"Brahmiti Bharata bhasza" (święty jest język Bharaty),
"Giriwag wani Saraswati" (język Saraswati jest jak góra słów) - takie
określenia języka Saraswati i Bharaty dają nasze święte pisma. W naszej
tradycji uznaje się, że słowa występujące w Wedach pokazują właściwy
sposób grupowania liter. Nie rozumiejąc świętego znaczenia wedyjskich
mantr, przyjęło się jednak uważać, że są one tylko grupami słów. Takie
słowa jak Ida, Saraswati i Bharati są słowami świętymi pochodzenia
wedyjskiego. Symbolizują one esencję Wed i same Wedy. Słowa Indra, Waju
i Brihaspati przekazują nam pewne aspekty. Wzięte razem zawierają
znaczenie słów Ida, Saraswati i Bharati. Znaczenie tych trzech słów
zawiera się też w słowach Agni, Waju i Aditja. Równoważność znaczeniowa
tych dwóch zestawień trzech słów sprawia, że w jadżni żadna z nich nie
może występować osobno. Zawsze pojawiają się razem. Z Aditją występuje
Bharata, a z Waju i Agni - Saraswati i Ida. Jakaś kombinacja wszystkich
tych słów pojawia się na ceremonii jadżni. Słowa Bharata i Aditja uważa
się za synonimy.
Bharata, Saraswati i Ida są terminami wedyjskimi. Reprezentują one same
Wedy. Posiadają wedyjskie pochodzenie i wedyjskie znaczenie. Musimy ten
aspekt uznać i docenić.
Istnieje też imię alternatywne dla Bharaty - Drawanodam. Słowo drawana
można interpretować jako bogactwo i siła. Tego, kto daje bogactwo i
siłę, czyli Agniego, nazywa się drawanodahą. Drawaną nazywa się też
hawis, czyli ofiarę składaną bogu ognia. Ten, kto składa taką ofiarę,
jest też nazywany drawanodahą. Agni (ogień) dla ritwika jest jak jego
syn. Ma to uzasadnienie w tym, że ritwik używając fizycznej siły
osobiście wytwarza ogień przez pocieranie dwóch kawałków drewna. Dlatego
w znaczeniu przenośnym agni traktujemy jako dziecko ritwika.
Ritwika nazywa się też Bharatą. W tym kontekście do Bharaty ma
zastosowanie słowo drawina. Ponieważ do ritwików stosuje się imię
Bharata i ponieważ do nich odnosi się też nazwa drawana, istnieje klasa
ludzi nazywanych drawidami. W tym kraju imiona i nazwy, tak ludzi jak i
zasad filozoficznych, muszą być zgodne z Wedami. Jeśli warunek ten nie
jest spełniony w stosunku do imienia, nikt nie może go nosić.
Ludzie tego kraju wszelką pracę traktują jako coś, co wywodzi się z Wed.
Działania, w które angażujemy się od narodzin do śmierci, nie są czymś,
czego uczymy się z jakichś źródeł innych niż Wedy. Tak postępowali nasi
przodkowie, a my postępujemy ich śladem. Nie uczymy się na nowo, by te
działania wdrażać. Błędem jest wierzyć w stwierdzenie
Śakuntalajam Bharata, które znaczy, że nasz kraj wziął swą nazwę od
imienia syna Śakuntali1. W rzeczywistości imię Bharata
pochodzi z Wed i zostało nadane synowi Śakuntali. Musimy pamiętać, że
ten kraj istniał, zanim urodził się syn Śakuntali, a Wedy istniały
znacznie wcześniej. Aby dotrzeć do źródeł, musimy też zbadać, w jaki
sposób syn Śakuntali otrzymał imię Bharata.
Tego rodzaju stwierdzenia pochodzą od historyków i wszystkie są
fałszywe. Owe trzy miana, Bharat, Bharati i Bharata są wedyjskie i
wywodzą się z Wed. Słusznie postąpimy wnioskując, że nasz kraj od
niepamiętnych czasów był nazywany Bharatą. To określenie przyszło z Wed,
w oparciu o które używali tego terminu ritwicy podczas różnych
ceremonii. Jego pochodzenie jest czysto wedyjskie i nie zostało
zapożyczone. Nie wywodzi się od żadnego króla ani założyciela szkoły
filozoficznej. Imię i nazwa Bharata z racji swego świętego pochodzenia
jest ważne dla całego świata. Jest ważne z punktu widzenia stworzenia,
podtrzymywania i rozpadu świata. Chociaż świat wydaje się jeden,
przejawia się w tych trzech aspektach. Gdy przeanalizujemy aspekt
Bharaty w świetle trzech rodzajów czasu, mianowicie przyszłości,
teraźniejszości i przeszłości, stwierdzimy, że są one odbiciem Idy,
Saraswati i Bharati. Gdy do imienia Bharata podchodzimy z punktu
widzenia Agni, nazywamy go Idą, gdy z punktu widzenia Waju - Saraswati,
zaś z punktu widzenia Indry - Bharatą.
Musicie zrozumieć prawdę, że imię Bharata nie pochodzi od żadnej osoby i
że jego znaczenie rozszerza się na wszystko. Dźwięk, który także
wszędzie się rozchodzi, również nazywany jest bharati. Ponieważ nie ma
bezpośredniego związku ani z agni, ani z waju, na całym świecie jest
uważany za dwilokę (mieszkańca dwóch światów) i nazywany jest bharati.
Ponieważ Brahma dharma rozprzestrzeniła się na cały świat, także
nazywana jest bharati. Bardzo niefortunne jest to, że dzisiaj mieszkańcy
Bharatu nie potrafią dostrzec pełnego znaczenia tej świętej nazwy.
Wszyscy bez wyjątku muszą rozumieć wszystkie aspekty, jakie niesie ze
sobą nazwa naszego kraju. Dzisiaj młodzież nie wie, jakie znaczenie ma
ich własne imię. Nazwa ich kraju i opowieści zawarte w puranach nie
przedstawiają dla nich żadnego znaczenia. Jeśli chcecie przywrócić
swojemu krajowi jego dawną chwałę, musicie czytać i rozumieć święte
teksty, takie jak Bharata, Bhagawata itd. Właściwym autorytetem, na
którym powinniśmy polegać, są Wedy, a nie jakakolwiek osoba. Ponieważ
Wedy nie pochodzą od żadnej osoby, ich autorytet jest niepodważalny i
same stanowią prawdę.
Każdy tekst dotyczący historii lub literatury, który jest wynikiem pracy
jakiegoś człowieka, musi odzwierciedlać jego poglądy. Nasze starożytne
purany i komentarze do wczesnych świętych pism są na nowo przepisywane
przez ludzi żyjących współcześnie. Podlegają oni jednak wpływowi
środowiska obecnego wieku kali, co znajduje swoje odbicie podczas
kopiowania tych historii. Ponieważ zapominamy o pierwotnych znaczeniach
i autorytatywnych tekstach, a polegamy na stwierdzeniach jednostek,
tracimy to, co jest ważne.
Mahabharatę uważa się za piątą Wedę. Jej opowieści są często błędnie
interpretowane przez komentatorów. Z Mahabharaty dowiadujemy się, że
Pandawowie mieszkali incognito w pałacu króla Drupady. W tym czasie,
według niektórych interpretatorów, Kiczaka zakochał się w Draupadi, a
Bhima, wpadłszy w gniew, zabił go. To nieprawda. W rzeczywistości
Kiczaka źle traktował Draupadi, która w tym czasie pełniła rolę
służącej. To rozwścieczyło Bhimę i dlatego zabił Kiczakę. Nie było
żadnego zakochania Kiczaki w Draupadi, gdyż miał on wtedy dwadzieścia
dwa lata, a Draupadi siedemdziesiąt sześć. Współcześni pisarze w wielu
przypadkach namącili ludziom w głowach, ponieważ brakowało im wiary i
mieli liczne wątpliwości w stosunku do naszych puran, które przepisywali.
Powszechnie wiadomo, że obcokrajowcy, widząc praktyki religijne
Hindusów, uważają, że mamy zbyt wiele bóstw, gdy tymczasem istnieje
tylko jeden Bóg. Myślą, że jesteśmy tak niemądrzy, że postrzegamy Go pod
wieloma imionami i formami. Ale nie jest to głupota i ignorancja z
naszej strony. Pora, by zagranica zrozumiała prawdę kryjącą się za
wierzeniami i uznawaniem tych aspektów Boga. Już na bardzo wczesnych
etapach naszej historii ludzie rozumieli i podkreślali, że Bóg jest
jeden i tylko jeden. Jednak każdy na swój sposób to interpretował i
stwarzał sobie własny obraz jedynego Boga, który pasował do jego
widzenia świata. Czas, by inni to zrozumieli. Biorąc pod uwagę sytuacje
istniejące w danym kraju w różnych czasach, ludzie musieli doświadczać i
postrzegać jedynego Boga jako przejawiającego się na wiele różnych
sposobów. Jest to tylko skutek wpływu otoczenia i panujących warunków.
Bhagawadgita jest esencją wszystkich Wed. Kriszna podaje w niej bardzo
piękną i trafną analogię. Przypuśćmy, że widzicie wielkie drzewo. Drzewo
to ma wiele liści, gałęzi, korzeni, owoców itd. Wszystko to widzicie w
wielkim drzewie. Kwiatów nie nazywamy liśćmi, ani liści owocami czy
korzeniami. Używamy właściwego określenia dla każdej części tego
pojedynczego wielkiego drzewa. Gałęzie są gałęziami i nie stają się
owocami, ani też liście nie stają się korzeniami. Gdy chcemy cieszyć się
zapachem kwiatów, musimy wąchać kwiaty, a nie korzenie, a gdy chcemy
zasmakować owoców, musimy jeść owoce, a nie gałęzie. To wielkie drzewo z
wielu różnymi składnikami i częściami jest w istocie jedno w takim
sensie, że nasiono, z którego powstało, jest tylko jedno. Tak jak drzewo
ma tylko jedno nasiono, tak samo istnieje tylko jedna boska istota, a
wszystko inne z tym jednym źródłem jest powiązane.
W rzeczy samej, rozpoznanie tej jedności we wszystkich różnorodnych
przejawieniach boskości jest podstawą adwajty (filozofii niedwoistości).
Stwierdzenie Bidżam mam sarwabhutanam, czyli jestem nasieniem całego
stworzenia, jest podstawą indyjskiej filozofii adwajty. Widzimy
wszystkie te różnorodne części wspomnianego drzewa, mimo że powstały z
tego samego nasienia. Podobnie doświadczamy różnych aspektów jednego
Boga. Bóg jest tylko jeden. Wszystkie imiona i formy, jakie stwarzamy,
są tylko aspektami dostosowanymi do naszego doświadczenia. Z upływem
czasu i w miarę zmian pojmowania przez człowieka zmieniają się też
imiona i formy przypisywane Bogu. Te imiona i formy są wytwarzane
sztucznie w fabryce waszych myśli i umysłu. To nasz umysł odpowiada za
te liczne i różne imiona i formy. Nie znaczy to jednak, że Bóg
rzeczywiście posiada wszystkie te aspekty.
Ale, aby ten fakt zrozumieć, nie trzeba posuwać się aż tak daleko. Nawet
w jednym ludzkim ciele mamy wiele różnych form, jakie pojawiają się na
różnych etapach naszego życia. Noworodka płci męskiej zaraz po urodzeniu
nazywają dzieckiem. Z czasem, dziecko dojrzewa i jest nazywane chłopcem.
Później, gdy dorośnie, nabywa innych cech i nazywa się go mężczyzną, a
jeszcze później dziadkiem. Wszystkie nazwy - dziecko, chłopiec,
mężczyzna i dziadek - odnoszą się do tej samej osoby, chociaż znajduje
się ona w różnych czasach i posiada różne formy. Nazwa i forma na tych
różnych etapach są więc różne, ale w rzeczywistości odnoszą się do
jednej i tej samej istoty ludzkiej. Są to wszystko różne nazwy, ale
właściwe dla jednej osoby w różnych czasach. W bardziej lub mniej
podobny sposób zmieniają się również dobro i zło.
To, co jest dobre w jednym czasie i miejscu, może być złe w innym czasie
i miejscu. Oto przykład, który młodzież bardzo dobrze rozumie. Dziś
wieczorem jemy jakiś dobry i smaczny posiłek, ale jutro rano to samo
staje się odpadem i jest wyrzucane. Zatem to, co było dobre i smaczne
poprzedniego wieczora, następnego rana zostało wyrzucone jako odpad. Tak
jak w tym przypadku zmiana nastąpiła z upływem czasu, tak i w świecie
to, co jest dobre teraz, nieco później staje się złe. Jeśli więc
następują zmiany nazwy i formy jakiegoś materiału, powinniśmy rozumieć,
że zmiany od dobra do zła zachodzą nie na skutek jakiegoś związku z
boskością, tylko na skutek zmian w czasie.
W taki sam sposób winniśmy rozumieć aspekty agni, waju i aditji (ognia,
wiatru i słońca). Gdy rozpalamy ogień w kuchni, używamy go do gotowania;
nie okazujemy mu jakiegoś specjalnego szacunku. Jeśli jednak ten sam
ogień zostanie przygotowany do odprawienia świętej jadżni, wówczas
ludzie padają przed nim na twarz i okazują mu wielką cześć. Ognia używa
się też na cmentarzach do spalania martwych ciał. Widząc taki ogień,
ludzie nie tylko nie okazują mu szacunku, ale traktują go jako zło. Nikt
na takim ogniu nie upiecze chleba ani nie przyrządzi żadnego posiłku.
Taki ogień jest uważany za przeciwieństwo świętości i nikt nie użyje go
do żadnego innego celu. W naszych wioskach istnieje zwyczaj, że gdy taki
sam ogień pali się przed świętym domem, ludzie chodzą tam i zapalają od
niego swoje dżjoti (światło). Dawniej wierzono, że jeśli przyniesie się
do własnego domu światło ze świętego i dobrego domu, to tam także zawita
pomyślność. Kiedyś uważano ten zwyczaj za bardzo dobry.
Przytoczę wam teraz opowiadanie z Bhagawaty. Jeśli będzie się was ciągle
uczyć tylko aspektów Wed, wasze zainteresowanie tym tematem osłabnie.
Dlatego, aby was nie przemęczać, opowiadam pewne łatwe w odbiorze
historie z Bhagawaty lub Bharaty. Nanda był znanym i bogatym zamindarem
(właścicielem ziemskim) we wiosce Repalle. Mieszkańcy tej wioski darzyli
Nandę wielkim szacunkiem i zawsze byli mu posłuszni. Faktycznie,
traktowali Jaśodę i Nandę jak własne tchnienie życia. W domu Nandy
ludzie zapalali swoje dżjoti w nadziei, że gdy zrobią to w tak świętym
domu, przyswoją sobie dobre idee i zachowanie, z których Nanda i Jaśoda
słynęli.
W tamtych czasach ludzie nie mieli takich jak my sztucznych i zawodnych
oświetleń. Oświetlenie i mikrofony, które teraz mamy, w każdej chwili
mogą nas zawieść. Lampa olejna będzie świecić tak długo, jak długo jest
w niej knot i oliwa. Te dwa składniki nazywa się karmą i wikarmą. Karma
to knot, a wikarma - oliwa. Gdy knot i oliwa są obecne, możemy mieć
światło, ale gdy któreś z nich wypali się, światło zgaśnie. Brak dżjoti
to akarma, czyli zanik wszelkiego działania. Jaśoda codziennie zapalała
takie dżjoti i stawiała na werandzie domu. Kobiety z Repalle zwyczajowo
ustawiały się w kolejce, by zapalić własną lampę od płomienia tej
szczególnej lampy Jaśody. Gdy Kriszna dorastał, coraz mniej kobiet
przychodziło na werandę. Działo się tak, ponieważ w każdym domu teściowe
i mężowie młodych kobiet, którzy nie rozpoznali prawdziwej formy i
natury Kriszny, zabraniali im tam chodzić. Inni, którzy mieli dobre
serce, pozwalali kobietom na kontynuację tej tradycji. Nie tylko
pozwalali, ale nawet zachęcali je. Gopiki (pasterki) chadzały do domu
Nandy pod pretekstem zapalenia dżjoti i wracały z sercem przepełnionym
błogością.
Do jednego domu we wsi przybyła nowa synowa imieniem Saguna. Ani mąż,
ani teściowa nie chcieli, by Saguna chodziła do domu Nandy. Saguna była
wielką wielbicielką. W rzeczywistości, gdy wyszła za mąż, bardzo się
ucieszyła, że przeprowadzi się do Repalle, gdzie będzie mogła oglądać i
cieszyć się lilami (boskimi zabawami) Kriszny. Po przyjeździe do domu
teściowej musiała jednak poddać się pewnym surowym regułom. Powiedziano
jej, aby nigdy nie patrzyła na Krisznę, a gdyby Kriszna szedł ulicą przy
domu, okna mają być zamknięte. Gdy kobiety z sąsiedztwa przyszły i
opowiedziały o lilach Kriszny, Sagunie było bardzo przykro, że nie mogła
ich oglądać. Gdy u takich wielbicieli wzrośnie wiara i oddanie, nikt nie
jest w stanie powstrzymać ich przed spełnieniem ich pragnień. Na
szczęście teściowa sama przynosiła do domu dżjoti zwyczajowo zapalone u
Nandy.
Pewnego dnia teściowa ciężko zachorowała, więc poprosiła Sagunę o
pójście do domu Nandy i zapalenie lampy. Teściowa wiedziała, że wtedy
Kriszny nie było w Repalle. Gdy Saguna przyszła do domu Nandy, bardzo
zmartwiła się nieobecnością Kriszny. Była całkowicie pogrążona w myślach
o Krisznie. Kompletnie zatopiona w rozmyślaniach podczas zapalania
lampy, nie czuła, że płomień pali jej rękę. Zauważyła to Jaśoda i
spytała, dlaczego nie zważa na przypalanie ręki. Dopytywała się, czy
Saguna nie wyspała się ostatniej nocy. Ona wyjaśniła, że całkiem
zapomniała o sobie, ponieważ w płomieniu zobaczyła Krisznę i dlatego nie
czuła bólu przypalanej ręki. Gdy opowiadała Jaśodzie to przeżycie,
przyszły tam też inne gopiki, by zapalić swoje dżjoti i słyszały, co
mówiła Saguna. Później pobiegły na rynek i zaczęły śpiewać: "Saguna
miała wizję Pana w płomieniu w domu Jaśody. W domu Nandy nasz Gopal
(Pasterz) udzielił jej darśanu (widzenia) w płomieniu, a tenże płomień
przypalił jej palec". Gdy teściowa Saguny usłyszała tę piosenkę, zaraz
przeszła jej gorączka; wybiegła na ulicę.
Z tego opowiadania powinniśmy wysnuć wniosek, że kiedy Bóg robi coś,
czyni to w określonym celu i z pozytywnym skutkiem. Tutaj widzimy, że
przyjemność jest przerwą między dwoma bólami. Tym razem teściowa Saguny
zrozumiała, że Saguna posiadała tak wielkie oddanie, iż doznała wizji
Pana. Zaczęła więc opowiadać, że dla niej jest wielkim zaszczytem, iż
Saguna jest jej synową i mieszka w jej domu. Ona też zaczęła wyśpiewywać
chwałę Pana.
Ponieważ zwykłym ludziom trudno jest pojąć, co zalecają Wedy jako dharmę
i jak ją wcielać w życie, nasze purany podają wiele historyjek, które
tacy ludzie mogą zrozumieć i praktykować. Właśnie po to nasi mahariszi
(wielcy mędrcy) napisali purany. Tacy mędrcy jak Wjasa2 i
Walmiki3 dla dobra ludzkości uwiecznili w postaci puran
opowieści o Krisznie i Ramie, aby zwykli ludzie mogli je rozumieć i by
stosowali się do nich na co dzień.
* * * * *
tłum.: Kazimierz Borkowski
red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1974p2
1 Śakuntala - jedna z nimf niebiańskich, matka króla Bharaty.
2 Wjasa - riszi, który skompilował Wedy; uchodzi też za autora Mahabharaty.
3 Walmiki - riszi i poeta starożytnych Indii, twórca Ramajany.