STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam

powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam



Sadguru Sai - niezrównany nauczyciel


Latać wysoko z Sai


Przełomowe momenty w życiu absolwenta szkół Sai, pana Pratima Banerdżi,
gdy uczy się właściwego sposobu uszlachetniania swojego życia
i osiągania znakomitych wyników, aby stać się najlepszym
ku wielkiej satysfakcji swojego boskiego mistrza.


część 2

Część 1     Część 3     Część 4

Od niepewności do ulgi

Dzięki modlitwom rodziców Pratima i jego gorącej prośbie do Pana rozmowa kwalifikacyjna w sprawie przyjęcia do szkoły średniej Sri Sathya Sai przebiegła bez problemu. Pratim wiedział, że jest przyjęty. Komisja wskazała tak samo. Pratim poczuł ulgę, lecz o dziwo, zaczął także martwić się o swoją przyszłość. Gdy spojrzał na to miejsce oraz na spokój i dyscyplinę, która wszystko przenika, pomyślał: "Czy naprawdę potrafię się tutaj dostosować? Czy nie będę odmieńcem? Każdy jest tu taki cichy. Czy będę spędzał cały czas wyłącznie na modlitwie i na medytacji? Co z moim życiem i marzeniami? Czy w ogóle będę mógł się bawić? Czy zostanę zakonnikiem?". Jego niepokój wzrastał z każdą upływającą godziną.

Nie mogąc uspokoić swojego umysłu, Pratim zapytał kilka osób wokół, czy w Puttaparthi są jakieś obiekty sportowe. Ktoś powiedział: "Co masz na myśli, mówiąc 'jakieś' obiekty sportowe? W 1997 roku na miejscowym stadionie rozegrano międzynarodowy mecz krykieta".

"To naprawdę coś" — doszedł do wniosku Pratim. "Jeśli nie ma nic innego, to przynajmniej są tutaj porządne obiekty sportowe".

Czy bhadżany były dla niego nowe i nudne?

— Nie. Właściwie nigdy nie myślałem o nich jako o bhadżanach. Dla mnie była to dobra muzyka — mówi Pratim z serdecznym uśmiechem tańczącym na jego ustach. Był to czas, kiedy po blisko dwóch latach znowu zacząłem śpiewać. Nie mogłem dostatecznie dobrze śpiewać przez długi czas z powodu zmiany głosu z dziecięcego na dorosły. Teraz zacząłem lubić swój nowy głos. Urzekł mnie sposób, w jaki płynęły bhadżany. W ogóle nie znałem słów, ale z łatwością przyswoiłem sobie pieśni, a te melodie rozbrzmiewały w mojej głowie przez cały dzień.

Pratim powoli przyzwyczajał się nie tylko do bhadżanów, lecz także do akademika, do panujących w nim zasad oraz do surowego i zdyscyplinowanego trybu życia.

— W rzeczywistości mój ojciec martwił się, czy będę w stanie dostosować się do skromnego życia w akademiku — wyjaśnia dalej Pratim. — W The Scindia School przywykłem do obsługi kelnerów, do spożywania posiłków przy eleganckich stołach, posługując się stylowymi sztućcami, do służących dbających o czystość moich pokoi, ubrań i właściwie wszystkiego. Ale tutaj musieliśmy robić to wszystko sami. Wiele rzeczy było dla mnie nowych.

Pamiętam, jak w czasie mojego pierwszego obiadu przykucnąłem na podłodze; był tam ten chłopak, który chodził dookoła z wiaderkiem, mówiąc: 'Rasam, rasam'. Pochodząc z rodziny Bengalczyków, myślałem, że serwuje rasogullę (popularną bengalską słodką potrawę). Dlatego wyciągnąłem w jego kierunku moją szklaną miskę. Chłopak szybko zrozumiał, że jestem nowy i powiedział: 'Nie, bracie, rasam trzeba jeść z ryżem'. Powiedziałem łagodnie: 'W porządku, dziękuję'. W ten sposób powoli dostosowałem się do tego nowego stylu życia.

Gdy teraz o tym myślę, takie adaptowanie się w moim życiu powinno być trudne szczególnie dlatego, że przyjechałem z elitarnej szkoły. Jednak nie było to dla mnie takie ciężkie jak wybór, którego dokonałem. Dlatego dokładałem wszelkich starań, aby się przystosować. Z pewnością działał we mnie Swami. Jak inaczej mogę to wytłumaczyć? Znajdowały się tutaj także doskonałe obiekty sportowe i tyle muzyki wokół.... Nie było wolnej chwili ani nudnego momentu.

Pierwsze spojrzenie i natychmiastowe połączenie

Tamtego lata Bhagawan doznał złamania i gdy nauczyciele z Prasanthi przyszli do niego po błogosławieństwo przed rozpoczęciem roku akademickiego, powiedział im, że wróci dziewiątego. Wszyscy spodziewali się go 9 czerwca, gdyż Bhagawan zwykle wracał do Puttaparthi w tym miesiącu. Pan dotrzymał słowa. Przyjechał dziewiątego, ale miesiąc później - 9 lipca 2003 roku.


Swami wracający do Parthi z Brindawanu

— Do tego czasu nie wchodziłem do mandiru. Śpiewaliśmy bhadżany w akademiku — kontynuuje Pratim. — Pierwszy raz wszedłem do tego świętego miejsca. Kolega z klasy pokazywał mi różne części budynku i wyjaśniał: 'Tutaj odbywają się bhadżany, tam Swami udziela interview, tu siedzą znane osobistości, Swami wchodzi stąd'. Gdy tak mnie oprowadzał, zostaliśmy zaskoczeni, kiedy w kilka chwil przejechał samochód Bhagawana!

Gdy spojrzałem w górę i zobaczyłem pomarańczową szatę w samochodzie, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, ale po prostu zacząłem płakać. To było niepohamowane. Niewytłumaczalne!

Kolega z klasy myślał, że jestem smutny prawdopodobnie z powodu niedawno przeprowadzonej operacji Swamiego. Próbował mnie pocieszać: 'W porządku, ze Swamim wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się'. Ale nie to było powodem mojego płaczu.

Szczerze mówiąc, ja również nie miałem pojęcia. Coś zaszło w moim wnętrzu. Po prostu zacząłem płakać jak dziecko. Myślę, że jedno spojrzenie Swamiego poruszyło coś w głębi mojej istoty, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. To wszystko. Tama pękła. Płynął potok. W rzeczywistości po pewnym czasie zacząłem czuć się bardzo nieprzyjemnie. To było krępujące, ponieważ wszyscy patrzyli na mnie, a ja nie wiedziałem, jak powstrzymać łzy. Na szczęście po chwili potok ustał.

Teraz czułem się bardzo lekki. Ogarnął mnie wielki spokój. To było tak, jakby minione lata zwyczajnie się rozpłynęły. Czułem się jak nowy i nowonarodzony. Jedynie pragnienie, jakie teraz miałem, to bardziej go doświadczyć i zbliżyć się do niego.

Przyswajanie lekcji życia, aby zadowolić Swamiego

Widząc biegłość Pratima w dyscyplinach sportowych, kolega z klasy powiedział mu: "Pratim, co roku Swami wręcza nagrody zwycięzcom różnych zawodów sportowych. Masz wspaniałą okazję, aby ją zdobyć. Jeśli sobie poradzisz, będziesz mógł odebrać nagrodę bezpośrednio z jego rąk".

To była dla Pratima wystarczająca motywacja, aby począwszy od tamtego dnia wziąć się do pracy. — Co wieczór w pośpiechu wracałem z mandiru do akademika, szybko się przebierałem i szedłem na trening lekkoatletyczny — wspomina Pratim. — W mojej klasie było wielu lekkoatletów i żaden nie trenował. Jednak to mnie nie zniechęciło. Miałem jasny cel i chciałem włożyć w to swój cały szczery wysiłek. Poza tym nie było dla mnie innej drogi. Wtedy nie byłem śpiewakiem. Zupełnie nie znałem bhadżanów Sai. Nie potrafiłem również intonować Wed. Tak więc dyscypliny sportowe były jedynym sposobem na zbliżenie się do Swamiego i naprawdę ciężko trenowałem przez 2-3 miesiące. Opłaciło się.

Gdy rozpoczęły się konkurencje lekkoatletyczne, zwyciężyłem w czterech z pięciu dyscyplin. W istocie jedna z nich była interesująca. Właściwie jestem skoczkiem wzwyż. Lecz nasz trener powiedział: 'Pratim, nie jesteś taki wysoki. Dlaczego chcesz próbować skoku wzwyż? Tutaj jest wielu chłopców, którzy są w tym całkiem dobrzy. Pchnięcie kulą będzie dla ciebie lepszym rozwiązaniem'.

Zastosowałem się do jego rady. Jednak nie miałem czasu się przygotować. Nigdy wcześniej nie próbowałem swoich sił w pchnięciu kulą. Mimo wszystko w dniu zawodów wziąłem do ręki tę ciężką metalową kulę, uniosłem wysoko głowę, skoncentrowałem wzrok na ogromnym posągu Hanumana i modląc się żarliwie, rzuciłem nią z całej siły. Nie uwierzysz - pobiłem rekord szkoły!


Swami na podwyższeniu ogląda obchody dorocznego Dnia Sportu i Kultury

Później przyszedł czas na ostatnią konkurencję - skok w dal. To była moja ulubiona dyscyplina. Zawsze zdobywałem nagrody w tym konkursie. Do tego czasu zwyciężyłem już w czterech konkurencjach. Tak więc w zasadzie byłem lekkoatletycznym mistrzem szkoły. Teraz myślałem tylko o jednym: 'Zamierzam ustanowić nowy rekord szkoły - wyjątkowy mistrz lekkoatletyki, który pobił na głowę wszystkich przeciwników, aby wznieść puchar zwycięzcy we wszystkich pięciu konkurencjach'. Nie mogłem się doczekać, by skoczyć; nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić pochlebstw, jakie będę otrzymywał od kolegów z klasy za ten wspaniały wyczyn.

Wywołano moje nazwisko. Absolutnie pewny siebie, oddałem pierwszy skok. Był spalony. To niemożliwe! 'Nieważne, zrobię to teraz' - powiedziałem sobie i skoczyłem ponownie. Znowu spalony! Byłem niewiarygodnie przerażony. To nie mogę być ja! Miałem jeszcze jedną próbę. 'Tym razem mi się uda!'. Zdopingowałem się i skoczyłem. Spalony! Po raz trzeci! Zostałem wykluczony z konkurencji. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.

To był wielki szok. Nie zdobyłem nagrody w konkurencji, w której byłem najbardziej pewny siebie. Coś było nie tak. Gdzieś popełniłem błąd. To skłoniło mnie do samodociekania. Gdy rozmyślałem nad wszystkimi zdarzeniami z ostatnich kilku dni, stwierdziłem, że w pchnięciu kulą ustanowiłem rekord bez wcześniejszego treningu. Jednak tam nie polegałem na sobie. Całkowicie poddałem się Swamiemu. Przeszedłem do historii.

Lecz w skoku w dal byłem tak bardzo pewny swoich umiejętności, że nie zadałem sobie trudu, aby choćby przez chwilę pomyśleć o Swamim. Poza tym zostanie superzdobywcą i superbohaterem w akademiku za mocno owładnęło moim umysłem, abym mógł myśleć o czymś innym.

Krótko mówiąc, pomyślałem - 'Ja jestem wykonawcą'; to było przyczyną mojej klęski. Nauczyłem się jednej z najważniejszych lekcji życia: Bądź pokorny. To nie ty jesteś tym, który zdobywa. Ofiaruj wszystko jemu i zobacz, jak cię wznosi. Złe chwile również są dla twojego dobra. Jeśli utrzymasz pełną koncentrację i przyswoisz sobie jego lekcje, zło wkrótce zamieni się w dobro.

Niezwykłe jest widzieć, jak proces myślowy Pratima zaczął się zmieniać w ciągu kilku miesięcy pobytu w szkole Swamiego.

— Szczerze mówiąc, każdego dnia dziwiłem się samemu sobie — wyjaśnia Pratim. — Zastanawiałem się: 'Jak mogę tak myśleć? Jaki eksperyment myślowy odbywa się w mojej głowie?'. Tyle działo się w moim wnętrzu.

Najlepszą część kursu stanowiły możliwości, jakie dawał nam Swami. W tamtych latach Bhagawan z chęcią oglądał wszystkie programy przygotowane przez studentów. Po 2003 roku nastał czas, kiedy Swami uwielbiał siedzieć długo na zewnątrz, a jeśli byliśmy gotowi z jakąś prezentacją, dawał nam szansę. Pamiętam, jak w XII klasie zrealizowaliśmy dwa programy w ciągu czterech dni! Co więcej, zrobiliśmy to w trakcie naszych corocznych egzaminów państwowych. Jednak nigdy nie miało to wpływu na naszą naukę. Te pozalekcyjne zajęcia naprawdę wzmocniły naszą koncentrację i pomogły nam z łatwością zrozumieć przedmioty; mogliśmy przyswajać największe lekcje w najkrótszym czasie.


Właściwie nie uświadomiłem sobie tego, dopóki po egzaminach nie pojechałem do Gwalijar. Tam spotkałem się z moimi starymi przyjaciółmi na meczu Indie-Pakistan i w toku rozmowy jeden z nich zapytał: 'Hej, jak oceniasz egzamin pisemny z fizyki?'.

— Był dość łatwy — powiedziałem. Przyjaciel oznajmił: 'Żartujesz sobie z nas? Co masz na myśli, mówiąc, że egzamin był łatwy? Był najtrudniejszy do rozwiązania!'.

Dopiero wtedy zrozumiałem różnicę w uczeniu się w szkole Swamiego i w innej placówce. Robiliśmy tu milion rzeczy i jednocześnie przewodziliśmy także w nauce. Działo się to zupełnie swobodnie i bez wysiłku. Pewność siebie i umiejętności, jakie kształtuje w nas ten system, są nadzwyczajne. Oczywiście, jest także zawsze ochraniająca łaska Bhagawana.

Te dwa lata w szkole naprawdę położyły trwały fundament pod wszystko inne, co wydarzyło się w moim życiu i co wciąż się w nim dzieje. Chociaż zawaliłem test wstępny, pomodliłem się i zobaczyłem skutek szczerego pragnienia. Razem z nim w moim sercu utwierdziła się moc modlitwy.

Wkrótce zupełnie nieświadomie miłość do Pana zaczęła wzrastać i się wzmagać. Doprowadziło to do życia skupionego całkiem wokół Swamiego. Każdy czyn, działanie, myśl i doświadczenie służyło tylko dociekaniu, jak zbliżyć się do Pana. Sposób, w jaki cicho i pewnie następuje ta transformacja w szkole Bhagawana, jest doprawdy zdumiewający.

Bishu Prusty
Zespół Radia Sai

Część 1     Część 3     Część 4

**Pobierz tekst do druku (całość)

Tłum. Dawid Kozioł
wrzesień/październik 2016
(is)

Źródło: "Heart to Heart", vol. 14, issue 8, July/August 2016
radiosai.org









Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai