STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Zawsze pod jego czujnym okiem


Urodzony w jego owczarni

Urodziłem się w stanie Tamilnadu, w mieście Tiruwannamalai (Indie), w 1987 roku, w rodzinie oddanej Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie, co było błogosławieństwem, które ukształtowało każdy aspekt mojego życia. Od wczesnego dzieciństwa otaczała mnie obecność Swamiego w opowieściach o nim, na bhadżanach, na zdjęciach, a przede wszystkim w oddaniu, które wypełniało nasz dom. Miałem wyjątkowe szczęście widzieć go wiele razy, cieszyć się jego bliskimi darszanami, a raz nawet otrzymałem błogosławieństwo dotknięcia jego lotosowych stóp. Jednak w głębi serca zawsze miałem niespełnione pragnienie osobistego kontaktu ze Swamim, aby doświadczyć jego szczególnej bliskości i łaskawości. Mogło to nastąpić na osobistym interview. Chociaż moje pragnienie się nie spełniło, to teraz wiem, że Swami obdarzył mnie błogosławionymi doświadczeniami na wiele innych sposobów.

Błogosławieństwo na drodze do Brindawanu

Gdy w roku 2004 chodziłem do liceum, przeżyłem prawdziwie błogosławioną chwilę ze Swamim. Podróżowałem z ojcem i kilkoma przyjaciółmi z rodziny Sai z Tiruwannamalai do aszramu w Brindawanie (Bangalore), w nadziei na otrzymanie darszanu Swamiego. Jednak usłyszeliśmy, że wkrótce Swami ma wyjechać do Puttaparthi i wyglądało na to, że się rozminiemy. Wtedy jeden z wykładowców z koledżu Swamiego w Brindawanie powiedział nam, że możemy otrzymać darszan Swamiego, jeśli staniemy na poboczu drogi wzdłuż jego trasy przejazdu. Zaufaliśmy słowom wykładowcy i czekaliśmy przy drodze.

Na naszych oczach wydarzył się cud. Gdy samochód Swamiego przejeżdżał obok nas, ku zdumieniu wszystkich, Swami uśmiechnął się i uniósł ręce, aby nas pobłogosławić. Ten jeden gest był poruszający. Wówczas nie zdarzał się często, ponieważ Baba miał złamaną rękę. Jechaliśmy za samochodem Swamiego aż do Puttaparthi, gdzie odwiedził on dom spokojnej starości, a później wrócił do aszramu. Zauważyłem, że nawet w czasie postojów nie podnosił rąk w geście błogosławieństwa, co sprawiło, że ta chwila była dla nas jeszcze bardziej wyjątkowa. Byłem przekonany, że Swami wybrał nas, aby udzielić nam specjalnego, dyskretnego i osobistego błogosławieństwa na drodze! Cóż za wyjątkowe błogosławieństwo!

Niewidzialne nagrody na Ati Rudra Maha Jadżni

W roku 2007 miałem okazję wykonywać sewę w czasie Ati Rudra Maha Jadżni, którą Swami przeprowadził w Czennaju. Była to rozbudowana i święta dziewięciodniowa ceremonia wedyjska, w czasie której intonowano Rudram i odprawiano rytuał ognia (homa). Moje serce pragnęło służyć w Jadżnia Mandapam, w najważniejszym miejscu, w którym przeprowadzano święty obrzęd, gdyż mógłbym przebywać bezpośrednio w boskiej obecności Swamiego. Jednak przydzielono mi stoisko wystawowe Iśwarammy. Chociaż na początku byłem rozczarowany, zaakceptowałem to jako jego wolę i sumiennie wykonywałem swoje obowiązki.

Gdy w ostatnim dniu ceremonii szedłem samotnie przez słabo oświetlony obszar, pewien mężczyzna ubrany na biało, tak jak sewak (wolontariusz), poklepał mnie po plecach i powiedział: "Wykonałeś dobrą sewę", po czym odszedł. Nigdy więcej go nie widziałem. To jedno zdanie podniosło mnie na duchu.

Następnego ranka Swami udzielił specjalnego darszanu wszystkim wolontariuszom Sewadal w Sundaram, a ja zostałem pobłogosławiony darszanem z bliskiej odległości, grupowym zdjęciem ze Swamim i srebrnym dolarem jako prasadem, darem jego miłości. Swami znowu mnie dostrzegł i dał mi znacznie więcej, niż mogłem sobie wymarzyć.

Skierowany do Port Blair na studia wyższe

W roku 2008 przeniosłem się do Port Blair (Śri Widżaja Puram, stolicy terytorium związkowego Indii, Andamany i Nikobary, położonego na wyspach), aby podjąć studia magisterskie w kampusie Uniwersytetu Pondicherry. Wyspa była dla mnie zupełnie nowym miejscem i czułem się oddzielony od znanych mi spotkań Sai. Jednak zasięgnąłem informacji i znalazłem ośrodek Sai w pobliżu. Zacząłem chodzić co tydzień na bhadżany, które dały mi spokój i siłę.

Boski czas na przyjęcie na studia doktoranckie

Po ukończeniu studiów magisterskich postanowiłem rozpocząć studia doktoranckie na tej samej uczelni. Zdałem egzamin wstępny na poziomie krajowym i zająłem 13 miejsce. Zwróciłem się do kierownika wydziału i do członkini wydziału z prośbą o wskazówki dotyczące mojego doktoratu. Kierownik wydziału powiedział, że wszystko będzie zależało od wyniku mojej rozmowy kwalifikacyjnej. Członkini wydziału zgodziła się co do zasady, ale nie otrzymała jeszcze listu polecającego, oficjalnego dokumentu uprawniającego ją do prowadzenia doktorantów.

Mijały dni i nadszedł dzień poprzedzający rozmowę kwalifikacyjną. Był to Wielki Czwartek i po naszej domowej sesji bhadżanowej nagle pomyślałem, aby zadzwonić do wskazanej osoby prowadzącej. Ku mojej wielkiej radości oznajmiła, że tego wieczoru o 17.30 otrzymała list polecający potrzebny do prowadzenia doktorantów. Powiedziała mi, abym przyjechał na rozmowę kwalifikacyjną, o ile to możliwe.

To był boski znak!

Od razu poinformowałem o tym moją rodzinę i pospieszyłem na lotnisko w Czennaju z nadzieją, że uda się mi kupić bilet do Port Blair. Zwykle bilety lotnicze kupowane w ostatniej chwili są bardzo drogie, ale dzięki łasce Swamiego ich cena była symboliczna i dostałem miejsce w samolocie! Gdy dotarłem na miejsce rozmowy kwalifikacyjnej, ze zdziwieniem stwierdziłem, że żaden inny kandydat nie przybył na czas! Byłem jedynym kandydatem! W ten sposób zostałem wybrany i rozpocząłem podróż przez studia doktoranckie. Swami bez słowa, z miłością i perfekcją zaaranżował każdy aspekt mojej podróży.

Jego obecność na ostatnim darszanie

W roku 2011, w czasie badań doktoranckich w Port Blair, usłyszałem, że Swami trafił do szpitala. Mniej więcej w tym samym czasie planowałem krótką wizytę w rodzinnym mieście, Tiruwannamalai, przed wyjazdem do Kerali na szkolenie. Jednak w tym dniu, w którym byłem w domu, dotarła do mnie wstrząsająca, bardzo przykra wiadomość, że Swami opuścił fizyczne ciało! Cała nasza rodzina pospieszyła do Puttaparthi, aby złożyć ostatni hołd.

Wówczas wolontariusze Sewadal ze stanu Andhra Pradesz służyli w Prasanthi Nilayam. Ponieważ tłum był ogromny, koordynator Sewadal ze stanu Tamilnadu poprosił, aby zakwaterowano nas w Sai Kulwant Hall, gdzie znajdowało się ciało Swamiego. Dzięki jego łasce mieszkaliśmy tam przez wszystkie trzy dni, aż do zakończenia ostatnich obrzędów.

Później uświadomiłem sobie, jak starannie Swami zorganizował to wszystko. Gdybym przebywał w Port Blair, przegapiłbym te ostatnie chwile. Lecz Swami zadbał o to, abym był w Tamilnadu, tak blisko, abym mógł być razem z nim. Nawet na ostatnim darszanie w ciele fizycznym Swami włączył mnie do działania, prowadził i pocieszał w najbardziej osobisty sposób.

Ukończenie doktoratu dzięki jego woli

W roku 2012, po zakończeniu badań terenowych, dołączyłem do krajowego laboratorium w stanie Goa jako badacz. Zacząłem także chodzić do ośrodka Sai w Goa i stale wykonywałem praktykę duchową. W ramach naszej pracy oceanograficznej często uczestniczyłem w rejsach naukowych w celu zbierania próbek na morzu.

Wkrótce po złożeniu pracy doktorskiej wezwano mnie na końcowy egzamin ustny, ale w tym samym czasie miałem zaplanowany rejs. Mój mentor z laboratorium nalegał, abym wziął udział w rejsie, natomiast mój promotor z Port Blair poprosił mnie, abym zrezygnował z rejsu i uczestniczył w egzaminie ustnym. Zdezorientowany i wewnętrznie rozdarty, modliłem się do Swamiego o prowadzenie. Wsiadłem na statek, nie wiedząc, co się wydarzy.

Cudem osoba prowadząca mój przewód doktorski osobiście porozmawiała z dyrektorem krajowego laboratorium, który kazał mojemu mentorowi zwolnić mnie z udziału w rejsie. W ostatniej chwili pozwolono mi zejść na ląd i uczestniczyć w egzaminie ustnym. Obroniłem pracę doktorską i otrzymałem stopień doktora!

Dzisiaj i zawsze pod jego czujnym okiem

Dzisiaj, w roku 2025, pracuję jako naukowiec prowadzący specjalistyczne badania i projekty w narodowym instytucie w Koczin. Od dzieciństwa do chwili obecnej Swami prowadzi mnie, chroni i kształtuje moją podróż. Na każdym rozdrożu czułem jego opiekę przejawiającą się w cichych gestach, w telefonach we właściwym czasie, w przystępnych cenach biletów lotniczych i w niewidzialnych błogosławieństwach, aby wymienić tylko kilka.

Moje życie jest jedynie ciągłym wspomnieniem i świadectwem jego miłości. Nie uzyskałem upragnionego osobistego interview, ale w rzeczywistości otrzymałem o wiele bardziej znaczące błogosławieństwa: żywy kontakt ze Swamim, zbudowany dzięki poddaniu, milczeniu i łasce.

Samasta loka sukhino bhawantu.

Dżej Sai Ram.

dr Sai Elangowan Subramanjan z Indii

* * * * *

Dr Sai Elangowan Subramanjan jest biologiem morskim z Tiruwannamalai, w stanie Tamilnadu, w Indiach. Pracuje jako naukowiec prowadzący specjalistyczne badania i projekty w narodowym instytucie w Koczin. Urodził się w 1987 roku, w rodzinie głęboko oddanej Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie, i dorastał w atmosferze duchowości. Droga życiowa zaprowadziła go ze świętych wzgórz w Tiruwannamalai na odległe wyspy do Port Blair, a następnie na wyprawy po oceanie. Sai Elangowan Subramanjan uzyskał stopień doktora nauk morskich na uniwersytecie Pondicherry i miał swój wkład w badania nad ekologią morską. Jego życiem osobistym i zawodowym kieruje niewidzialna ręka Swamiego.

(dk)

Źródło: Sathya Sai - The Eternal Companion, vol. 4, issue 9, September 2025
www.sathyasai.org/sites/default/files/pages/eternal-companion/vol-4/issue-9/eternal-companion-vol-4-issue-09.pdf
13.09.2025

**Pobierz tekst do druku





Copyright © 2001-2025 Stowarzyszenie Sathya Sai