STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP



Powrót do listy dyskursów          wersja w formacie pdf          Pobierz program



Seminaria Sai w Brindawanie 1974 - część II


16.

Kim jest Sathya Sai Baba?



Wyglądając na obcego, nosząc czuprynę niczym kosz, nie mając żadnych znaków,
które wskazywałyby jakąś konkretną religię lub sektę, bez znaków szczególnych na twarzy,
które wskazywałyby na przynależność do kasty,
szybko pojawia się i równie momentalnie znika, po czym nagle staje przed tobą,
odziany w szatę sięgającą stóp, czasem je zakrywającą, a czasem nie.
Wrodzone piękno i atrakcyjność wyraźnie widać w jego zabawach i śpiewie.
Są to tkwiące w nim aspekty Śiwa-Śakti. Ani jego włosy, ani szczególny znak na ciele,
ani rodzaj szat, które nosi, nie mówią o jego urodzeniu.
Wszystkie te oznaki wskazują na młodego Sathya Sai w jego zewnętrznej postaci.
On zawsze się uśmiecha. Znajdziesz w nim aspekty Śiwy i Śakti.
Jak ktokolwiek mógłby zrozumieć tajemnicę Sathya Sai, który odpowiada temu opisowi?

Uczniowie i studenci, chłopcy i dziewczęta!

Przez wiele ostatnich dni poznawaliście znaczenie aspektu Saraswati, bogini nauki i mowy, oraz takich imion jak Bharata i Pradżapati. Mówiliśmy, że liczni ludzie od niepamiętnych czasów pragnęli dowiedzieć się, czym jest Bóg i jakie są jego atrybuty, jeśli je posiada. Jakie są jego moce? Tego rodzaju dociekania trwają od wielu tysiącleci.

Na te pytania mamy odpowiedzi. Mahariszi (mędrcy) w starożytności prowadzili tapas (wyrzeczenia) i otrzymywali odpowiedzi. Rozumieli oni, że promienny Pan realnie znajduje się w ich jaźni w postaci pradżni (mądrości). Zrozumieli też, że to, co chcieli poznać w świecie zewnętrznym, jest obecne w każdej osobie w formie pradżniany (najwyższej wiedzy). Boskość z pewnością można w ograniczonym zakresie zrozumieć korzystając z postrzegania zewnętrznego, ale urzeczywistnić ją jako samą esencję atmy można tylko na drodze postrzegania wewnętrznego. Ci mędrcy to zrozumieli i tego nauczali innych.

W tym kontekście używa się dwóch słów: czarma i śarma. Były one wspomniane już wcześniej i znacie zasadniczą różnicę między nimi. Śarma oznacza anandę, czyli wewnętrzną błogość, a czarma - coś zewnętrznego i jest rodzajem skórzanej warstwy okrywającej ludzkie ciało. To zewnętrzne okrycie nie zostało stworzone, aby zapobiec poznaniu wnętrza ludzkiego ciała. Nie jest to zasłona mająca ukryć wewnętrzną ludzką naturę. Człowiek, który rozumie, że zadaniem ludzkiego ciała jest umożliwienie poznania śarmy, czyli wewnętrznego aspektu, jest na właściwej ścieżce.

Już poznaliście sposoby, dzięki którym można doświadczyć tej błogości czy szczęścia. Sama wiedza, jak osiągnąć tę błogość, jej wam nie da. Prawdziwą błogością będziecie mogli się cieszyć dopiero wówczas, gdy zastosujecie tę wiedzę w praktyce. Jeśli zechcecie znaleźć kamienie szlachetne, będziecie musieli szukać ich pod ziemią, w prochu i gruzach. Jeśli będziecie to robić na niebie, nie znajdziecie ich. Ciało jest jak proch i tylko w tym prochu znajdziecie Pana. Obowiązkiem człowieka jest podejmowanie prób znalezienia klejnotu boskiego aspektu w ludzkim ciele.

Dzisiaj ludzkie wysiłki są podobne do sytuacji, w której bierze się złoty garnek wysadzany klejnotami i gotuje w nim codzienne pożywienie. Ludzkiego ciała, które zawiera boski klejnot, atmatattwę, używa się do zaspokojenia podstawowych pragnień. Czy znajdzie się taki głupiec, który użyje złotego pługa do uprawienia żyznej gleby i w końcu zasieje tam bezużyteczne rośliny? Czy znajdzie się taki głupiec, który będzie chodził po całym mieście żebrząc o jedzenie, gdy we własnym domu ma smaczne potrawy? Podobnie, czy jest jakiś sens w szukaniu świętego spokoju i szczęścia wszędzie, tylko nie w swoim sercu, gdzie są one dostępne? Szukanie paramatmy gdzie indziej niż we własnym sercu jest głupotą. Mimo że Boga traktujemy jako wszechobecnego, w praktyce szukamy go wszędzie, tylko nie w swym sercu.

Purany opisują paramatmę na wiele różnych sposobów i przypisują jej liczne atrybuty. Wszystkie te opisy wynikają z osobistych wewnętrznych odczuć i wyobrażeń Boga, jakie wyrobili sobie ich autorzy. Bardzo niewielu ludzi może opisać prawdziwą naturę Pana. Pan jest obecny we wszystkim i jest odpowiedzialny za wszystko, jednak nikt nie jest w stanie zrozumieć Jego pełnego znaczenia. Wszystko jest Bogiem i każdy aspekt w stworzeniu Go wyraża. Twierdzić, że Bóg jest obecny wszędzie i szukać Go w jakichś określonych miejscach, nie ma sensu.

Wszystkie te różnorodne opisy Pana zależą od własnego Jego pojmowania przez różnych ludzi, od ich mocnych stron i słabości, od ich upodobań i uprzedzeń, od ich kaprysów i fantazji. Podstawę ich opisów paramatmy stanowi to, co postrzegają na świecie ich codzienne doświadczenia. Jednak żaden z nich nie jest w stanie przedstawić właściwego opisu Pana. W rzeczywistości ci, którzy naprawdę doświadczyli chwały Pana, nie mogą i nie podejmują się przekazania tego innym. Nie jest dobrze, jeśli za przypisywanie Panu takiej czy innej postaci bierze się ktoś, kto nie pokonał własnych słabości i pragnień. Takie opisy są płytkie. Jak dana osoba może rozpoznać czy zrozumieć i poprawnie opisać Pana, który wykracza ponad guny (cechy), gdy sama jest podporządkowana gunom? Gdy taka osoba mówi o Bogu, nie opiera się to na jej własnych doświadczeniach, lecz na tym, co przeczytała w książkach napisanych przez kogoś innego.

Ocean jest bardzo głęboki, rozległy i nieskończony. Z tego oceanu człowiek może zaczerpnąć tylko tyle wody, ile pomieści naczynie, które wziął - nie więcej. W wielkim kraju każda osoba i każda religia ma pewne ograniczenia. Może pojąć tylko jeden szczególny aspekt Pana, ale myśli, że ten aspekt stanowi pełny obraz boskości.

Jak nieskończona natura boskości miałaby być ograniczona do wąskiej przestrzeni? Wielbiciele Wisznu głoszą, że jest on najwyższy. Wielbiciele Śiwy głoszą, że najwyższy jest jego aspekt. Wielbiciele Ganapatego mówią, że ten jest najwyższy ze wszystkich bóstw. Wielbiciele Śarady zaręczają, że to ona reprezentuje najlepszy aspekt Boga. Wielbiciele Allacha głoszą, że on jest największy i najpotężniejszy. Jeszcze inni twierdzą, że wszyscy ci bogowie i boginie są tym samym. Jak ktokolwiek może powiedzieć, która z tych różnych postaci boskości jest największa i jaki jest jej prawdziwy obraz?

Chciałbym w tym miejscu przytoczyć ładny przykład. Siedmiu niewidomych ludzi podeszło do słonia. Jeden z nich dotknął jego nogi. Opierając się na swoim doświadczeniu, określił słonia jako wielki słup. Drugi dotknął ucha słonia i powiedział, że jest on podobny do wielkiego wachlarza. Trzecia osoba dotknęła ogona i dlatego uznała, że słoń jest jak gruby powróz. Kolejna osoba dotknąwszy brzucha słonia stwierdziła, że jest on niczym wielka ściana. W ten sposób każdy z niewidomych dotknął i poczuł konkretną część słonia i wyciągał z tego własny wniosek. Każdy utrzymywał, że ta szczególna część słonia jest pełną jego postacią. Chociaż poprawnie i w pełni opisywali część, której dotykali, pojedyncza część nie może reprezentować całego słonia. Tylko połączenie wszystkich części można nazwać słoniem.

Podobnie, gdy ludzie próbują zrozumieć uniwersalną religię, zajmują się jakimś szczególnym jej aspektem i myślą, że jest to pełna religia. Uniwersalną religią jest zaś połączenie wszystkich tych aspektów. Jest to wspólna zharmonizowana treść wszystkich różnych religii wszechświata. We wszystkich jej częściach składowych musi płynąć ten sam rodzaj zdrowej krwi. Prawdą jest stwierdzenie, że prema, czyli miłość, jest krwią, która płynie we wszystkich religiach świata. Istnieje tylko jedna religia i jest to religia miłości. Miłość ta płynie jak strumień przez wszystkie religie i jest to ich esencja. Ludzie, nie dostrzegając tego zasadniczego strumienia miłości, zwracając uwagę tylko na zewnętrzną formę i rytuały, kłócą się ze sobą o wielkość ich własnej religii. Ci, którzy kierują się tylko zewnętrzną formą, nie mogą dojść do prawdziwych wniosków.

Podobnie jest w odniesieniu do Sai. Niektórzy ludzie wyprowadzają wnioski oparte tylko na zewnętrznych przejawach i próbują w ten sposób zrozumieć naturę Sai. Nie próbują zrozumieć fundamentalnej prawdy, niezmiennej i trwałej cechy prawdy, która znajduje się w Sathya Sai. Sai panuje nad wszystkimi mocami. Niestety, wykształceni ludzie, którzy mienią się joginami, mahajoginami, panditami i ludźmi posiadającymi wszelkiego rodzaju kwalifikacje, opowiadają tylko o cudach, jakich dokonuję. Nie starają się rozpoznać mocy i prawdziwej natury Sai, którego postrzegają. Dzisiaj wielu wykształconych ludzi, dumnych z posiadanego wykształcenia, przychodzi tutaj i, nie rozpoznając obecnej tu prawdy, opowiada o swojej znajomości upaniszad, Wed i śastr. Nie zauważają, że tutaj w Brindawanie znajduje się sama podstawa wszystkiego, o czym mówią. Nie starają się zrozumieć tej prawdy. Wielu z tych ludzi przywiązuje wielką wagę do własnego nauczania i wiedzy i zależy im na okazaniu tej wiedzy. Tacy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że udają się do miejsca, które jest samą podstawą wiedzy i że powinni raczej próbować otrzymać darśan (widzenie) tej podstawy, zamiast popisywać się swoją wiedzą.

Gdy patrzy się na ludzi o takiej postawie, jasno widać, że nie mają oni żadnego doświadczenia prawdziwej boskości, a to, co zdobyli, jest tylko znajomością kilku książek. Nic nie wiedzą o rzeczach, które są naprawdę ważne. Nie każdy może rozpoznać prawdziwy aspekt Boga. Chociaż od starożytności po dziś dzień Bóg pojawiał się bezpośrednio wśród ludzi, nie mogli oni zrozumieć i docenić prawdziwej Jego natury. Przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że ci ludzie nie mają szczęścia.

Moje moce nie mają ograniczeń. Nie ma powodu, by ograniczać moje moce i moją łaskę do jakiegoś jednego miejsca. W moich rękach tkwią nieskończone moce i łaska. Oznajmianie takich rzeczy o mnie staje się niekiedy konieczne. Mówić do ludzi, którzy tego nie chcą wiedzieć, nie ma sensu. Nie ma też potrzeby mówić tym, którzy już to wiedzą. Ale ludziom, którzy wiedzą, a mimo to nie wiedzą, trzeba okazać to, co nazywam moją wizytówką. Jeśli dzisiaj postanowiłem powiedzieć wam o sobie, robię to w celu dania wam swojej wizytówki, a nie w jakimś innym celu, o którym moglibyście pomyśleć.

W całej naszej duchowej historii tylko Kriszna głosił w ten sposób swoją boskość. Nawet za czasów Kriszny czasami pojawiały się pozorne komplikacje i trudności. Ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Są to tylko przyjęte pozory, które stanowią nieodłączną część boskiego aspektu. Takie komplikacje aranżuje się po to, aby ludzie wiedzieli, że wprawdzie tego rodzaju próby podejmowano, ale były daremne.

W czasie awatara Kriszny różni królowie pytali go, dlaczego doszło do strasznej wojny Mahabharaty, mimo że był on obecny, i dlaczego nie zapobiegł wojnie poprzez pokojowe negocjacje. Na to Kriszna odpowiedział, że podjął taką próbę, ale bez powodzenia. Nie należy tego interpretować jako niepowodzenie Kriszny. W rzeczywistości stało się tak zgodnie z planem, który Kriszna sam obmyślił. Chciał, aby świat zobaczył i wiedział, że on zrobił wszystko, co było możliwe, ale niegodziwi Kaurawowie nie posłuchali jego rad. W ten sposób także ludzie będą przekonani, że dokładano starań, ale Kaurawowie byli niegodziwi i dlatego nie posłuchali go. Tak więc, Kriszna prowadził negocjacje i pokazał ludziom, że Kaurawowie są źli i nie są zainteresowani pokojem.

Odegranie takich sytuacji przez Boga i udawanie, że robi pewne rzeczy, staje się konieczne zależnie od kraju, od ludzi i od otoczenia. W awatarze Sai w ogóle nie ma miejsca na takie podstępy i konflikty. To, co podjąłem jako sankalpę (wolę), na pewno zaowocuje, ale jeśli nie chcę, nie muszę podejmować sankalpy. Moje myśli, sankalpy i idee zależą od tego, jak prowadzą się wielbiciele. Moja łaska jest dostępna w pełnym wymiarze dla wszystkich wielbicieli. Ponieważ poruszam się jak zwykły śmiertelnik, rozmawiam i bawię się z wami, wielu ludzi nie rozumie mojej natury. W tej sytuacji nawet osoby o wielkich umysłach nie potrafią rozpoznać prawdziwej natury Sai i dostrzec różnicy między zewnętrznymi pozorami i rzeczywistym wewnętrznym aspektem. Moim celem jest ustanowienie jedności ludzkości i odsłonięcie przed nią aspektu boskości, którym jest brahman - jedyny cel, do którego każdy powinien dążyć. Moim zadaniem jest też uświadomienie wam takiego rodzaju związku, jaki powinien istnieć między człowiekiem i człowiekiem, oraz tego, że boskość jest obecna i utajona we wszystkich istotach ludzkich. Ludzie nie staną się wielcy tylko dlatego, że będą recytować Wedy i w sposób ekstrawagancki wygłaszać mowy, ani ja nie stanę się nic nieznaczący tylko dlatego, że takich rzeczy nie robię. Mogę rozwiązać najbardziej zawiły problem, a ludzie postępują bardzo głupio myśląc, że jestem po prostu człowiekiem cudów i niczym więcej tylko dlatego, że udaję, iż nie mam tych zdolności.

Cuda, jakich dokonuję, są dla mnie jak uczucie słonia, gdy usiądzie na nim komar. Są one nieistotne w sumie mojego jestestwa. Czasem chce mi się śmiać z ignorancji ludzi, którzy przywiązują wagę do moich cudów. Ludzie mówią tylko o tak małych rzeczach, a zapominają o znacznie ważniejszym moim aspekcie. Najbardziej świętą cechą we mnie jest prema. Jest ona niezmierzona. Obojętnie, jak bardzo by ktoś się starał, nie może ocenić rozmiarów mojej premy. Jest niemierzalna i niepowtarzalna. Tylko ludzie, którzy rozpoznali istnienie takiej premy we mnie, mogą mieć jakieś pojęcie o tym, kim i czym jestem.

Uczniowie i studenci!

Zrozumcie dobrze, że jedyną królewską ścieżką do Boga jest ścieżka premy. Słodkiego miodu premy możecie zasmakować tylko u lotosowych stóp Pana. Taki miód jest dostępny tylko w lotosie, i wcale nie dlatego, że stopy Pana są wysmarowane miodem. Nawiązując do słowa lotos, powinniśmy znać jego inne ważne znaczenie. Lotos rośnie w mętnych wodach i rodzi się w mule. Jednak nie przyswaja ani błota, ani wody. Ale bez wody lotos nie przetrwa ani chwili. Ciekawe jest to, że chociaż może przetrwać tylko w obecności wody, nie pozwala wodzie wniknąć w siebie.

Analogicznie, człowiek rodzi się w czymś porównywalnym do mułu i wzrasta w materialnym świecie, który można porównać z wodą. Naturą stóp Pana jest to, że chociaż urodziły się z mułu i żyją w wodzie, to jednak nie ulegają zabrudzeniu mułem ani zmoczeniu wodą. Właśnie z tego powodu wszystkie narządy Pana nazywa się lotosem - tak jak na przykład lotosowe stopy, lotosowe oczy itd.

Cokolwiek robi paramatma, robi to bez przywiązania i nie ma to na nią wpływu. Zawsze jest czysta. Zawsze ma czyste widzenie i niesplamiony umysł. Czyste widzenie i niechwiejny umysł są charakterystycznymi cechami Pana. Powszechnie wiadomo, że jeśli w ręce trzyma się coś tłustego, ręka ulega zatłuszczeniu i trzeba ją umyć mydłem lub szamponem. Język natomiast nigdy nie ulegnie zatłuszczeniu, nawet gdy jecie tłuste pożywienie. Ponieważ język nie przyciąga tłuszczu, uważa się, że jest zawsze czysty. Taki język powinien być używany do wypowiadania tylko świętych słów, takich jak Gowinda, Madhawa itd. Tylko język ma prawo wypowiadać święte słowa, gdyż wszystkie pozostałe narządy pozwalają, by tłuszcz do nich przylgnął.

Kobiety mają w zwyczaju upiększać się przez malowanie rzęs. Malując rzęsy nikt nie dopuści, by tusz dostał się na gałkę oczną. Śastry mówią, że tak jak oko nie przyjmuje tuszu, tak nasze widzenie zawsze powinno być doskonale czyste i nigdy nie powinno dopuszczać ciemnych idei. Jednym ze znaczeń słowa dżniana jest widzenie. Śruti uczą, że samo urzeczywistnienie aspektu niedwoistości jest widzeniem. Gdy mówimy "widzenie", zakładamy, że jedynie oczy mogą widzieć, gdyż żaden inny narząd w ciele nie ma tej zdolności. W świetle tego rozumiemy, że samo nasze widzenie to dżniana driszti (wzrok mądrości). Ponadto nasza zdolność widzenia uczy jeszcze jednej lekcji. Gdy ktoś stanie przed nami, w jego oczach możemy zobaczyć własne odbicie, a on może zobaczyć swoje odbicie w naszych oczach. Zauważmy, że oko jest wykorzystywane jako zwierciadło. Podobnie, jeśli chcemy mieć wizję Pana, musimy wykorzystać oko mądrości jako powierzchnię, która odbija.

Gdy chcemy oglądać ziemskie przedmioty, otwieramy oczy i wszystko dobrze widzimy. Gdy nie widzimy dobrze, używamy okularów. Gdy jednak idziemy do świątyni, aby zobaczyć Pana, zamykamy oczy i wykonujemy namaskar (pokłon). Jakie to ma znaczenie? Idziecie do świątyni, chcecie zobaczyć Boga, a zamykacie oczy. Powinniście się nad tym zastanowić. Fizyczne oczy nie pomogą w waszych próbach otrzymania wizji Pana, dlatego musicie skorzystać ze swojego oka mądrości, czyli dżniana netry. Zamykanie oczu sugeruje, że rozumiecie, iż one nie są odpowiednie do oglądania Pana. Z tego wynika też, że wszystko, co widzicie fizycznymi oczami, jest nieprawdziwe i tylko ci, którzy potrafią użyć oka mądrości, mogą dostąpić wizji boskości.

Król Dżanaka miał zwyczaj zapraszać na swój dwór wielkich uczonych i prowadzić z nimi dysputy. Były tam dopuszczane tylko trzy rodzaje konwersacji. Pierwszym była dyskusja, czyli wymiana zdań. Drugi to dżalpa (spór), a trzeci tarka, czyli logika. W pierwszym rodzaju mówca całkowicie skupia uwagę na tym, co chce powiedzieć, mogąc zastosować dowolną metodę przedstawienia swojego punktu widzenia. Dżalpa polega na używaniu cytatów z śastr, czyli pism świętych, i w oparciu o nie uzasadnianiu swojego punktu widzenia. W trzeciej metodzie, tarce, dla obrony swojego stanowiska stosuje się zaawansowaną logikę w oparciu o autorytet Wed. Wymaga to głębokiej analizy cytatów wedyjskich, by dowieść swoich racji.

Tak więc, na dworze Dżanaki zaaranżowano trzy rodzaje prezentacji. Przybyło wielu uznanych uczonych. Ci, który posiadali po kilka tytułów świadczących o ich komptencjach, nosili dżapamale z jagód rudrakszy symbolizujące tę uczoność. Wśród przybyłych był pewien bardzo młody i ambitny uczony imieniem Asztawakra. Gdy chciał wejść na dwór, by wziąć udział w dyskusjach, starsi uczeni uznali, że im nie przystoi toczyć sporów z młodym człowiekiem. Taka postawa wskazuje na intelektualną arogancję i pysznienie się uczonością. Starsi próbowali różnych sposobów, aby nie dopuścić Asztawakry do uczestnictwa, ale on był bardzo uparty i po interwencji u Dżanaki pozwolono mu wejść na dwór.

Gdy tylko Asztawakra tam się pojawił, wszyscy pandici (uczeni) zaczęli głośnio z niego się śmiać. W odpowiedzi Asztawakra śmiał się jeszcze głośniej. Zdziwiło to panditów, gdyż uważali, że oni mieli powód do śmiechu, zaś nie widzieli go dla śmiechu Asztawakry. Jeden z panditów powstrzymał Asztawakrę i poprosił go o przedstawienie powodu, dla którego się śmieje. Inny powiedział, że każdy, kto zobaczy poskręcane ciało Asztawakry, nie może powstrzymać się od śmiechu. Asztawakra zgodził się przedstawić powód swojego śmiechu, jeśli zechcą go wysłuchać. Potem wyjaśnił, że gdy usłyszał, iż na dwór Dżanaki przybędzie wielu inteligentnych ludzi, przyszedł tu, by uczestniczyć w spotkaniu, ale zaczął się śmiać, gdy stwierdził, że król Dżanaka mylnie wziął takich idiotów za prawdziwych panditów. Asztawakra użył epitetu mala, który oznacza społeczność szewców, co rozsierdziło wszystkich panditów. Powiedział, że nazwał ich szewcami, gdyż tylko szewcy mogą zrozumieć naturę skóry używanej do wyrabiania obuwia, a oni zachowali się jak szewcy, przywiązując wielką wagę do skóry, okrywającej ciało.

Pandici są prawdziwymi panditami tylko wtedy, gdy wewnętrznym okiem potrafią patrzeć w głąb serca. Jeśli natomiast ludzie patrzą na zewnętrzną formę i przypisują jej nadmierną wagę, należą do tej samej klasy szewców, o której mówił Asztawakra. Tak samo nie jest właściwe ciągłe mówienie o wibhuti, które rozdaję, albo o rzeczach, które materializuję i o cudach, jakich dokonuję. Nawet wykształceni ludzie nie potrafią rozpoznać moich świętych aspektów. Czy jest to skutek ich edukacji? Jaką wartość możemy przypisać ich wykształceniu, skoro nie potrafią dostrzec wewnętrznych i ważniejszych aspektów, a przywiązują znaczenie tylko do innych detali?

Uczniowie i studenci!

Nie możecie iść tą drogą. Musicie iść ścieżką, na której patrzycie głęboko w moje serce i doświadczacie rozmaitych moich aspektów. Musicie zrozumieć potęgę mojej wszechwiedzy. Nie dajcie się zwodzić ludziom, którzy ciągle mówią o otrzymaniu ode mnie medalionu, zegarka czy pierścienia. Te rzeczy mają niewielkie znaczenie. Jeśli zdołacie zdobyć moją łaskę, będzie to równoznaczne ze zdobyciem całego świata. Nie rozmawiajcie o moich cudach, ale o premie, którą możecie dostać ode mnie dzięki swojemu zachowaniu. Jest to najważniejsze i musicie podjąć próbę, by to osiągnąć. Skoro jest we mnie bezcenny diament, musicie starać się go posiąść. Jaki sens miałoby wasze pragnienie uzyskania czegoś mniejszego? Nie możecie odwrócić się od tego nieocenionego skarbu. Musicie pozostać tak blisko niego, jak to możliwe. Powinniście wziąć go i zachować. Możecie spytać, po co nam zdobywać coś takiego jak łaska i prema. Poznanie rodzaju miłości, który pochodzi od boskości obecnej we mnie, pomoże wam to zrozumieć.

Mogę dać wielbicielowi ochronny talizman, który będzie on nosił na szyi albo gdzie indziej na ciele. Nie musicie ciągle myśleć o Swamim. Swami będzie przy was i będzie o was dbał, nawet gdy nie posiadacie takiego ochronnego talizmanu. Moja łaska jest zawsze dostępna wszystkim ludziom. Talizman jednak ma pewne zadanie na wypadek jakiegoś niebezpieczeństwa. Jeśli grozi ono wielbicielowi, talizman natychmiast przynosi mi tę wiadomość i wraca do niego z moją łaską. Taką rolę gra talizman, który daję. W chwili zagrożenia stanowi on rodzaj połączenia między noszącym go i mną. Tego rodzaju materialne dary ochraniają tysiące ludzi.

Podam konkretny przykład przypadku osoby, która jest teraz tu obecna. W kwietniu tego roku człowiek ten pojechał ze mną do Bombaju i uczestniczył w wielu programach. Ale ostatniego dnia o północy musiał wyjechać z Bombaju do innego kraju. Skończył tam swoją pracę i gdy już szykował się do powrotu do Indii, zachorował i stracił przytomność. W ogóle nie wiedział, co się z nim dzieje. Znajomych tam nie miał i nikogo przy nim nie było. Gdy przybył na lotnisko, nie miał ze sobą biletu ani niezbędnych dokumentów. Gdyby ktoś chciał w ten sposób wrócić z tak odległego kraju, nie mógłby tego dokonać, nawet gdyby próbował ukradkiem bez biletu dostać się do samolotu. Wielbiciel ten natomiast nawet nie wiedział, kim jest. Znalazł się w wielkim kłopocie, bo szukał wszędzie biletu i nie mógł go znaleźć. W tym czasie pierścień, który nosił, momentalnie przekazał mi wiadomość. Za chwilę przyszedł pracownik lotniska i nawet nie pytając o bilet umieścił go w samolocie, a on dotąd nie wie, jak wrócił do Indii.

Inny przykład dotyczy wielbiciela z Kalkuty, który mieszkał w Londynie, a kilka dni temu przyjechał na te seminaria. Gdy chciałem mu dać pierścień, on grzecznie odmówił twierdząc, że nigdy w życiu nie nosił pierścienia. Ja jednak nalegałem, aby go założył i nosił. Odpowiedział, że w takim razie będzie go nosił, gdyż przyniesie mu to łaskę Swamiego. Założył pierścień i pojechał do Londynu. Dając mu pierścień, powiedziałem, że jeśli znajdzie się w jakimś niebezpieczeństwie, zostanie ono przeniesione na Swamiego, a on zostanie uratowany. Gdy widzi się ogromną prędkość samochodów w Londynie, odnosi się wrażenie, że bezpieczniej jest w samolocie. Tak się zdarzyło, że na samochód, w którym jechał ten wielbiciel, wpadł inny samochód z takim impetem, że roztrzaskał go na drobne kawałki, rozrzucając je na całej drodze. Jeśli chodzi o wielbiciela, który nosił otrzymany ode mnie pierścień, nie wiedział, co się stało, gdy uświadomił sobie, że siedzi wygodnie na środku drogi, najwyraźniej bez jednego zadrapania. Gdy tak siedział, podjechał inny samochód, by go zabrać. Wielbiciel spojrzał na pierścień, który mu dałem i stwierdził, że osadzone w nim moje zdjęcie zostało kompletnie zniszczone. Gdy wrócił do domu, zastał telegram ode mnie. Jeśli wyślecie telegram z Brindawanu do Whitefield, doręczenie go zajmie jakieś sześć lub siedem minut. Ale w przypadku tego wielbiciela w Londynie, telegram czekał na niego jeszcze zanim w ciągu kilku minut, jakie upłynęły od chwili wypadku, dotarł do swojego domu. Telegram zawierał słowa: „Bądź szczęśliwy; jestem z tobą. Nie martw się wypadkiem”. Wielbiciel przeczytał telegram i bardzo się wzruszył. Natychmiast wrócił do Indii.

Mówię to siedzącym tu ludziom po to, by uświadomić im, że w mojej naturze jest kierowanie się do serca. Te zewnętrzne rzeczy i materialne podarunki zapewniają łącze z serca do serca i działają wtedy, kiedy zachodzi potrzeba. Takie działania i przeżycia z serca do serca nie zdarzają się pojedynczym ludziom, lecz tysiącom. Faktycznie, jest takich przypadków tyle, co włosów na mojej głowie. Cel, w jakim przyszedłem, nie zawiera się w spełnianiu małych pragnień czy pomocy w drobnych wydarzeniach, o jakich teraz słyszeliście. Istnieją wielkie prawdy, które muszę ugruntować. Muszę doprowadzić do znaczącej zmiany ludzkich poglądów. Nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać ani zniechęcić do wypełnienia zadania, dla którego przyszedłem, mianowicie ustanowienia jednej niezmiennej prawdy. Wy macie swoje role do odegrania w wypełnianiu misji Sai. Jest to jeszcze przed wami.

Ustanowienie dharmy to zadanie, którym musimy zająć się niezwłocznie i mam nadzieję, że odegracie swoje role, choćby małe, w wypełnianiu pracy Sai. Ponieważ wszystko zależy od prawdy, taka prawda nie jest czymś, co może się przed kimkolwiek ugiąć. To nieprawda musi się podporządkować niemal każdemu, z kim wejdzie w kontakt. Prawda nigdy nikomu się nie podporządkuje. Ta postać to postać Sathya Sai, który jest ucieleśnieniem prawdy. Sylaba sa w imieniu Sai znaczy boski, a aji - matka, zatem Sai znaczy boska matka. Baba oznacza ojca. Tak więc Sai Baba znaczy boska matka i ojciec. Słowa Sambaśiwa i Sai Baba znaczą to samo. Sa amba śiwa znaczy boska matka i ojciec, czyli to samo, co Sai Baba. Ponieważ w tej postaci obecne są oba aspekty, matki i ojca, można ją zasadnie opisać słowami Śiwa Śakti atma swarupa (ucieleśnienie natury Śiwy i Śakti). Jestem dla was czuły i łagodny jak matka, dając szczęście, oraz karzę i karcę jak ojciec, kiedy zachodzi potrzeba. Tymi metodami wznoszę was na wyższy poziom. Nawet matka i ojciec w zwykłym sensie niekiedy stają się samolubni i mogą was ukarać w sposób cechujący się egoizmem, ale ta boska matka i ojciec, jakich macie we mnie, nie mają w sobie żadnego rodzaju egoizmu - są bezinteresowni. Kary, które wymierzam, mają jedynie na celu wzniesienie was na wyższy poziom.

Gdy matka ma dwóch synów i jeden z nich jest chory, choremu synowi poda tylko gorzkie lekarstwo, drugiemu zaś wszystko, o co poprosi. Jeśli jednemu synowi matka podaje gorzkie lekarstwa, a słodycze drugiemu, nie robi tego dlatego, że tego drugiego kocha bardziej. Matka rozumie, że dla dobra chorego syna lepiej jest zażyć gorzkie lekarstwo. Jeśli przychodzi do mnie osoba o dobrych cechach, jestem dla niej słodki. Jestem natomiast szorstki w stosunku do kogoś o złych cechach i nie pozwalam mu zbliżyć się do siebie. Nie robię tego dlatego, że jednego kocham bardziej niż drugiego, lecz aplikuję lekarstwo, by wyleczyć ze złych cech, jeśli ktoś je ma.

Istnieją ludzie wierzący i niewierzący. Wierzący zawsze są gotowi cieszyć się szczęściem, że są blisko boskości. Niewierzący natomiast źle się czują już na samo wspomnienie imienia Boga. Powinniśmy zastanowić się nad przyczyną awersji niewierzących do imienia Boga. Rzecz nie w tym, że nie lubią Boga. Jest to ich choroba. Na uroczystościach, takich jak śluby lub podobne ceremonie, podajemy wszystkim gościom słodycze. Niektórzy z nich powiedzą, że nie chcą ich. Nie chcą nie dlatego, że nie lubią słodyczy, ale odrzucają je, ponieważ cierpią na cukrzycę. Ludzie, którzy nie chcą zbliżyć się do Boga, są jak ci chorzy na cukrzycę. Są chorzy i gdy tylko zostaną uleczeni z tej choroby, słodkie imię Boga będzie ich radować tak jak każdego innego.

Gdy ktoś choruje na malarię, wszystko, co je, ma dla niego gorzki smak. Gorycz nie jest cechą tego, co je, lecz wynika z jego choroby. Po wyleczeniu malarii, słodkie rzeczy będą znów smakowały słodko. W podobnych sytuacjach nie należy zmuszać pacjenta do spożywania słodyczy, a raczej starać się wyleczyć go z choroby.

W moim pojęciu na całym tym świecie nie ma nikogo, kto byłby niewierzący. Jeśli ktoś ma egoistyczny cel, na przykład chce założyć własną organizację, jego uwaga będzie zwrócona na zrealizowanie odpowiedniego zadania. Ateistą, czyli niewierzącym, można nazwać tylko kogoś, kto nie może kochać siebie, ale na tym świecie nie ma nikogo, kto nie kochałby siebie. Jest wielu ludzi, którzy mówią: "Nie wierzę w Boga", ale mówią też: "Mam zaufanie do siebie". Nie zastanawiają się jednak nad tym, kim są, kim jest ta ich jaźń, której ufają. Ta jaźń jest Bogiem. Człowiek mówi: "Moje ciało, moje oczy, mój umysł, moja antahkarana (wewnętrzny instrument)" itd. Ale kim jest to "ja", które twierdzi, że jest właścicielem? Mówiąc tak, nie utożsamiacie się z ciałem. Nie jesteście ciałem. Zatem umysł, buddhi (intelekt), czitta (pamięć) i inne takie rzeczy w rzeczywistości należą do "ja" i nie są tym samym, co "ja". Tak więc ufność w siebie jest równoznaczna z wiarą w Boga. Wszystkich, którzy mają wiarę we własną jaźń, należy nazywać wierzącymi. Nie można ich nazywać niewierzącymi. Boska atma jaśnieje w każdym jako niezależny płomień w postaci pradżniany. W takim właśnie świetle mówi się Pradżnianam Brahma, czyli jaźń jest tożsama z brahmanem. Brahman przebywa w każdym w postaci pradżniany, czyli boskiej mądrości.

Mówienie, że w kimś nie ma Boga, jest bez sensu.

Pawitratma swarupy (ucieleśnienia świętej atmy), uczniowie i studenci!

Dzisiaj długo mówiłem przyprawiając was o pewne niewygody. Moje dyskursy właśnie dobiegają końca. Jednak bliskość naszych serc jest tego rodzaju, że nie skończy się. Zachowajcie w sercu esencję Sai. Postanowiłem przekazać wam pewne aspekty Sai, o których chciałoby wiedzieć wielu ludzi, chociaż nie każdy może zrozumieć czy pojąć głębię boskości Sai. Właśnie dlatego chciałem wam powiedzieć o sobie. Chciałem wam przekazać pewne rzeczy, których inni przekazać nie mogą. Od jutra starajcie się wszystko to wcielać w życie, cieszcie się boską błogością i stańcie się jednym z boskością. Nie napełniajcie głów samą informacją i wiedzą. Napełnijcie serca premą. Mam nadzieję, że napełnicie serca istotną treścią moich dyskursów i będziecie gotowi na spotkanie czekającego was życia.

*
*    *

tłum.: Kazimierz Borkowski
red. Izabela Szaniawska

Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1974p2


Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai