sai


Po raz pierwszy usłyszałem o Bhagawanie Śri Sathya Sai Babie pod koniec lat 70. XX wieku, gdy studiowałem w koledżu. Niestety, nie traktowałem Baby poważnie, a nawet wyśmiewałem się z niego pod wpływem tego, co przeczytałem w gazetach o fałszywych Babach, którzy oszukiwali swoich wyznawców. Myślałem, że Sathya Sai jest jednym z nich. Ponadto jego deklaracja, że jest Bogiem w kalijudze była dla mnie nie do pojęcia.

Dlaczego się lękasz, skoro jestem tutaj

W latach 50. i 60. dorastałem w Hongkongu, Malezji i Brunei, ponieważ mój tata był żołnierzem 6. Batalionu Gurkhów Królowej Elżbiety w brytyjskiej armii. Moja mama była nauczycielką w tym samym batalionie. Gdy bawiłem się z kolegami, zdarzały się sytuacje, w których potrzebowaliśmy pomocy w rozwiązywaniu problemów. Wówczas mówiłem: "Dlaczego się lękasz, skoro jestem tutaj?", aby poprawić sobie humor. Czułem się dumny, że wymyśliłem chwytliwe powiedzenie i nie zdawałem sobie sprawy, że w rzeczywistości używałem zapewnienia, które Swami kierował do wielbicieli!

Od dzieciństwa chętnie służyłem społeczeństwu i chciałem zostać lekarzem. Jednak biorąc pod uwagę ograniczenie wieku, wyzwania techniczne i wstępne wymagania kursu, nie mogłem dostać się na studia medyczne. Mama poradziła mi abym wybrał zawód nauczyciela i ubiegał się o pracę w brytyjskich szkołach wojskowych, tak jak ona. Chociaż było to ostatnie zajęcie, jakie chciałem wykonywać, ostatecznie wybrałem zawód nauczyciela i rozwinąłem w sobie pasję do tej pracy. W 1987 roku wybrano mnie na stanowisko nauczyciela w Brytyjskiej Szkole Wojskowej w Hongkongu.

Moje doświadczenie z akceptacją Swamiego przypominało mój wybór zawodu nauczyciela, chociaż wydarzyło się to znacznie później w życiu. Uznanie Swamiego za Boga było ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, mimo że moi rodzice zaakceptowali to wcześniej.

Odsłania się mistrzowski plan Swamiego

W grudniu 1989 roku poślubiłem Saritę. Ona wierzyła w Swamiego, ponieważ w dzieciństwie była naocznym świadkiem jego cudów w swoim domu, w Indiach. Zanim przyleciała do Hongkongu, abyśmy mogli rozpocząć wspólne życie, mój tata podarował jej duży obraz Swamiego. Jednak nie pozwoliłem żonie zawiesić go w naszym pokoju do modlitwy!

Po krótkim pobycie w Brytyjskiej Szkole Wojskowej w Brunei, w 1992 roku otrzymałem awans i wysłano mnie do Hongkongu, gdzie moja koleżanka ze studiów, Urmila, została moją koleżanką z pracy. Była wielbicielką Baby i zachęcała mnie do czytania książek o Swamim. Pożyczyła mi nawet kilka książek ze swojego zbioru. Gdy je przeczytałem, moja niechęć do Swamiego przerodziła się w ciekawość, a moja wiara powoli rosła. Zaczęliśmy także doświadczać jego cudów w domu. Po pewnym czasie zaczęliśmy organizować cotygodniowe bhadżany Sai razem z małą grupą przyjaciół. Kluczową rolę odegrała tu Urmila - nie tylko przedstawiła nas Swamiemu, lecz także nauczyła nas bhadżanów i świętych pieśni.

Swami udziela darszanu w Hongkongu

Jeden z wielu cudów, jakich doświadczyliśmy, zdarzył się w 1995 roku, gdy nasz najstarszy syn, Amodh, cierpiał na bardzo wysoką gorączkę przez kilka dni. Wówczas dopiero skończył 3 latka, a lekarstwa w ogóle nie działały. Pewnej nocy żona obudziła mnie o 2.00 bardzo zaniepokojona stanem Amodha. Obiecałem, że rano zabiorę go do lekarza, ale ona nie ustawała w modlitwach, trzymając się Swamiego.

Następnego ranka czekała nas miła niespodzianka. Amodh nie miał gorączki. Był zupełnie zdrowy i sam się bawił. Wskazując na zdjęcie Swamiego, trzyletnie dziecko powiedziało nam, że Sathya Sai Baba przyszedł stamtąd w nocy i dał mu łyżeczkę wody do picia. "Sai Baba wszedł do każdego pokoju w domu. Później przyszedł z powrotem do sypialni i wrócił do tego samego zdjęcia na ścianie..."

Jak dziecko mogłoby wymyślić taką historię i opowiedzieć o tym, co się wydarzyło ze szczegółami? Uświadomiliśmy sobie, że to nasz pełen współczucia Bhagawan, przyszedł, udzielił darszanu i wyleczył naszego syna z wysokiej gorączki.

Błogosławieństwa Swamiego mogą czynić cuda

Zawsze chciałem mieć córkę, ale gdy w 1991 i 1992 roku moja żona urodziła dwóch synów, straciłem wszelką nadzieję. W 1994 roku, gdy mieszkaliśmy w Hongkongu, moja żona zaszła w ciążę po raz trzeci. Pewnego dnia moja przyjaciółka i koleżanka ze studiów, Urmila, odwiedziła nas w domu z chusteczką, którą pobłogosławił Swami. Wiedziała, że chcemy mieć córkę. Poprosiła moją żonę, aby potarła chusteczką brzuch i powiedziała jej, że błogosławieństwa Swamiego mogą zdziałać cuda. Jednak mieliśmy wątpliwości i nie byliśmy pewni, czy to pomoże. Rozwiewając wszelkie wątpliwości, we wrześniu 1994 roku urodziła się nasza córka, Surina, ku naszej największej radości, ale także ku ogromnemu zaskoczeniu lekarza i personelu medycznego. Później pielęgniarki podzieliły się z moją żoną przyczyną swojego zaskoczenia. Lekarz powiedział im w zaufaniu na wczesnym etapie ciąży, że i tym razem urodzi się chłopiec. Nie tylko podziękowaliśmy Swamiemu, lecz także uświadomiliśmy sobie, że zna on nasze najskrytsze myśli i pragnienia i że jego błogosławieństwa mogą czynić cuda.

Gdy Swami nas wzywa, sprawia, że niemożliwe staje się możliwe

W 2002 roku moja mama zachorowała na serce, a moja żona, Sarita, wybrała się w podróż z Brunei do Nepalu z moim najmłodszym synem, Ajiteszem, aby zabrać ją do szpitala superspecjalistycznego w Puttaparthi. Sarita i Ajitesz po raz pierwszy podróżowali z moimi rodzicami do Puttaparthi. Tego samego dnia w szpitalu lekarze przeprowadzili wszystkie niezbędne badania i zdziwili się, gdy zobaczyli, że moja mama wytrzymała taką długą podróż, ponieważ jej serce funkcjonowało tylko w 15%. Przed powrotem do Nepalu Swami pobłogosławił moją rodzinę darszanem. Uświadomiliśmy sobie, że gdy Swami cię wzywa, niemożliwe staje się możliwe.

W tym samym roku bardzo chciałem odwiedzić Puttaparthi, ale kilka dni przed wylotem do Nepalu, odkryłem, że bezpośrednie loty do Bangalore, obsługiwane wtedy przez królewskie linie lotnicze Royal Nepal Airlines, zostały zawieszone. Chociaż rozczarowany, byłem zdeterminowany, aby dotrzeć do Puttaparthi innym lotem. Ku mojemu wielkiemu i miłemu zaskoczeniu, gdy przyleciałem do Katmandu, odkryłem, że królewskie linie lotnicze właśnie wznowiły bezpośrednie połączenia z Bangalore. Było to dla mnie wygodne, ponieważ podróżowałem sam i po raz pierwszy do Puttaparthi. Spędziłem tam kilka dni i otrzymałem darszan Swamiego przed odlotem do Katmandu. Po powrocie byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że królewskie linie lotnicze Royal Nepal Airlines ponownie postanowiły zawiesić bezpośrednie połączenia z Katmandu do Bangalore. Wtedy zrozumiałem, że gdy Swami cię wzywa, on czyni wszystkie przygotowania.

Swami karmi ptaki w Brunei

W 2009 roku mieszkaliśmy w Brunei. Mój 17-letni syn, Iszan, przyjechał do nas na weekend w odwiedziny ze szkoły z internatem. Gdy przygotowywał się do śniadania, kątem oka zobaczył kogoś, kto stał na werandzie przed wejściem do naszego salonu. Gdy się odwrócił, aby zobaczyć, kto to jest, ujrzał Swamiego w pomarańczowej szacie, jak stał i karmił ptaki ziarnami ryżu. Robiliśmy to codziennie rano w tym samym miejscu. Gdy Iszan zawołał Swamiego, ten zniknął. Jak już wszyscy przybiegliśmy do salonu, Iszan szczegółowo opisał to, co zobaczył.

Kto powiedział, że trzeba jechać do określonego miejsca, aby "zobaczyć" Swamiego? Swami może udzielić darszanu swoim wielbicielom w każdym kraju i w każdym czasie, niezależnie od odległości.

Stała ochrona Swamiego

W 2017 roku odszedłem na emeryturę z Brytyjskiej Szkoły Wojskowej w Brunei i dzięki łasce Swamiego otworzyłem restaurację w mieście Kuala Belait w Brunei. W dniu 1 grudnia 2020 roku jechaliśmy z Kuala Belait do stolicy kraju, Bandar Seri Begawan, oddalonej o około 110 kilometrów. W samochodzie zawsze słucham bhadżanów Sai i zwykle jadę bardzo szybko, ponieważ w przeciwnym razie czuję się senny. Zatem jechałem autostradą z prędkością 160-170 km/h. W połowie drogi usłyszałem krótki trzask z tyłu po prawej stronie samochodu, ale kontynuowałem jazdę. Nagle uświadomiłem sobie, że być może jedna z opon została przebita. Zatrzymałem samochód na poboczu autostrady, aby sprawdzić opony i, ku mojemu przerażeniu, zobaczyłem, że tylna opona była nie tylko przebita, ale całkiem rozerwana. Zastanawiałem się, jak to się stało, że samochód nie wymknął się spod kontroli, nie przewrócił się, ani nawet nie telepał przy tak dużej prędkości! To bhadżany Sai w cudowny sposób przyciągnęły łaskę Sai!

Kolejny problem miałem z wyjęciem koła zapasowego, ponieważ znajdowało się z tyłu, pod podłogą w Toyocie Innova, którą prowadziłem. Słaby wzrok utrudniał mi włożenie klucza do rowka w małym otworze. Gdy tak walczyłem, nagle za nami zatrzymała się furgonetka. Indonezyjski kierowca i jego przyjaciel wysiedli i zaoferowali nam pomoc. Kierowca powiedział, że zobaczył, jak stanęliśmy i zawrócił, aby nam pomóc! Gdy zmieniał oponę, moja żona zauważyła numer jego furgonetki (KH 7830), który, o dziwo, miał te same cyfry, co nasz samochód (KJ 3087), ale w innej kolejności! Gdy kierowca zmienił koło, zaproponowaliśmy mu pieniądze, ale ich nie przyjął. Wtedy moja żona zaoferowała winogrona, które wziął z radością. Mężczyźni powiedzieli nam, że dwa razy w tygodniu odwiedzają Kuala Belait, aby dostarczyć zamówienia. Zaprosiliśmy ich na darmowy lunch w naszej restauracji w czasie następnej wizyty i zanotowaliśmy ich numer telefonu. Chociaż wysłaliśmy im kilka wiadomości na WhatsApp-ie z zaproszeniem na lunch do naszej restauracji, nigdy nie odpowiedzieli. Do dzisiaj Sarita i ja zastanawiamy się, czy to Śirdi Sai Baba i Swami tego dnia przyszli nam na ratunek w postaci dwóch dżentelmenów z Indonezji.

Złoty naszyjnik zgubiony w Brunei, znaleziony w Nepalu

W sierpniu 2019 roku Sarita musiała polecieć z Brunei do Dharamsali przez New Delhi, ponieważ jej mama była ciężko chora. W dniu lotu Sarita postanowiła zdjąć złoty naszyjnik, który moja mama podarowała jej po naszym ślubie. Przechowywała go w szkatułce na komodzie. Po kilku tygodniach wróciła do Brunei i chciała założyć naszyjnik, ale nie mogła go znaleźć! Moja żona i moja córka, Surina, szukały go wszędzie, ale na próżno. W końcu Sarita postanowiła poprosić o pomoc Swamiego w modlitwie i przez wybranie odpowiedzi 'Tak-Nie' na karteczkach, jak czyni wielu wielbicieli Sai, gdy znajdują się w trudnej lub nieszczęśliwej sytuacji. Swami odpowiedział mojej żonie, że naszyjnik się odnajdzie, dzięki czemu zachowała spokój umysłu.

Dwa lata później, w grudniu 2021 roku, Sarita poleciała do Katmandu, aby przywieźć kilka ważnych dokumentów, których potrzebowaliśmy w Brunei. Pewnego dnia postanowiła uporządkować kilka naszych walizek i w jednej z nich znalazła pudełko. Gdy je otworzyła, odkryła żółtą torebeczkę z biżuterią. W Brunei wszystkie sklepy jubilerskie pakują kupioną biżuterię do małych torebek z wyraźnym nadrukiem nazwy sklepu. Jednak wspomniana torebka nie miała typowego znaku firmowego sklepu. Sarita otworzyła ją z ciekawością, aby zobaczyć, co jest w środku. Ku jej całkowitemu zdumieniu, był to złoty naszyjnik, który zginął w Brunei!

Jak złoty naszyjnik zgubiony w Brunei mógł znaleźć się w Katmandu? Wierzę, że to było dokładnie tak, jak z moją wiarą, która zginęła w mojej głowie i znalazła się w moim sercu dzięki bezwarunkowej miłości i łasce Swamiego.

Radżesz Thapa z Hiszpanii

* * * * *

Radżesz Thapa w 1979 roku uzyskał tytuł licencjata w dziedzinie nauk ścisłych w koledżu św. Józefa (St Joseph's College) w Dardżyling, w Indiach. Następnie wrócił do Katmandu w Nepalu, gdzie podejmował różne prace. W 1984 roku zdobył licencjat w zakresie edukacji szkolnej, a w 1987 roku rozpoczął pracę w Brytyjskiej Szkole Wojskowej (British Army School) w Hongkongu. W 1995 roku przeniósł się do innej Brytyjskiej Szkoły Wojskowej w Brunei, gdzie objął stanowisko zastępcy dyrektora. W 2017 roku przeszedł na emeryturę i razem z żoną Saritą, otworzył nepalską restaurację w Kuala Belait, w Brunei. W marcu 2023 roku Radżesz i Sarita zamknęli restaurację i przeprowadzili się do Hiszpanii, gdzie należą do ośrodka Sathya Sai w Madrycie.

(dk)

Źródło: Sathya Sai - The Eternal Companion, vol. 3, issue 10, October 2024
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/eternal-companion/vol-3/issue-10/eternal-companion-vol-3-issue-10.pdf
12.10.2024

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2025 Stowarzyszenie Sathya Sai