Każda ludzka istota rodzi się na tym świecie z trzema długami. Pierwszy
odnosi się do dew (bogów), drugi - do riszich (mędrców), a trzeci, pitri
rina, to dług względem rodziców. Dewy ochraniają różne części ludzkiego
ciała, aby zapobiec jego osłabieniu. Dewy w postaci rasy, w postaci
witalności i siły płyną w każdym narządzie ludzkiego ciała. W tym
kontekście nazywają się one też angirasy. Dewy, które ochraniają nasze
narządy, będą zadowolone tylko wtedy, gdy wykorzystujemy ciało do
wykonywania świętej pracy. Gdy uczestniczymy w dobrej pracy, która jest
pożyteczna dla społeczeństwa, możemy zadowolić dewy chroniące nasze
narządy i w ten sposób spłacić dług, jaki jesteśmy im winni.
Drugi dług winniśmy riszim. Riszi starożytności pokazali ludzkim istotom
wiele sposobów, jak doświadczyć szczęścia i przyjemności, tak w sensie
doczesnym, jak i duchowym. Z tego powodu winniśmy riszim wdzięczność. Od
najdawniejszych czasów dawali oni nam wiele śastr (świętych pism),
abyśmy mogli zrozumieć, czym jest prawe postępowanie.
Riszi byli tak wielkimi świętymi, że potrafili pokazać wielkie ideały
zawarte w Wedach i śastrach. Idąc w ich ślady, naśladując przykłady,
które nam zostawili, i przyswajając sobie ich nauki, do pewnego stopnia
spłacamy dług, jaki jesteśmy im winni. Ale nawet gdy nie stosujemy się
do ich zaleceń, jeśli przynajmniej uznamy wielkość tego, co nam dali w
postaci śastr, będzie to równoznaczne z częściową spłatą tego długu.
Trzeci nasz dług to dług wobec rodziców. Urodziliście się dzięki ojcu i
to on ochraniał was w całym waszym życiu. Musicie spłacić ten dług wobec
niego. Gdy ojcu rodzi się syn, powinien on dołożyć starań dla
podtrzymania godności, honoru i reputacji ojca. Powinniśmy postarać się
też zachować wiarę, którą zdobyli nasi przodkowie.
Daśaratha podjął się przeprowadzenia jadżni (rytuałów ofiarnych)
aśwamedha (ofiara konia) i putrakameszti (ofiara w celu otrzymania syna)
właśnie po to, by spłacić te trzy rodzaje długu. Koń ofiarny w jadżni
aśwamedha jest święty. Musi to być biały koń bez żadnych ciemnych łat.
Jego uszy powinny pięknie stać; grzywa powinna też być prosta i piękna;
ogon powinien być tak długi, żeby sięgał kopyt. Trzeba pewnych starań,
by znaleźć konia, który spełnia te wymagania. Taki koń był wypuszczany
na swobodę w porze wasanta (dwa wiosenne miesiące od połowy marca),
pozwalano mu wędrować przez rok do czasu, aż w następnej wasancie nie
wróci do miejsca, skąd go wypuszczono. Powinniśmy tu zwrócić uwagę na
to, że w czasie jednej wasanty wyszukuje się konia, w drugiej wypuszcza
się go luzem, a w trzeciej powinien wrócić do pierwotnego miejsca. Tak
więc Ramajana mówi nam, że jadżnia aśwamedha musi obejmować trzy wasanty.
Po trzech latach odprawiania jadżni aśwamedha Daśaratha postanowił
odprawić jadżnię putrakameszti. Znaczenie słowa Daśaratha poznaliście w
ciągu minionych kilku dni. Tutaj Daśaratha symbolizuje dziesięć narządów
i ciało, które je zawiera. Ajodhja w tej opowieści posiada trzy główne
bramy. Te trzy bramy trzeba rozumieć jako trzy guny - sattwa, radżas i
tamas.
Brahmamuhurta (okres Brahmy), w opisanych tutaj jadżniach nazwana
wasantą, składa się z dwóch miesięcy roku. Miesiące te nazywają się
madhu i madhawa. W czasie tych dwóch miesięcy słońce przechodzi przez
dwa raśi (znaki zodiaku) - Mesza i Wriszabha (Baran i Byk). W tych
miesiącach słońce świeci bardzo jasno i zwykle jest dość ciepło. Ten
okres charakteryzuje się palącym słońcem w południe, które wysusza na
powierzchni ziemi wszelkie zbiorniki wodne.
Naturę słońca w czasie jego pobytu w raśi Mesza w porze wasanta
porównuje się do serca. Pierwotny dźwięk pulsowania serca nazywa się też
wiśwadhara (dosł. podtrzymujący wszystko). W tym czasie słońce przyjmuje
postać składającą się z pięciu różnych pomieszczeń. W opowieści Ramajany
słońce utożsamia się z samym Ramą. Te pięć pomieszczeń albo warstw,
które odnosimy do słońca w tym okresie, nazwano annamaja-kośa,
pranamaja-kośa, manomaja-kośa, widżnianamaja-kośa i anandamaja-kośa.
Nazwa annamaja-kośa odnosi się do ludzkiego ciała. To materialne ciało
powstaje z pożywienia, wzrasta dzięki pożywieniu i rozkłada się, gdy
zabraknie pożywienia. Następną powłoką, która daje siłę i chroni
zewnętrzne ciało człowieka, jest pranamaja-kośa, czyli warstwa
wewnętrzna. Ta część ciała nazywa się maja-deha. Pranamaja-kośa jest
zależna od ciepła wytwarzanego w ciele i umożliwia temu ciepłu
rozchodzenie się po ciele, dzięki czemu krew krąży w naczyniach
krwionośnych.
Kolejna warstwa, manomaja-kośa, ma związek z umysłem. Gdyby nie było
manomaja-kośi, nie mogłyby istnieć kośe pranamaja i annamaja. Jest ona
odpowiedzialna za wszelkiego rodzaju myśli i pragnienia. W istocie umysł
jest zlepkiem pragnień. Umysł, czyli manomaja-kośa, wspiera
pranamaja-kośę. Następna warstwa to widżnianamaja-kośa. Jej funkcją jest
umożliwienie człowiekowi rozwinięcia zdolności rozróżniania między
dobrem i złem. Gdyby nie było widżnianamaja-kośi, warstwy manomaja,
pranamaja i annamaja byłyby martwe i nie mogłyby funkcjonować.
Widżnianamaja-kośa pozwala nam na poznawanie natury i funkcjonowanie
materii.
Oto przykład, który pozwoli zrozumieć wewnętrzne znaczenie. Tu jest stół
wykonany z drewna. Uderzam ręką w tę twardą materię. Opisując to
działanie mówię, że uderzyłem ręką w stół. Ale nie jest to pełny opis.
Stół także równie mocno uderzył w moją rękę. Wasza zdolność, która
umożliwia zrozumienie zachowania się stołu w procesie uderzania, to
widżnianamaja-kośa. Pozwala ona zrozumieć wszystkie reakcje i oddźwięki,
jakie istnieją w świecie materialnym.
Inny przykład. Otwierając oczy i patrząc na świat zewnętrzny widzimy
wielu ludzi i wiele głów. Pytamy, czy widzenie tego wszystkiego
umożliwiają oczy, czy światło, które znajduje się wewnątrz oczu. Światło
obecne na zewnątrz pomaga oczom widzieć. Widzenie tego wszystkiego
umożliwia nam połączenie światła obecnego w oczach i światła obecnego na
zewnątrz. Możemy dalej spytać: czy widzenie całej tej materii jest
możliwe tylko dlatego, że na zewnątrz jest obecne jakieś światło? Nie,
tak nie jest. Nawet gdy na zewnątrz jest światło, jeśli zamkniecie oczy,
nie będziecie mogli widzieć zewnętrznej materii. By obalić mniemanie, że
światło zewnętrzne jest decydujące, zamykamy oczy i nie widzimy tej
materii. Jeśli zaś przyjmiemy, że światło wewnętrzne decyduje, to gasząc
światło stwierdzamy, że też nie widzimy materii. Postać człowieka
zobaczymy tylko wtedy, gdy obecne są oba światła. Tak więc, za nasze
widzenie odpowiada tak wewnętrzne widzenie, jak i zewnętrzne widzenie.
Takie jest działanie widżnianamaja-kośi. W istocie to, że za pomocą oczu
postrzegamy całe stworzenie, zawdzięczamy oczom. Nie ma stworzenia w
oderwaniu od oczu. Wszystko to, co widzimy na świecie, jest odbiciem
form, które są tworzone wewnątrz przez nasze własne wewnętrzne widzenie.
Gdy artysta maluje obraz, nie maluje od razu na płótnie. Najpierw tworzy
obraz w głowie, a potem nanosi go farbami na płótno. Gdy reżyser filmu
kieruje aktorami, każąc im robić to i owo, przedtem wymyśla obraz, a
potem wstawia aktorów do tego obrazu. Podobnie, każdy pisarz, zanim coś
napisze, wymyśla temat, a dopiero potem pisze powieść. Te myśli i idee,
które emanują przejawiaja się we wnętrzu człowieka, nazywa się widżniana.
Źródłem wszystkich tych rzeczy jest życiodajny skarb nazywany
anandamaja-kośa. Możemy stwierdzić, że wszystkie cztery wierzchnie
kośe - annamaja, pranamaja, manomaja i widżnianamaja - powstają z
podstawowej anandamaja-kośi. Duch atmy, który jest podstawą wszystkiego,
to ananda leżąca u podstawy wszystkich kośi.
Wizję tej anandy miał wielki święty Wasisztha. Doświadczył jej i
wiedział, czym jest błogość. Właśnie dlatego nazywano go brahmariszim.
Dostąpił on wielkiego szczęścia odprawienia ceremonii nadania imienia
Ramaćandrze, dania mu pierwszego kęsa pokarmu, rozpoczęcia uczenia go i
odprawienia mu upanajanam (obrzędu inicjacji). Tak wielki święty z tak
wielkim szczęściem jest uznawany za kogoś, kto miał bezpośredni wgląd w
anandę i doświadczył błogości anandy.
Wiśwamitra przy wielu okazjach okazywał dość daleko idącą zazdrość w
stosunku do Wasiszthy. Nawet próbował go zabić. Mimo to Wasisztha był
wspaniałomyślny i traktował Wiśwamitrę bardzo życzliwie. Taki spokój,
prema i wolność od nienawiści i zazdrości mogą przejawiać się tylko u
wielkich świętych, którzy dostąpili bezpośredniej wizji anandy.
Diwjatma swarupy (ucieleśnienia boskiej atmy)!
Nie powinniście myśleć, że mahariszi i jogini to zwykli ludzie, którzy
stwarzają zewnętrzne pozory dla jakiegoś samolubnego celu. Powinniście
rozumieć zewnętrzne i wewnętrzne znaczenie Wasiszthy, który posiadał
wszelkie moce, a zachowywał się jak zwykły purohita (rodzinny kapłan) w
domu Ramy. Wasisztha pełnił funkcję purohity nie z powodu bogactwa
Daśarathy, lecz dlatego, że dobrze wiedział, iż w ludzkiej postaci Ramy
przyszedł sam Narajana. Pragnął być blisko niego, dlatego te święte
myśli przyciągnęły go do tej rodziny. Podobny był Wiśwamitra. Zwykłymi
słowami nie da się opisać jego wielkich dokonań i odwagi. We własnym
domu posiadał wielką rozmaitość oręża. Nigdy do tego nie przywiązywał
wielkiej wagi. Wiedział, że sam Narajana urodził się w rodzinie
Daśarathy i przebywał tam jako młody chłopiec. Dlatego wszystko, co
Wiśwamitra robił, opierało się na tej wiedzy. Wszyscy wielcy święci
dobrze wiedzieli, że Rama był inkarnacją Boga. Niemniej nie
rozpowszechniali tego faktu. Zachowywali się w sposób, który wskazywał,
że Rama jest ideałem ludzkiej istoty, która urodziła się, by uczyć
ideałów. Ci wielcy święci traktowali Ramę jako idealną ludzką istotę,
ale bardzo dobrze wiedzieli, że był samym Bogiem. W tej sytuacji żaden
dzisiejszy człowiek nie jest w stanie właściwie ocenić tego, co jest
dobre, a co złe w tym, co wówczas się zdarzyło. Boskości nie da się
łatwo zdefiniować ani jej zrozumieć.
Nie da się opisać naszych przodków, którzy urodzili się przed nami. Wnuk
nie jest w stanie opisać, gdzie i jak urodził się jego dziadek. Tak samo
jest z wielkimi ludźmi, którzy urodzili się i żyli znacznie wcześniej
niż my. Jak możemy opisać ich wiarę w Boga i ich związki z Bogiem?
Istnieje pewne podobieństwo w naszym życiu. Gdy pada pytanie, kto jest
waszym ojcem, odpowiadacie, że jest nim ten a ten. Skąd wiecie, że dana
osoba jest waszym ojcem? Przyjęliście, że tak jest, gdyż wasza matka tak
wam powiedziała. Gdybyście nie wierzyli w to, co mówiła matka, na pewno
nie wierzylibyście, że ta osoba jest waszym ojcem. Tak jak świadectwo
matki jest przydatne w rozpoznaniu i zaakceptowaniu pewnej osoby jako
ojca, tak Wedy są autorytetem w sprawie uznania i zaakceptowania
istnienia Boga. Analogicznie jest z waszym urodzeniem. Gdy ktoś pyta was
o tę datę, odpowiadacie podając dzień, rok i miejsce. Skąd wiecie, kiedy
się urodziliście? Także i to podają wam starsi, wasz ojciec i matka, a
wy to akceptujecie. We wszystkich takich przypadkach za autorytatywne
można przyjąć stwierdzenia osób, które żyły wcześniej niż wy. W takich
sprawach sami nie możecie być autorytetami. Tak jak tu przyjmujemy za
autorytety osoby, które żyły wcześniej niż my, tak w sprawie Boga
autorytetem można obdarzyć tylko ludzi, którzy zrozumieli, czym jest
boskość i którzy mają w sobie boski aspekt. Tylko osoba, która próbowała
sok trzciny cukrowej, może opisać jego smak. Smak można w pewnym stopniu
opisać opierając się na doświadczeniu, ale nie można opisać jego formy.
Gdy spytamy, jaki jest cukier, możemy powiedzieć, że cukier wygląda tak,
jak biały piasek. Ale gdy ktoś każe wam opisać naturę i postać słodkości
w cukrze, nie będziecie w stanie tego zrobić. Podobnie, tylko ludzie,
którzy zanurzyli się w doświadczaniu Boga, mogą mieć prawo nawet do prób
jakiegoś opisywania Boga. Inni nie mogą tego zrobić. Bóg jest wszędzie w
postaci atmy. Jego promienność emanuje w każdym sercu. Gdyby nie było
tej promiennej atmy, człowiek nie mógłby ani przez chwilę żyć na tym
świecie. Istnieje ona w takim samym stopniu we wszystkich ludziach.
Obecność tego rodzaju boskości możemy ustalić i ją zrozumieć tylko
wtedy, gdy sami utożsamimy się z boskimi cechami. Imiona, postacie,
poczucie smaku, sympatie i antypatie różnych ludzi mogą się różnić. Są
to tylko różnice wynikające z naszych pragnień. Oto mały na to przykład.
Przyrządzamy mysorepak, gulabdżam, barfi, khir (różne desery) itd. Mimo
że przyrządziliśmy tak różne słodycze i delektujemy się nimi w różnych
ich postaciach i smakach, wiemy, że to, co zawiera się we wszystkich
formach, to tylko cukier. Odpowiada to aspektowi duchowemu. Ze względu
na smak mówicie, że chcecie takiej czy innej słodyczy i ją spożywacie.
Cukier we wszystkich tych słodyczach jest jeden i ten sam. Różni się
tylko forma. Podobnie, chociaż Bóg jest wszędzie, jednak w różnych
okolicznościach, w różnym czasie, w różnych miejscach, u różnych osób
wywołuje różne przeżycia. W naszym ludzkim ciele mamy rękę, policzek,
język i nos. Przez te wszystkie części płynie ta sama krew. Chociaż
płynie w nich ta sama krew, jeśli weźmiecie do ręki laddu (rodzaj
słodyczy), czy ręka zasmakuje go? Nie. Chociaż wszędzie jest ta sama
krew, to samo serce ją pompuje, każda część ciała tę samą rzecz odczuwa
inaczej, zależnie od miejsca. Podobnie, chociaż we wszystkich ludzkich
istotach mieszka ten sam Iśwara (Najwyższa Istota), ta sama boskość,
jednak każdy doświadcza jej na swój sposób zależnie od osobistej karmy.
Aby cieszyć się takim doświadczaniem, trzeba włożyć jakiś wysiłek,
trzeba prowadzić sadhanę (praktykę duchową).
Nie należy czuć zazdrości, gdy widzi się kogoś przeżywającego jakąś
radość w życiu. Ta zła cecha zaszkodzi jedynie nam samym. Zazdrość nie
przynosi niczego dobrego. Język smakuje idli, sambar (dania południowych
Indii) i rozmaite inne rodzaje pożywienia. Gdy oko pozazdrości językowi,
mówiąc sobie, że ono także jest narządem ciała i że powinno cieszyć się
smakiem idli i sambaru, a wy spróbujecie włożyć te potrawy do oka,
wyrządzicie wielką szkodę. Oko ma prawo widzieć, ale nie powinno
próbować jeść. I odwrotnie, jeśli usta uznając wspaniałą zdolność
widzenia oka, zechcą i będą próbowały widzieć, oczywiście nie mogą tego
zrobić.
Diwjatma swarupy!
Oczy i usta z wyglądu jawią się nam różne, ale powinniśmy uznać obecność
w nich wspólnego boskiego pierwiastka. Musimy zrozumieć wewnętrzny
związek tych narządów. Idziemy drogą. Oczy spostrzegają cierń na drodze,
a nogi unikają go przechodząc nad nim. Oczy nie przyszły do nóg i nie
ostrzegły ich przed cierniem. Ale nogi omijają cierń natychmiast, gdy
oczy go dostrzegą. Oczy mogłyby przyjąć postawę obojętności - w końcu
cierń leży na drodze i jeśli coś się stanie, ucierpi tylko noga. Czemu
oczy miałyby się tym przejmować? Ale oczy nie przyjmują takiej postawy.
Natychmiast pomagają nogom zlokalizować cierń. Na to samo możemy
spojrzeć inaczej. W stopę wbija się cierń i wywołuje ból, a oczy
natychmiast zaczynają łzawić. Ból pojawia się w nodze, ale łzy lecą z
oczu. Jeśli tylko głębiej przyjrzymy się temu nierozerwalnemu związkowi
oczu z nogami, we wszystkich narządach dostrzeżemy jedną boskość.
Analogicznie, występują nieuświadamiane przez nas związki międzyludzkie
wynikające z istnienia we wszystkich ducha atmy. Dlatego nie powinniśmy
nigdy nienawidzić tego ducha obecnego w każdej ludzkiej istocie.
Diwjatma swarupy!
Możecie wysłuchać wielu dyskursów, przeczytać wiele książek, usłyszeć o
boskości w wielu różnych miejscach, ale o ile nie macie czystego serca,
wszystko to nie przyniesie wam pożytku. Wszystko to będzie jak wlewanie
lub wsypywanie cennego materiału do naczynia, które ma wiele dziur.
Wszystko, co tam wlejecie, wyleci. Powinniśmy świadomym wysiłkiem
wcielić w życie przynajmniej jedną lub dwie rzeczy, o których się
dowiedzieliśmy. Dzięki samemu słuchaniu nie dostąpimy wizji boskości.
Gdy na talerzu macie ziemniaki i ćapati (naleśniki) i powtarzacie w
kółko słowa ziemniaki-ćapati, ziemniaki-ćapati, potrawy te nie dostaną
się do waszego żołądka. Jeśli chcecie spożyć te potrawy, musicie zaprząc
do pracy ręce i usta. Jeśli naprawdę chcecie cieszyć się błogością
boskości, musicie zająć ręce i usta wyśpiewywaniem chwały Pana podczas
bhadżanów lub zająć się pracą pożyteczną dla innych albo służbą wolną od
egoistycznych oczekiwań. Musicie wypowiadać słowa, które niosą radość i
błogość. Nawet jeśli nie możecie jeszcze rozumieć boskości, musicie
przynajmniej wypowiadać dobre słowa. Nie zawsze możecie posłuchać, ale
zawsze możecie mówić grzecznie. Zrozumieć boskość będziecie mogli tylko
wtedy, gdy ustami będziecie wypowiadać święte słowa, a rękami wykonywać
pożyteczne prace.
Uczniowie i studenci!
Gdy wypowiadacie niepotrzebne słowa i mówicie zbyt dużo, szkodzicie
własnej pamięci i własnym siłom. Z tego powodu riszi w dawnych czasach
zwykli przestrzegać pełnego milczenia. Zachowując pełne milczenie
rozwijali w sobie boskie siły. Oczywiście, możemy mówić, gdy zachodzi
potrzeba, ale w przeciwnym wypadku nie należy nic mówić. Dźwięk jest
postacią brahmana. Spośród ośmiu cech, które przypisuje się brahmanowi,
na pierwszym miejscu stoi dźwięk, śabda brahman. Jeśli będziecie w
jakimś stopniu praktykować unikanie nadmiernego gadulstwa, nastąpi w was
zdecydowana poprawa.
Dzięki praktykowaniu milczenia wielcy mędrcy, tacy jak Wasisztha i
Wiśwamitra, mogli dostąpić wizji anandamaja-kośi i dać światu dobry
przykład.
*
*    *
Tłum. Kazimierz Borkowski
Red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1977.htm