Życie człowieka doszło do stanu tak godnego pożałowania, że zapomniał o
swej prawdziwej naturze, prawdziwej postaci i miejscu własnego
pochodzenia. Niezdolny uświadomić sobie wartości ludzkiego życia, które
jest jak drogocenny diament, człowiek przehandlowuje je, jakby było
węglem na opał. Prorektor podniósł tę sprawę w swoim przemówieniu: "Co
jest celem ludzkiego życia?". Celem życia jest poznanie swojej
prawdziwej postaci i dotarcie do miejsca swego pochodzenia.
Dla wszystkich istot żywych naturalną rzeczą jest wracanie do źródła
swego pochodzenia, a nie do innego miejsca. Jest to cel ludzkiego życia.
Zapominając o tej prawdzie, człowiek ciężko pracuje - od świtu do
zmierzchu - żeby zdobyć majątek, opiekować się żoną i dziećmi, zyskać
sławę oraz cieszyć się pokojem i szczęściem. A to, czego naprawdę
potrzebuje to wrócić do źródła i dotrzeć do celu swego życia. Głównym
celem życia jest powrót do początku ścieżki. Jeśli powstaje pytanie
gdzie masz iść, zadaj sobie pytanie, skąd przyszedłeś. Musisz powrócić
do miejsca, z którego przyszedłeś. Zbaczanie z tej ścieżki nie jest
właściwe. Spróbuj poznać, kim jesteś. Iśawasjam idam dżagat - Bóg
przenika cały świat. Bóg jest ekspansywny z natury. Dlatego właśnie jest
nazywany brahmanem. Gdziekolwiek patrzysz, znajdujesz tam brahmana. Na
świecie nie ma takiego miejsca, w którym Go nie ma. Jest On obecny w
tobie, w nich i w każdym. Jednak nie każdy może mieć silną wiarę w ten
pierwiastek jedności. Upaniszady głoszą: Ekoham bahusjam - wolą
Jedynego było stać się wieloma. Istnieje tylko Jedyny. To jest
rzeczywistość. Ten Jedyny przybiera wiele postaci. Szczęście można
osiągnąć wtedy, kiedy urzeczywistni się tę prawdę.
Pan Kriszna oświadczył w Bhagawadgicie: Sarwadharman paritjadża
mamekam saranam wradża - wykonuj wszystkie swoje czyny jako ofiarę dla
mnie i jedynie we mnie przyjmuj schronienie. Kriszna powiedział:
"Ofiaruj mi wszystko, ja zaopiekuję się tobą". Co to tak naprawdę
znaczy? Człowiek ugrzązł całkowicie z powodu wszelkiego rodzaju
zmartwień na tym świecie.
Zmartwieniem jest urodzić się, zmartwieniem jest być na świecie;
świat jest przyczyną zmartwienia i śmierć również;
całe dzieciństwo jest zmartwieniem i tak samo wiek starczy;
życie jest zmartwieniem, porażka jest zmartwieniem;
wszystkie działania i trudności powodują zmartwienie;
nawet szczęście również jest tajemniczym zmartwieniem.
Życie samo w sobie jest wielkim ciężarem pełnym zmartwień. Jak możesz
wieść swoje życie, niosąc na głowie tak wiele zmartwień? Co możesz
osiągnąć zaplątany w sidła tak wielu zmartwień? Jak możesz kroczyć
ścieżką prawości? Zmartwienia te nie są jednakże trwałe. Jedno
zmartwienie odejdzie, czyniąc za chwilę miejsce innemu zmartwieniu.
Dlatego nie dręcz się zbytnio tymi zmartwieniami. Jaki kształt ma
zmartwienie? To tylko strach tworzony przez umysł. Umysł jest ze swej
istoty zmienny. Jak zmartwienia mogą być trwałe, skoro są wytworem tego
zmiennego umysłu? Każde zmartwienie jest jak naja paisa [odpowiednik
polskiego grosza]. Jedna rupia jest równa 100 naja paisom, a 100 rupii
równa się 10 000 naja paisów. Kiedy zrobisz zawiniątko z 10 000 naja
paisów, jest ono dość ciężkie i niełatwe do niesienia. Dlatego Pan mówi:
daj mi te 10 000 naja paisów, a Ja dam ci banknot 100-rupiowy, który
jest bardzo lekki, łatwy do niesienia i można go bezpiecznie chronić. To
wielkie zawiniątko z 10 000 paisów raczej trudno ochronić. Noszenie go i
ochrona przed innymi jest znacznie trudniejsze. Stąd też Pan wzywa
człowieka, "Mój drogi, oddaj mi ten tobół swoich zmartwień". Przekaż ten
ciężar Panu. Bóg naucza tej prawdy w subtelny sposób. Możesz spytać, co
w takim razie z twoimi obowiązkami, jeśli wszystko zostawisz Panu?
Człowiek ma swoje obowiązki. Musi zarabiać pieniądze, opiekować się żoną
i dziećmi itd. Nie musisz rezygnować ze swoich obowiązków. Wypełniaj
obowiązki. Jak?
Przypuśćmy, że w jakimś przedstawieniu teatralnym odgrywasz rolę ojca. W
przedstawieniu tym masz syna, dotkniętego jakąś chorobą. Martwisz się,
że syn jest chory. Ale prawdę mówiąc, ani ty nie jesteś jego ojcem, ani
on nie jest twoim synem, ani też nie cierpi na żadną chorobę, ani ty tak
naprawdę nie płaczesz. Wszystko to jest jedynie gra w przedstawieniu
teatralnym. Nawet kiedy płaczesz w tym przedstawieniu, jestem świadom,
że nazywasz się tak i tak i uczysz się w takiej i takiej klasie. Nawet
gdy niepokoisz się chorobą syna, jasno zdajesz sobie sprawę, że on nie
jest twoim synem, ale chłopcem z innej klasy. Na scenie musisz grać
poprawnie. Nawet kiedy odgrywasz swą rolę doskonale, nie zapominasz
swojego prawdziwego imienia. Przykładowo, Nagaiah odgrywa rolę
Thjagiaha. Śpiewa: "Och Ramo! Gdzie mam cię szukać?", dokładnie jak
Thjagiah. Ale w rzeczywistości jest świadom, że jest tylko Nagaiahem, a
nie Thjagiahem. Gdy przedstawienie się skończy, a on zejdzie ze sceny,
wszyscy wyrażą mu uznanie, mówiąc: "Nagaiah, bardzo dobrze zagrałeś rolę
Thjagaiaha". To jest tylko Nagaiah, który śpiewa i gra. Ale na scenie
działa tak jak Thjagaiah. Podobnie, każdy odgrywa w tym dramacie życia
jakąś rolę. Na scenie jego imię i postać są różne. Ale jego prawdziwym
imieniem jest atma. Nigdy nie powinieneś zapominać o tej prawdzie.
Pamiętając o tej prawdzie, możesz zagrać dowolną rolę w tym dramacie
życia. Oto sposób na prowadzenie doskonałego życia i czerpanie z niego
błogości.
Niektórzy ludzie narzekają: "Ofiarowałem Bogu wszystko; poddałem się Mu.
Dlaczego więc dotyka mnie tyle trudności? Dlaczego Bóg każe mi
przechodzić przez tak wiele cierpień?". Studenci powinni to jasno
zrozumieć. Kiedy twoje poddanie Bogu jest pełne, jak możesz mieć
jakiekolwiek trudności? Jak możesz mieć uczucie, że cierpisz? W ogóle
nie będziesz miał takich myśli. Niczego nie będziesz uważał za trudność
i nie będziesz się o to martwił. Jeśli się martwisz, oznacza to jedynie,
że nie poddałeś się całkowicie Bogu. Ten, kto w pełni poddał się Panu,
nie będzie dbał o żadne zmartwienia. Bóg jest w tobie. Ale kiedy brakuje
ci wiary, że "Bóg jest we mnie", będziesz otoczony zmartwieniami.
Imiona i kształty mogą się zmieniać, ale Bóg jest jeden. Chrześcijanie,
muzułmanie, zoroastrianie, buddyści i hindusi, wszyscy czczą tego samego
Boga. Ale przypisujecie Mu różne imiona i postaci oraz oddajecie Mu
cześć na podstawie doktryn religii, którą wyznajecie.
Pewien bramin gotuje coś w kuchni. Na podstawie wykonywanej przezeń
pracy nazywamy go wanta bramin (kucharzem). Ten sam bramin nazywany
jest pudżari bramin (kapłanem), gdy sprawuje nabożeństwo w świątyni.
Kiedy odczytuje almanach, nazywany jest panczanga bramin (astrologiem).
Ten sam bramin, gdy idzie do biura i wypełnia swe oficjalne obowiązki,
nazywany jest adhikara bramin (urzędnikiem). Tej samej osobie
przypisuje się różne nazwy. Podobnie, każdemu na scenie świata nadano
imię, na podstawie odgrywanej przezeń roli i zasług oraz przewinień z
jego przeszłych żywotów. Prawdę mówiąc, wszystko to jest zwykłym
złudzeniem. Nie ma w tym jakiejkolwiek prawdy. Za całą tę ułudę
odpowiada umysł. Kiedy uświadomisz sobie, że wszystko to jest zwykłą
bhramą (złudzeniem), będziesz miał zdolność widzenia Brahmy. Natomiast
kiedy uświadomisz sobie, że jesteś Brahmą, bhrama od razu zniknie. W ten
sposób, jeśli będziesz czynił wysiłki, żeby pojąć, kim jesteś, na pewno
uświadomisz sobie prawdę.
Dla wszystkich żywych istot naturalny jest powrót do źródła ich
pochodzenia. Woda oceanu zmienia się w parę wodną wskutek gorącego
słońca. Para wodna przemienia się w chmury. Kiedy chmury te dotrą na
chłodny obszar, para wodna zmienia się w krople wody i spada na ziemię
jako deszcz. Krople wody, które spadają na ziemię, łączą się i tworzą
strumień. Te małe strumienie również się łączą, tworząc rzekę. W końcu,
gdzie dociera ta rzeka? Dociera ponownie do oceanu. W ten sam sposób
wszystkie żywe istoty muszą powrócić do źródła swojego pochodzenia. To
jest cel życia.
Oto inny przykład. Garncarz idzie do stawu, wykopuje z niego glinę i
przynosi ją do domu. Wyrzuca tę glinę przed swoim domem. W stawie,
wskutek wykopywania gliny, jest jama. Przed jego domem stoi kopiec
gliny. Kiedy kopie się glinę, tworzy się jama, a kiedy tę samą glinę się
gromadzi, powstaje kopiec. Glina z tej jamy jest ta sama, co glina z
kopca. Wykopałeś jamę, żeby postawić kopiec. Kiedy garncarz zużywa tę
glinę, żeby robić dzbany i talerze, kopiec coraz bardziej się zmniejsza.
Dzbany i talerze wykonane w ten sposób nie mogą utrzymać w sobie wody,
dopóki nie zostaną wypalone w ogniu. Jeśli naleje się wodę do
niewypalonych dzbanów, pękną. Dlatego garncarz wkłada je w ogień i
poddaje procesowi uszlachetnienia. Niewypalone dzbany nie mogą utrzymać
wody, w odróżnieniu od wypalonych dzbanów. Dzbana używamy do różnych
celów. Pewnego dnia, gdy niesiesz wodę ze studni, dzban wyślizguje ci
się z ręki, spada i pęka na kawałki. Czy zabierasz te popękane kawałki
ze sobą? Nie. Zostawiasz je tam, gdzie są. Te kawałki zostaną zmiażdżone
pod kołami pojazdów i stopami ludzi i ponownie zamienią się w glinę.
Dzban, pochodzący z gliny, powraca z powrotem do stanu gliny. W
międzyczasie przybiera postać dzbanów i talerzy, ale te kształty są
jedynie tymczasowe. Dlatego nie trzeba pytać nikogo, dokąd ma iść. Musi
z natury powrócić do źródła swego pochodzenia.
Święty Purandaradasa śpiewał: "O Panie, urodziłem się na tym świecie, bo
zapomniałem o Tobie! Gdybym był nie zapomniał o Tobie, nie narodziłbym
się na tym świecie". Powiedział: "Jak długo, Panie, jesteś przy moim
boku, jak mogę stać się sierotą czy nędzarzem? Ty jesteś tym, który daje
mi mądrość i wiedzę. W rzeczy samej jesteś moim wybawcą. Jesteś
ostatecznym zbawicielem. Jesteś tym, który nadaje osiem rodzajów
pomyślności. Nawet jeśli niebo spadnie mi na głowę, nie będę się
obawiał. W każdym położeniu mam Twoje wsparcie. Dlaczego miałbym się
obawiać, skoro Ty jesteś we mnie, ze mną, nade mną i pode mną? Nie muszę
nigdzie iść w poszukiwaniu Ciebie; Ty jesteś zawsze ze mną. Panie, Ty
jesteś jedynym sprawcą. Ja jestem kukiełką w Twoim ręku".
Gdy ktoś ma taką silną wiarę, będzie wolny od wszelkich lęków. Nie
zabraknie mu niczego. Nie dotkną go cierpienia i ubóstwo. Kiedy pan
bogactwa jest z tobą, jak może ci zabraknąć czegokolwiek? Z tak silnym
przeświadczeniem, powinniście wypełniać swe obowiązki. Jedynie Bóg daje
ci wszystko. Nigdy nie dawaj pola ego i przywiązaniu. Jakże głupie jest
obwinianie słońca o nie dostarczanie światła do twego domu! Skoro słońce
oświeca cały świat, jak to jest, że nie masz światła słonecznego w swym
domu? Słońce śmieje się z twojej niewiedzy i mówi: "Och, półgłówku!
Wybudowałeś wokół siebie ściany ego i przywiązania, jak więc mam wejść
do twego domu? Zniszcz ściany ego i przywiązania, a wejdę do domu. Nie
musisz wzywać mnie, zapraszać ani modlić się do mnie. To jest mój
obowiązek, przyjdę z pewnością".
W ten sam sposób Bóg jest obecny w twoim sercu. Nie jesteś zdolny
uzmysłowić Go sobie. Z jakiego powodu? Zbudowałeś ściany ego i
przywiązania fizycznego, które zakrywają Boga przed twoim wzrokiem. Jak
więc możesz nie mieć zdolności widzenia Boga? Jest On jak najbardziej w
tobie, jednak ty Go nie widzisz. Święty Ramdas mocno trzymał stopy Pana
i rzekł: "Panie, nie pozwolę Ci odejść ode mnie nawet na krok, jeśli nie
obdarzysz mnie obficie swoją łaską! Jak możesz zostawić mnie i odejść".
Wówczas Pan rzekł: "Problem opuszczenia cię i odejścia byłby wtedy,
gdybym był na zewnątrz. Ale jestem zawsze w tobie. W istocie ja jestem
tobą, a ty jesteś mną. Myślenie, że opuszczę cię i odejdę to zwykłe
złudzenie". Bóg nikogo nie opuszcza i donikąd nie odchodzi. Jest zawsze
w tobie. W istocie jest On obecny wszędzie.
Mówiłem o tym również w jednym z niedawnych dyskursów. Kiedyś pewna
gopika, myśląc, że jest sama w domu, chciała zamknąć drzwi. W tej chwili
właśnie Pan Kriszna zapukał do drzwi. Była w rozterce czy otworzyć
drzwi, czy pozostawić je zamknięte. Patrząc na to wszystko, Radha była
rozbawiona. Potem zaśpiewała:
Siedzibą Pana jest cały wszechświat,
gdzie są więc drzwi wejściowe do tego pałacu?
Graj na strunach życiowych swego ciała,
ofiaruj siebie u Jego stóp i roń łzy radości.
Zobacz niebo w tym doznaniu, o dżiwo!
To jest główne wejście do siedziby Pana.
Jest pewien element wątpliwości pomiędzy zamknięciem drzwi serca, a
otwarciem go po usłyszeniu wezwania od Pana. Człowiek chce zamknąć
serce, a Pan chce, żeby było ono otwarte. Bóg jest niezmienny, dżiwa
jest niestała i podlegająca zmianie. Kiedy wróbelek usadawia się na
kruchej gałęzi drzewa, nie obawia się kołysania się tej gałęzi, gdyż
polega na sile skrzydeł, a nie na gałęzi. Wróbel ma wiarę w siłę swoich
skrzydeł, ale człowiekowi brakuje wiary w jaźń. Nawet najmniejsza
trudność wywołuje w nim strach i sprawia, że się chwieje. Człowiek nie
powinien być tak bojaźliwy. Powinien stać się odważny i dzielny poprzez
kontemplację imienia Boga. Dziś potrzeba ci nie siły fizycznej i
inteligencji; potrzebujesz boskiej łaski i siły prawości. Powiedziałem
wam to także wcześniej.
Człowiek może mieć fizyczne męstwo i siłę inteligencji,
ale w udziale przypadnie mu smutek, o ile zabraknie mu boskiej łaski,
Karna był wielkim wojownikiem, ale jaki był jego los?
Nigdy nie zapominajcie o tej prawdzie.
Szczerze mówiąc, Karna był większym wojownikiem niż Ardżuna. Narodził
się dzięki łasce boga słońca. Niestety jednak, polegał on bardziej na
swojej sile fizycznej i inteligencji. Zamiast przyjąć schronienie w Panu
Krisznie, wziął stronę Durjodhany i Dussasany. Z jakiego powodu? Głównym
powodem było jego ego. Pewnego razu uniemożliwiono mu wzięcie udziału w
zawodach łuczniczych, gdyż nie był ani księciem, ani kszatriją
[wojownikiem]. Wszyscy na owym zgromadzeniu śmiali się z niego, mówiąc,
że syn woźnicy rydwanów nie zasługuje na współzawodniczenie z
kszatrijami. Kiedy czując się głęboko upokorzony, Karna opuszczał arenę,
Durjodhana zawołał go z powrotem i uczynił go królem Angi. Wiedząc
bardzo dobrze, że Durjodhana jest nikczemnym człowiekiem, Karna - z
wdzięczności i przywiązania - stał się jego przyjacielem.
Powinniście we wszystkich sytuacjach uwalniać się od tak błędnego
przywiązania. Człowiek nikczemny to zawsze człowiek nikczemny.
Karna powinien był raczej odrzucić ofertę Durjodhany, niż przyjmować ją
i okazywać mu przyjaźń. Dlaczego potrzebował pomocy Durjodhany? Powinien
był szukać schronienia w Bogu, który pomaga każdemu. Ale Karnie
brakowało takiej wiary i ducha poświęcenia. Upodlił się, przyjmując
ofertę królestwa od nikczemnika, takiego jak Durjodhana i stał się
jednym z duśtaczatusztajów (podłej czwórki, w skład której weszli
Durjodhana, Dussasana, Sakuni i Karna). W istocie Karna był synem Kunti,
a bratem Judhisztiry.
Kiedy Draupadi była upokarzana na dworze Kaurawów, Karna również rzucił
uwłaczające jej uwagi. Draupadi była ucieleśnieniem prawości i wielką
patiwratą (kobietą cnoty). Ludzie mogą pytać, jak kobieta mająca pięciu
mężów może być cnotliwa. Ale pięciu Pandawów nie było oddzielnymi ludźmi
(jednostkami), za jakich świat ich uważa. Przedstawiali sobą pięć żywiołów.
Kiedyś w obecności Kriszny prowadzono spór o to, kto jest największą z
patiwrat. Kriszna oświadczył w jasnych słowach:
Draupadi była sumiennie posłuszna rozkazowi swoich mężów.
Nigdy nie powiedziałaby żadnemu z nich, że nie ma czasu mu usłużyć.
Zadowolona była ze wszystkiego, co dostawała w życiu.
Była najwyższym przykładem cnoty i nikt pod tym względem nie mógł się z nią równać.
Była ucieleśnieniem wielu cnót. Kszama (wyrozumiałość), jaką miała, była
niezrównana. Kiedy Aśwatthama zmasakrował młode dzieci Pandawów, gdy te
spały, dla Draupadi był to widok rozdzierający serce. Ardżuna pojmał
sprawcę tego okrucieństwa i przywlókł go przed Draupadi. Najwyższa cnota
wyrozumiałości, jaką okazała w tym położeniu Draupadi, jest godna uwagi.
Zamiast przekląć Aśwatthamę, upadła mu do stóp i powiedziała: "To
właśnie u stóp twojego ojca, Dronaczarji, moich pięciu mężów nauczyło
się wszystkiego, co wiedzą. Będąc synem Dronaczarji, czy powinieneś
zabijać moje dzieci? Jak mogłeś mieć serce je zabić - bezbronne, młode,
cicho śpiące, nie żywiące żadnej urazy przeciw tobie i nie zamyślające
wobec ciebie żadnej krzywdy?".
Kiedy Draupadi upraszała w ten sposób, Bhima nie mógł znieść tego
widoku. Wybuchając gniewem, ryknął: "Straciwszy synów, ta Draupadi
straciła równowagę umysłu. Inaczej jak padłaby temu nikczemnikowi do
stóp?".
Ta Draupadi to głupia kobieta, bo błaga o wolność dla tego łajdaka.
Nie czuje żadnego gniewu na zabójcę swoich synów.
Ten morderca Aśwatthama nie jest braminem.
Nie uwalniajcie go, lecz zabijcie. Jeśli tego nie zrobicie,
ja sam walnę mu w głowę swą potężną pięścią, żebyście widzieli!
Wtedy Draupadi ułagodziła Bhimę i powiedziała do Ardżuny: "Och, Partho!
Nie jest prawym zabijanie człowieka, który się boi czy stracił odwagę,
jest pogrążony we śnie lub odurzony, szuka schronienia czy jest kobietą.
Nie powinieneś zabijać Aśwatthamy, bo jest synem twego nauczyciela". Ale
Ardżuna rzekł: "Ślubowałem, że zabiję tego złoczyńcę. Nie mogę mu
przebaczyć i złamać swoje ślubowanie".
Wówczas Draupadi oddała się przez chwilę rozmyślaniu o Krisznie i
podsunęła Ardżunie, żeby zgolił głowę Aśwatthamie na znak kary i uwolnił
go. Ardżuna zważył na jej radę i postąpił stosownie do niej. Tak właśnie
Draupadi zachowała się w owym położeniu - nie było w niej najmniejszej
nienawiści do tego, kto bezlitośnie zgładził całe potomstwo Pandawów.
Powiedziała: "Zabijanie takiej osoby jak Aśwatthama jest przeciwko
dharmie kszatrijów. Smucę się z powodu utraty synów. Nie chcę przynieść
takiego smutku matce Aśwatthamy. Moich synów nie można przywrócić do
życia, cokolwiek byśmy uczynili. Dlaczego miałabym przynosić smutek
innej matce?".
Takimi to słowami mądrości powstrzymała Ardżunę przed zabiciem
Aśwatthamy. To właśnie jej wyrozumiałość chroniła do końca Pandawów i
pomogła im zdobyć wielką sławę. Cześć rodziny zależy od cnót gospodyni.
Dlatego każda kobieta powinna rozwijać w sobie wyrozumiałość. Nie tylko
kobiety, mężczyźni także powinni ją pielęgnować. Ale w przypadku kobiet
jest ona bardzo ważna. Ten, kto ma wyrozumiałość, może osiągnąć
wszystko. W istocie wyrozumiałość jest cechą boską; jest darem Boga.
Każdy, kimkolwiek by był, musi stawić czoła skutkom swych czynów.
Nikt nie wie, co czeka go w przyszłości.
Ale pewne jest to, że każdy musi zebrać skutki swoich czynów.
Nawet potężny Rama cierpiał ból rozłąki ze swą małżonką Sitą
i płakał jak zwykły człowiek.
Nawet Pandawowie musieli iść na wygnanie i mieszkać w lesie.
Nie sposób powiedzieć, co czeka daną osobę, gdzie, kiedy i w jakich
okolicznościach. To, co musi się zdarzyć, zdarzy się. Jeśli dzieje się
coś dobrego, myśl, że jest to dobre dla ciebie. Jeśli wydarza się coś
złego, przyjmuj to również jako dobre dla siebie. Przyjmowanie zarówno
dobra jak i zła ze zrównoważonym umysłem jest najwyższą cnotą, która
poprowadzi cię do uświadomienia sobie brahmana. Kiedy będziesz miał w
sercu tak święte, słodkie i wielkie uczucia, będziesz zwycięski wszędzie
i we wszelkich wysiłkach. Odniesiesz w życiu wielkie powodzenie.
Bhagawan zakończył swój dyskurs bhadżanem Gowinda Kriszna dżej Gopala Kriszna dżej.
Tłum. Grzegorz Leończuk
red. Bogusław Posmyk
Źródło: Sanathana Sarathi, czerwiec 2014
(isdk)
Notka redakcyjna:
Niniejszy dyskurs nie występuje w serii Sathya Sai Speaks; został opublikowany w Sanathana Sarathi, June 2014.