STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Mój boski nauczyciel muzyki


Byłam małą dziewczynką, miałam 5,5 roku, gdy w 1990 roku dołączyłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej w Puttaparthi. Oprócz zajęć programowych mieliśmy do wyboru zajęcia pozalekcyjne. Postanowiłam zapisać się do klasy muzycznej. Mieliśmy do wyboru 2 rodzaje muzyki - hindustańską (północnoindyjską muzykę klasyczną) lub karnatacką (południowoindyjską muzykę klasyczną).

Jednak w rzeczywistości uczniowie nie mieli zbyt dużego wyboru. Nauczyciele przydzielali dzieci do klas na podstawie ich języka ojczystego. Ponieważ moi rodzice byli Hindusami z południa, logicznie rzecz biorąc, znalazłam się w klasie z muzyką karnatacką. Od kilku lat mieszkaliśmy w Bombaju (dzisiejszy Mumbaj), dlatego w domu mówiłam w językach marathi i hindi, które były lepiej dopasowane do muzyki hindustańskiej. Nie znałam trudnych do wymówienia słów większości utworów muzyki klasycznej z południa.

Trudności z nauką muzyki

Nigdy nie zapomnę pierwszego dnia na lekcji muzyki! Zajęcia odbywały się w naturalnym otoczeniu - pod drzewami, na terenie szkoły. Nauczycielka śpiewała każdą linijkę piosenki i prosiła uczniów - sześć dziewczynek i czterech chłopców - o jej powtórzenie. Z powodu bariery językowej, miałam trudności ze słowami piosenek. Gdy nauczycielka zaczęła mnie strofować, że nie potrafię powtórzyć ani jednego wersetu bez zająknienia, samochód Swamiego wjechał na teren szkoły od strony bramy prowadzącej do szpitala ogólnego!

Swami zobaczył nas pod drzewem, zatrzymał samochód, szybko wysiadł i podszedł do nas. Nikt nie próbował się do niego zbliżyć. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy byli "pochłonięci" lekcją muzyki. Nauczycielka zaczęła nas uczyć piosenki od początku, ale nie zdołałam powtórzyć ani jednego wersetu z powodu trudności w wymawianiu słów. Swami na to patrzył! Zepsułam występ całej klasy.

Nauczycielka była poirytowana i powstrzymała pozostałe dzieci przed powtarzaniem i śpiewaniem wersetów. Poprosiła mnie, abym powtarzała słowa za nią. Byłam bardzo zdenerwowana, więc chociaż śpiewała słowa powoli, nie mogłam powtórzyć więcej niż dwóch słów. Nauczycielka poddała się, spojrzała na Swamiego i powiedziała: "Swami, przeniesiemy ją z grupy karnatackiej do grupy hindustańskiej, ponieważ nie radzi sobie na zajęciach".

Gdy to usłyszałam, rozpłakałam się. Wiedziałam, że Swami wykazywał duże zainteresowanie muzyką karnatacką, dlatego chciałam być częścią tej "popularnej" grupy. Miałam poczucie, że chociaż jestem dobrą śpiewaczką, to ukarano mnie za to, że nie potrafiłam poprawnie wymawiać słów. Ponieważ cały czas płakałam, nauczycielka nie wiedziała, co robić.

Gdy Bóg jest przy mnie...

Swami podszedł do mnie, z miłością pogłaskał mnie po głowie i powiedział: "Daj jej kilka dni. Nauczy się i ładnie zaśpiewa".

Od razu przestałam płakać. Poczułam ogromną ulgę i szczęście. W jednej chwili przez to jedno pełne miłości zdanie Swami wyniósł mnie z otchłani beznadziei na szczyt radości. Przedtem miałam poczucie, że jestem najgorsza w klasie, a teraz czułam, że jestem najlepsza, ponieważ otrzymałam jego wsparcie. Wkładałam cały wysiłek w ćwiczenia i w wymowę trudnych słów. Miłość Swamiego zmotywowała 6-letnie dziecko do wielogodzinnych ćwiczeń! Gdy 2 dni później mieliśmy kolejne zajęcia z muzyki, nauczyłam się wszystkich wersetów do perfekcji, ku pełnemu zadowoleniu i całkowitemu zaskoczeniu naszej nauczycielki.

Pan wkracza we właściwym momencie. Gdy świat uznaje cię za straconego, Bóg jest jedynym, który wspiera cię z miłością, ponieważ zna ciebie i twoje serce! Miałam poczucie, że, gdy Bóg jest przy mnie, nie ma nic, czego nie mogłabym osiągnąć.

Boskie zarządzanie

Gdy byłam w trzeciej klasie, nasza nauczycielka muzyki karnatackiej wyszła za mąż i wyjechała z Puttaparthi. Martwiliśmy się, dlatego że zostaliśmy bez nauczycielki. Napisałam list do Swamiego, w którym podzieliłam się wszystkim, co działo się w mojej głowie i w moim sercu. Modliłam się do Baby, aby szybko przysłał nam nauczyciela muzyki.

W czasie niedzielnego darszanu Swami podszedł prosto do mnie i wziął list. Gdy uśmiechnęłam się z wdzięcznością, otworzył list i przeczytał jego treść. Następnie zapytał: "Chcesz teraz kolejnego nauczyciela? Ilu jeszcze chcesz nauczycieli?". Gdy nie odpowiedziałam, zapytał: "Ilu nauczycieli jest teraz w szkole?". Nie wiedziałam, więc błagalnie spojrzałam na nauczycieli, aby mi podpowiedzieli. Kilku wymamrotało jakąś liczbę, a ja potulnie powtórzyłam ją Swamiemu. Wtedy uśmiechnął się, z miłością poklepał mnie po głowie i powiedział, że wszyscy powinniśmy dołączyć do grupy z muzyką hindustańską i że "ciocia Keja" będzie uczyć nas muzyki. W ten sposób połączono obie grupy i wszyscy zaczęliśmy uczyć się muzyki hindustańskiej.

Chociaż zawsze chciałam uczyć się muzyki karnatackiej, byłam gotowa zamienić ją na muzykę hindustańską, gdy dowiedziałam się, że tego chce Swami.

Nigdy nie módl się o cudze nieszczęście

Gdy byłam w siódmej klasie, pod koniec roku szkolnego zachorowałam na ostrą infekcję gardła, a wówczas miał się odbyć konkurs muzyczny. Szczyciłam się tym, że co roku zdobywałam pierwszą nagrodę i miałam przywilej odbierać ją od Swamiego razem z upragnionym padanamaskarem. Znowu chciałam wygrać pierwszą nagrodę, ale z trudem mogłam wyszeptać kilka słów bez kaszlu! Czułam się bardzo źle, ale co miałam zrobić? Postanowiłam zwrócić się o pomoc do mojego Swamiego.

Gdy w czwartek rano siedzieliśmy w mandirze, wyrwałam kartkę papieru i szybko napisałam list do Swamiego. Opowiedziałam mu o bólu gardła, o konkursie i o swoich obawach, że na pewno zostanę zdyskwalifikowana. Bałam się, że inni uczniowie, którzy mogą nie być tak dobrymi śpiewakami jak ja, ostatecznie zdobędą nagrody. Poskarżyłam się Swamiemu, że byłoby to dla mnie zawstydzające, gdyby tak się stało. Gdy moje rozczarowanie rosło, byłam coraz bardziej zrozpaczona. Modliłam się, aby nauczycielka muzyki, która zasiadała w jury konkursu, rozchorowała się tego dnia! Wtedy konkurs musiałby zostać przełożony o kilka dni, dzięki czemu miałabym szansę wyzdrowieć i wziąć w nim udział.

Swami wyszedł na darszan i podszedł do mnie ze znaczącym uśmiechem. Byłam pełna nadziei, wstałam i wręczyłam list Swamiemu. Swami wziął list, pobłogosławił mnie padanamaskarem i poszedł, ku mojej wielkiej radości i entuzjazmowi! Gdy się uśmiechałam, Swami zrobił jeszcze kilka kroków i upuścił mój list na kolana mojej nauczycielki muzyki! Byłam przerażona! Co miałam teraz zrobić?

Moja nauczycielka była bardzo szczęśliwa, ponieważ Swami udzielił jej padanamskaru. Drżałam na samą myśl o konsekwencjach, jakie mnie spotkają, gdy nauczycielka otworzy list i go przeczyta. W liście szczerze podzieliłam się ze Swamim swoimi uczuciami i myślami, a teraz pomyślałam sobie, że złamał święty pakt tajemnicy między nami! Jak mógł to zrobić?

Swami zajął miejsce, a po chwili rozpoczęły się bhadżany. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Moja nauczycielka od muzyki codziennie zamykała oczy w czasie bhadżanów. Pomyślałam, że wtedy mogłabym się do niej zakraść i ukraść list z jej kolan! Jednak, ku mojemu przerażeniu, przepełniała ją tak wielka radość po otrzymaniu błogosławieństw Swamiego, że w ogóle nie zamknęła oczu! Przez cały czas trzymała list w rękach! Straciłam wszelką nadzieję na odzyskanie listu. Zaczęłam się martwić, co się stanie, gdy wrócimy do szkoły po darszanie. Nauczycielka prawdopodobnie pokaże list dyrektorce i kierownikowi. Wszyscy dowiedzą się o mojej egoistycznej i niegodziwej modlitwie, w której życzyłam nauczycielce, aby się rozchorowała! Teraz byłam zła na siebie za taką modlitwę i myślałam, że Swami postawił mnie w niezręcznej sytuacji, aby dać mi lekcję.

Gdy uczeń odrobi lekcję, posłaniec znika

Swami zawsze uczył nas, aby modlić się o dobro wszystkich, a ja wypowiedziałam taką głupią modlitwę z powodu egoizmu i zazdrości. Czułam żal i obiecałam Swamiemu, że już nigdy tego nie zrobię. Ale byłam również zła na Swamiego, ponieważ zawiódł moje zaufanie. Chociaż dostałam lekcję, to mój błąd wciąż mógł wyjść na jaw! Miałam poczucie, że być może Swami wcale tak bardzo się o mnie nie troszczy.

Bhadżany dobiegły końca. Swami wstał i zamiast stałą trasą wrócić do swojej rezydencji, zmienił kierunek i podszedł do mnie! Zaczęłam z nim walczyć w umyśle: "Swami, być może bawi cię to całe przedstawienie, ale naprawdę postawiłeś mnie w bardzo trudnej sytuacji. Poprosiłam cię tylko o drobną pomoc, a ty zrobiłeś to, by mnie zdemaskować!".

Swami podszedł do mojej nauczycielki muzyki i poprosił o list, który trzymała w złożonych dłoniach. Był to mój list, który Swami wcześniej upuścił jej na kolana! Zobaczyłam promyk nadziei i modliłam się: "Swami, proszę, napraw to. Zrozumiałam swój błąd. Proszę, pomóż mi tym razem".

Nauczycielka dała list Swamiemu, a on uśmiechnął się niewinnie i zapytał ją: "To dla mnie, prawda?". Chociaż siedziałam ponad metr dalej, krzyknęłam: "Tak Swami, to dla ciebie". Swami uśmiechnął się, wziął list i poszedł dalej. Odetchnęłam z ulgą. Wydawało się, że moja nauczycielka muzyki osiągnęła jeszcze wyższy poziom szczęścia. Opuszczała mandir z uśmiechem na twarzy, ponieważ została dwukrotnie pobłogosławiona. Jednak nie był to koniec przedstawienia Swamiego.

Wszystko dobre, co się dobrze kończy

Później tego samego dnia przyszedł czas na konkurs muzyczny, ale ledwie mogłam mówić. Podeszłam do nauczycielki i powiedziałam, że nie będę w stanie śpiewać z powodu infekcji gardła. Ku mojemu zaskoczeniu, stwierdziła: "Od tego roku bierze się pod uwagę ocenę za cały rok. Jej podstawą nie będzie jeden konkurs". Odjęło mi mowę ze zdumienia, gdy usłyszałam od niej gratulacje za zajęcie pierwszego miejsca w klasie! Byłam taka szczęśliwa, że łzy płynęły mi z oczu. W ciszy podziękowałam Swamiemu i poczułam wdzięczność, że mam takiego wspaniałego Pana, do którego mogę się zwrócić z każdym małym problemem. On rozwiązuje wszystkie problemy w taki sposób, który jest dobry dla każdego.

Swami jest moim nauczycielem muzyki. Najważniejszych lekcji w życiu udzielił mi przez muzykę.

Pudża Digumarti z Indii

* * * * *

Pudża Digumarti mieszka w Indiach i od dziecka jest wielbicielką Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Należy do trzeciego pokolenia wielbicieli Sai w rodzinie. Uczyła się w szkole podstawowej Sathya Sai (Sathya Sai Primary School) w Puttaparthi od 1 klasy do 12 klasy. Ukończyła studia licencjackie w dziedzinie handlu, w kampusie Anantapur przy Instytucie Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai (Sri Sathya Sai Institute of Higher Learning). Pudża Digumarti jest specjalistką w zakresie bankowości inwestycyjnej. Pracuje jako doradca finansowy dla firm.

(dk)

Źródło: Sathya Sai - The Eternal Companion, vol. 3, issue 11, November 2024
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/eternal-companion/vol-3/issue-11/eternal-companion-vol-3-issue-11.pdf
15.11.2024

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2025 Stowarzyszenie Sathya Sai