STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Boskie przyciąganie


Przez większość życia nie byłem osobą duchową. Jednak mój ojciec codziennie oddawał cześć. Dorastając w Mangalore, uważałem, że granie w gry i spędzanie czasu z przyjaciółmi jest ważniejsze niż modlitwy. Dziecięce lata spędzałem głównie na swawolnych i zabawnych zajęciach. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem imię "Sai Baba". Usłyszałem również, że było dwóch Babów. Z mojego ograniczonego rozumienia wynikało, że jeden był fakirem z Śirdi, a drugi - 'oszustem' z Puttaparthi. Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, jak bardzo się myliłem, przesłonięty ciężką chmurą iluzji (maji).

Wkrótce zapisałem się na studia licencjackie z chirurgii stomatologicznej. Były to lata młodzieńczych przyjemności i rozrywki. Oglądałem filmy, spędzałem czas z przyjaciółmi, jadałem w restauracjach, plotkowałem o różnych sprawach i nie robiłem absolutnie nic, co wiązałoby się z duchowością. W latach 1999-2004 mieszkałem w Ćennaju, gdzie chodziłem na studia magisterskie z chirurgii stomatologicznej. W 2006 roku ożeniłem się. Gdy ja prowadziłem praktykę dentystyczną, moja żona robiła studia podyplomowe w latach 2007-2010. Regularnie odwiedzaliśmy plaże i wiele razy przechodziliśmy obok Sundaram, świątyni Swamiego. Do tej pory nawet nie wiedziałem o jej istnieniu! Całą uwagę koncentrowałem na pobliskim kompleksie kinowo-teatralnym zwanym Sathyam. Z kolei moja żona była oddana Sai Babie z Śirdi. Czciła go na ołtarzu swego serca, ponieważ nie pozwoliłem jej trzymać jego zdjęcia na naszym ołtarzyku.

Gdy w 2010 roku moja żona ukończyła studia podyplomowe, przeprowadziliśmy się znowu do Mangalore, gdzie zostałem profesorem w miejscowym koledżu.

Moc satsangu

Dopiero w 2011 roku ponownie usłyszałem o Sathya Sai Babie, ponieważ wiadomość o jego Mahasamadhi była główną wiadomością w gazetach. Przeczytałem ją przypadkowo i nie towarzyszyły mi żadne uczucia. Z mojej perspektywy było to odejście kolejnej osoby z tego świata. Jednak jego praca nade mną dopiero się rozpoczęła.

Musiałem regularnie odwiedzać swój uniwersytet w Triśur, w stanie Kerala. Spotkałem tam kolegę ze studiów, z czasów koledżu. Odkryłem, że był gorliwym wielbicielem Sai Baby. Na początku myślałem, że mówił o Sai Babie z Śirdi. Jednak gdy dowiedziałem się, kogo miał na myśli, zapytałem: "Ale czy Sai Baba jest prawdziwy? Czy nie jest tak, że tylko Sai Baba z Śirdi jest prawdziwy?".

"Co ty mówisz!" - odparł i dodał: "Przyjeżdżam do Swamiego od 1999 roku. Moje życie zmieniło się dzięki niemu". Podzielił się doświadczeniami i przemyśleniami o 'swoim Swamim', a ja nieświadomie uczestniczyłem w satsangu. Ilekroć odwiedzałem Triśur, z wielkim zainteresowaniem słuchałem opowieści o Swamim i byłem nimi zaintrygowany. Gdy tylko wracałem do Mangalore, byłem takim samym człowiekiem jak dawniej - ateistą, a w najlepszym razie agnostykiem. W tym czasie zostaliśmy pobłogosławieni synem i córką.

Łaskawy Baba

Nasz syn miał wiele trudności w nauce mowy. Po pewnym czasie zaczęliśmy się martwić i poszliśmy na terapię do logopedy. Pojawienie się córki pomogło, ponieważ syn stał się bardziej aktywny w jej towarzystwie. Jednak wciąż było mu daleko do tego, by uczyć się tak, jak inne dzieci w jego wieku.

Moja żona wróciła do czytania Śirdi Sai Satczaritry, co robiła regularnie, zanim się pobraliśmy. Modliła się za naszego syna, a ja zastanawiałem się, jak 'zwykły człowiek' mógłby pomóc. Jednak nie przejmowała się zbytnio moimi szyderstwami i drwinami. Później umieściła obraz Sai Baby z Śirdi w naszej domowej świątyni i codziennie z czcią kłaniała się Babie. Zawsze drwiłem z jej oddania i śmiałem się w duchu z jej absurdalnych przekonań.

Moja żona zaczęła również oglądać serial telewizyjny o życiu Sai Baby z Śirdi codziennie o godzinie 7:00 wieczorem. Nie wchodziłem jej w drogę, ale byłem zajęty obowiązkami zawodowymi jako dentysta i profesor. Pewnego dnia mój syn podszedł do mnie i zaczął mówić: "Sai Baba, Sai Baba". Zdałem sobie sprawę, że bez mojej wiedzy, moje dzieci również pokochały Sai Babę. Później, wskazując na każde bóstwo w naszej domowej świątyni, syn powiedział: "Tato! Zobacz, Sai Baba. To jest Sai Baba... To jest Sai Baba". Chociaż nie przydzieliłem Sai Babie żadnego miejsca wśród bóstw, dla mojego syna wszystkie bóstwa były Sai Babą!

Na tym się nie skończyło. Ten mały chłopiec z wadą wymowy wkładał wiele wysiłku w to, by opowiadać mi historie o Sai Babie swoimi słowami. Przywoływał również inne postacie z serialu telewizyjnego o Sai Babie z Śirdi i z radością o nich mówił. Wywarł wpływ nawet na moją córkę, która zaczęła dzielić się ze mną opowieściami o Babie. Chociaż w niego nie wierzyłem, Baba był łaskawym opiekunem, który chronił naszą rodzinę!

Swami wchodzi do mojej domowej świątyni i do mojego życia

Stało się dla nas oczywiste, że nasz syn potrzebuje specjalistycznej pomocy w związku z mową. Postanowiliśmy go zapisać do szkoły terapii zajęciowej w Triśur. W dniu 2 maja 2022 roku zapisaliśmy go do szkoły i wróciliśmy do domu. Gdy przebywałem w Triśur, znowu cieszyłem się dobrym towarzystwem kolegów ze studiów, a moje serce wypełniały opowieści o nowym Sai. W czerwcu 2022 roku moja żona i córka pojechały na kilka dni do Bangalore, aby wziąć udział w ceremonii ślubnej. Wtedy zrobiłem coś, co było nie do pomyślenia - przyniosłem do domu zdjęcia Śirdi Baby i Sathya Sai Baby i umieściłem je na ołtarzu!

Skontaktowałem się z moim przyjacielem i kupiłem kilka książek o Swamim. Zacząłem do niego dzwonić i rozmawiać o Swamim przez telefon. Satsang, który był ograniczony do Triśur, teraz zawitał również do Mangalore dzięki technologii komórkowej! Tych kilka dni upłynęło bardzo przyjemnie, wielka radość i zadowolenie wypełniły moje serce. Taka jest moc satsangu! Swami zmiękczył moje serce i przyciągnął mnie do siebie.

Gdy moja żona wróciła z Bangalore, przeżyła prawdziwy szok! Była tak podekscytowana widokiem Sai Baby z Śirdi na ołtarzyku, że nie rozpoznała mojego Swamiego! Nie miałem dla niej żadnego wyjaśnienia. Zastanawiała się, co się wydarzyło pod jej nieobecność, ale nie drążyła sprawy. Była dla mnie milsza niż ja byłem dla niej, jeśli chodzi o jej wiarę w Babę! Potajemnie czytałem książki o Swamim do czasu, gdy kilka miesięcy później moja żona również dołączyła do jego owczarni.

Swami jest ze mną każdego dnia

Pewnego dnia do mojej kliniki przyszedł wysoki sadhu (święty człowiek) w ochrowym ubraniu. Zaczął mi opowiadać o Sai Babie z Śirdi, chociaż w klinice nie było nic, co wskazywałoby, że znam Sai Babę. Dał mi zdjęcie Baby i powiedział coś w rodzaju: "On zawsze będzie cię chronił". Później poprosił o pieniądze, tak jak Śirdi Baba prosił o datek (dakszinę). Dałem mu niewielką sumę pieniędzy. Wskazał na moją torbę i poprosił o nią. Powiedziałem: "Proszę, torba jest moja, potrzebuję jej". "W porządku! Dasz mi ją, gdy przyjdę na Diwali" - stwierdził. Następnie wręczył mi dżapalę z rudrakszy i powiedział, abym przechowywał ją w bezpiecznym miejscu.

Trzymałem koraliki rudrakszy razem z dwoma zdjęciami Baby na swoim ołtarzyku. Codziennie przed wyjściem do pracy dotykałem wszystkich trzech i prosiłem o błogosławieństwo. Kilka miesięcy później koraliki rudrakszy spadły na podłogę i, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, rozleciały się na kawałki! Usiadłem i je pozbierałem. Wówczas jedna myśl sprawiła, że zacząłem się zastanawiać, czy to jakaś wiadomość, czy może zły omen.

Wkrótce byłem w drodze do pracy. Jechałem z kolegą drogą, którą poszerzono do sześciopasmowej drogi ekspresowej. Wszędzie tam, gdzie trwały prace, pojazdy kierowano na pas awaryjny. Gdy wjechałem na jeden z nich, z terenu budowy, z dużą prędkością wyjechała ciężarówka, która o milimetry ominęła mój samochód!

Gdyby pojazdy się zderzyły, zginąłbym lub został ciężko ranny! Zjechałem na bok i wziąłem kilka głębokich oddechów. Mój kolega, który siedział obok, też był wyraźnie wstrząśnięty. Na szczęście obaj byliśmy cali i zdrowi. Przez kilka chwil siedzieliśmy w ciszy, w szoku, próbując pojąć prawdę, że zostaliśmy cudownie ocaleni. Teraz zrozumiałem, dlaczego koraliki rudrakszy pękły. Byłem przekonany, że miały wpływ na to zdarzenie. Opóźniły mój wyjazd z domu o kilka sekund, dzięki czemu zostałem uratowany przed zderzeniem!

Wcześniej nazwałbym ten cud zbiegiem okoliczności. Jednak teraz mam świadomość, że Bóg najczęściej działa w ciszy i za kulisami. Nie robi niczego na pokaz. Czyni wszystko, aby ukazać swoją wielką miłość. Dzisiaj często doświadczam wielu takich boskich zbiegów okoliczności, dzięki czemu dobrze wiem, że Baba jest ze mną. Minęły 2 lata, od kiedy rozpoczęła się moja podróż ze Swamim, a on wciąż przyciąga mnie coraz bliżej do siebie na swój własny sposób. Mam nadzieję, że gdy zbliżam się do niego, wtedy również staję się mu bliższy.

dr Amarnath Shenoy z Indii

* * * * *

Dr Amarnath Shenoy mieszka w Mangalore, w stanie Karnataka, w Indiach z żoną i dwojgiem dzieci. Został wielbicielem Swamiego po jego Mahasamadhi. Z zawodu jest dentystą, a także profesorem i dyrektorem wydziału endodoncji w koledżu dentystycznym w Kasaragod, w stanie Kerala. Uwielbia pisać wiersze i aktywnie uczestniczy w działaniach miejscowego ośrodka Sai w Mangalore.

(dk)

Źródło: Sathya Sai - The Eternal Companion, vol. 4, issue 1, January 2025
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/eternal-companion/vol-4/issue-1/eternal-companion-vol-4-issue-01.pdf
17.01.2025

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2025 Stowarzyszenie Sathya Sai