STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Gdy Sai przyszedł do mnie w Meksyku...


Spotkałam Swamiego w 1973 roku, a raczej powinnam powiedzieć, że Swami postanowił się mi wtedy ukazać. Miałam 17 lat i szukałam nauczyciela duchowego. Być może intuicyjnie czułam, że znajdę go w Indiach, ponieważ chciałam nauczyć się hindi, podstawowego języka używanego w tym kraju. Pragnęłam również dowiedzieć się, jak ubierać sari, jak gotować indyjskie wegetariańskie jedzenie i oczywiście, jak medytować. Poświęciłam się temu w pełni i zaczęłam uczyć się wszystkiego na raz, począwszy od zapisania się na lekcje języka hindi w Wielkanoc, w 1973 roku.

W tym samym roku poznałam panią Kamalę Marar i jej męża z Triśur, w stanie Kerala, w Indiach, którzy pracowali w ambasadzie Indii, w Mieście Meksyk. Zgodziłam się, aby Kamala była moją nauczycielką medytacji. W czasie pierwszej sesji medytacji światła zauważyłam człowieka w pomarańczowej szacie, z dużą aureolą czarnych włosów, który przechodził z tyłu za mną! Dostrzegłam, że razem z nim był także starszy człowiek, który nosił stare i sprane pomarańczowe ubranie.

Gdy wstawałam, subtelna postać w jasnopomarańczowej szacie przywitała mnie na środku pokoju. Uśmiechając się, człowiek ten pomachał do mnie ręką skierowaną ku górze.

— Kamalo! Kamalo! — krzyknęłam. — Wybacz mi proszę, nie wiedziałam, że masz gości. Medytuję na środku pokoju. Chodź szybko. On tu jest!

Kamala wbiegła do pokoju, a postać zniknęła...

Mój Pan przychodzi do mnie w Meksyku

— Przysięgam, że go widziałam. Uśmiechał się do mnie, miał pomarańczową szatę i czarne włosy w stylu afro. Kto to jest? Twój krewny? — zapytałam Kamalę, ponieważ nic innego nie wydawało się logiczne.

Kamala pobiegła do sypialni i wróciła ze starym indyjskim magazynem dla kobiet. Szybko przewróciła strony i wskazała na zdjęcie w sepii.

— Czy to jest człowiek, którego widziałaś?

— Tak, tak! — odpowiedziałam. — Stał na środku twojego salonu. Przysięgam, widziałam go tu przed chwilą.

Moja nauczycielka tylko się uśmiechnęła. Wróciłam do domu oszołomiona, nawet nie zapytałam o jego imię ani o żadne szczegóły. Wciąż zastanawiałam się, co się stało! Czy to była sztuczka mojego umysłu? Nigdy wcześniej coś takiego się mi nie przydarzyło. Kim był ten człowiek, który się do mnie uśmiechał? Jak się nazywał? Przez kilka dni jego obraz odcisnął się w moim umyśle i sercu. Gdy następnym razem spotkałam Kamalę, zapytałam ją o jego imię.

— Sai Baba. To jest Sai Baba — powiedziała Kamala, a następnie zaczęła puszczać bhadżany, które śpiewał. Moje serce oszalało, słysząc jego głos, gdy śpiewał "Gowinda Kriszna Dżej". Był to pierwszy bhadżan, jaki usłyszałam. Później Kamala wyjawiła mi, że jest wielbicielką Sai.

Podróżuję do mojego Pana w Indiach

Po kilku dniach Kamala zaprosiła mnie do domu na herbatę. Chciała, abym poznała jej przyjaciółkę, panią Gail Muniz, która właśnie wróciła z Indii z mężem, dr. Luisem Munizem. Po raz pierwszy spotkali Swamiego. Małżeństwo chciało założyć grupę i prowadzić bhadżany w każdy czwartek, w swoim domu, w Colonia Roma. Chętnie się przyłączyłam i tak w roku 1973 założyliśmy pierwszą czwartkową grupę bhadżanową Sai w Meksyku. Należało do niej jeszcze 5 osób. Słuchaliśmy bhadżanów odtwarzanych z magnetofonu. Śpiewaliśmy je regularnie, z pasją i z zapałem.

Z upływem lat grupa rozrosła się tak, że nie mogła pomieścić się w domu państwa Munizów. Dr Luis Muniz, ówczesny przewodniczący ośrodka Sai, musiał poszukać większego miejsca na sesje bhadżanowe i kółka studyjne. Wielu wielbicieli zaczęło podróżować do aszramów Swamiego w Puttaparthi i Bangalore. Dr Luis Muniz zachęcał nas do pisania listów do Swamiego i do ich wysyłania. Tak więc napisałam osobisty list, w którym poprosiłam Swamiego, aby wezwał mnie do Indii, gdzie mogłabym go zobaczyć z bliska. Odpowiedział niemal natychmiast!

W roku 1983 otrzymałam stypendium indyjskiego rządu na studia języka hindi i literatury w New Delhi. Byłam w drodze do Indii... i do Swamiego!

Gdy wylądowałam w New Delhi, zaczęłam szukać ośrodka Sai i go znalazłam w dzielnicy mieszkaniowej, w południowej części miasta (Greater Kailash II), niedaleko miejsca, gdzie studiowałam. Stałam się regularnym gościem tego ośrodka. Gdy tylko mieliśmy wolne na uczelni, pędziłam do aszramu, aby zobaczyć Swamiego i cieszyć się błogością darszanu i sparszanu przez wiele dni. Jeździłam tam wszelkimi dostępnymi środkami komunikacji i przy najmniejszej okazji. W ten sposób świętowałam Gurupurnimę, Daśarę i Boże Narodzenie z moim boskim Mistrzem.

Miałam również okazję uczestniczyć w pierwszej konferencji Guru Bal Wikas w grudniu 1983 roku, w boskiej obecności Swamidżiego, w Prasanthi Nilajam.

Swami jest zawsze na wezwanie

W 1984 roku poproszono mnie, abym pomogła grupie 15 meksykańskich inżynierów, którzy przebywali Kalkucie (dzisiejsza Kolkata) i pracowali nad projektem wiertniczym dla znanej indyjskiej firmy. W tamtym roku deszcze monsunowe okazały się ulewne. "Wielkie nieszczęście, Kalkuta znajduje się pod wodą od blisko 72 godzin" - krzyczały nagłówki jednej z największych gazet codziennych. Wszyscy utknęliśmy w mieście, nie mając żadnego transportu. Po kilku dniach niespokojnego oczekiwania, w końcu mieliśmy wyruszyć do New Delhi pierwszym dostępnym lotem po opadach deszczu.

Na lotnisku w Kalkucie zauważyłam, że chmury są ciemne i gęste i że nie widzę światła dziennego! Serce mi zamarło. Jak, u licha, mieliśmy opuścić miasto? Chmury monsunowe stawały się coraz gęstsze. Weszliśmy na pokład samolotu i usiedliśmy na swoich miejscach. Obok mnie było puste miejsce. Postanowiłam poprosić Swamiego, aby był moim towarzyszem podróży. Samolot ledwo wystartował, gdy gwałtownie wstrząsnęła nim burza. Wkrótce wszyscy zaczęliśmy się trząść z powodu turbulencji, podrzucani w górę i w dół. Górne schowki zaczęły się otwierać, a bagaż zaczął na nas spadać. Wtedy krzyknęłam: "Om Sai Ram, Swamidżi, bądź tutaj. Pokaż mi swoją obecność. Potężny Panie, bądź tu ze mną!".

Dokładnie w tej chwili otworzył się składany stolik, na którym wylądował portfel, a w nim zdjęcie mojego Swamidżiego!

— Om Sai Ram — krzyknęłam ponownie, a ktoś odpowiedział: — Sai Ram, siostro! Proszę, nie ruszaj się... Zostań tam, gdzie jesteś.

Głos dochodził z około ośmiu rzędów za mną. — Dobrze — odparłam, próbując pokazać, że się uspokoiłam.

Minęło jakieś pół godziny zanim pilot odzyskał pełną kontrolę nad samolotem. Następnie właściciel portfela przyszedł go odzyskać. Drżały mi ręce, gdy go oddawałam.

Dlaczego się lękasz, skoro Sai jest blisko?

— Nie ma się czego bać, siostro. Czy mogę usiąść obok ciebie? — zapytał.

Nazywał się kapitan Kumar. Wcześniej leciał tym samym lotem z Delhi do Kalkuty i również był wielbicielem z ośrodka Sai w Greater Kailash II, w New Delhi, który odwiedzałam. Zaczął mi opowiadać o tym, co dzieje się w czasie startu w burzową pogodę. Zapewnił mnie również, że sytuacja nie była tak niebezpieczna, jak się wydawało. Wtedy całkowicie się uspokoiłam. W ten sposób Swamidżi odpowiedział na mój strach przed lataniem podczas burzy.

Dzisiaj wiem, że Swami jest zawsze ze mną w czasie wszystkich burz w moim życiu, tak jak był ze mną w czasie burzy w Kalkucie. Chociaż miałam wiele okazji, aby porozmawiać ze Swamim, to nigdy nie miałam szansy zrobić sobie z nim zdjęcia. Ilekroć prosiłam Swamiego, aby pozwolił mi zrobić sobie z nim zdjęcie, zawsze pytał mnie: "Kiedy wracasz do Meksyku?". W odpowiedzi podawałam datę odległą o kilka tygodni. Wówczas Swamidżi mówił: "Ach, mamy jeszcze czas!".

Gdy czekam na to zdjęcie ze Swamim, jest on mocno zakorzeniony w moim sercu. Jest moim przyjacielem i przewodnikiem przez wzloty i upadki życia. Koncentracja na Swamim oczyszcza mój umysł ze wszystkich zmartwień i lęków. Wiem, że on jest zawsze ze mną jako mój odwieczny przyjaciel.

dr Isabel Arline Duque z Meksyku

* * * * *

Dr Isabel Arline Duque pochodzi z Meksyku. Jest założycielką ośrodka Sai w Mieście Meksyk (Mexico City), w którym uczy Edukacji Duchowej Sai (Sai Spiritual Education). Jest tłumaczką w Międzynarodowej Organizacji Sathya Sai i aktywną uczestniczką działań służebnych na rzecz osób starszych w ośrodku Sai w Querétaro.

Dr Isabel Arline Duque uzyskała doktorat w dziedzinie historii na Narodowym Uniwersytecie Autonomicznym Meksyku (National Autonomous University of Mexico), gdzie przez 49 lat była wykładowcą historii. W 2019 roku przeszła na emeryturę. Dr Duque pracowała z wysokim komisarzem Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców jako tłumaczka języka hindi dla uchodźców przyjeżdżających do Meksyku. Jedna z jej książek została przetłumaczona na język angielski przez Instytut Kultury i Relacji Kulturowych Indii (Cultural Institute of Cultural Relations of India). Pełni honorową funkcję eksperta referencyjnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Meksyku.

(dk)

Źródło: Sathya Sai - The Eternal Companion, vol. 4, issue 3, March 2025
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/eternal-companion/vol-4/issue-3/eternal-companion-vol-4-issue-03.pdf
15.03.2025

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2025 Stowarzyszenie Sathya Sai