Ajam atma brahma znaczy atma to brahman. Atma nie jest czymś, co jest
daleko od nas. Jest w każdym, we wszystkich żywych istotach i wszystkich
rzeczach. Jest tożsama z brahmanem i posiada niezniszczalną postać.
Przepełnia ją śabda, dźwięk. Om to ekakszaram brahman - jedna sylaba Om
jest brahmanem. Są z nią związane cztery aspekty: stan jawy, stan snu,
stan snu głębokiego i stan turija.
Pierwszy aspekt to jawa, w której człowiek jest całkowicie przebudzony.
Stanowi temu zwykle towarzyszą zjawiska świata materialnego, związane z
doczesnymi pragnieniami. Ma on postać grubą i jest ściśle związany z
pragnieniami świata materialnego. Ma też wsparcie w pięciu narządach
działania i pięciu narządach zmysłowych, które posiadamy wraz z pięcioma
pranami i czterema narządami wewnętrznymi, takimi jak ćitta, antahkarana
itd. Wszystkie te narządy są obecne w stanie jawy, dlatego nazywa się go
też wiśwa (wszystko).
Stan snu ma postać subtelną. Nazywa się go tajdżasa. Wszystko, czego
dana osoba doświadczyła w stanie jawy w jakiejś formie, przywiązuje się
do umysłu i dalej przejawia się w stanie snu. Przejawia się tutaj też 19
aspektów, o których wspomnieliśmy wcześniej, ale w subtelnej formie i w
subtelnej fazie.
Umysł w manomaja-kośi i intelekt w pranamaja-kośi odgrywają ważną rolę.
Stany jawy i snu mają podobne znaczenie i są równie ważne. Pozostałe dwa
stany są zupełnie inne; są zasadniczo od nich różne. Trzeci stan to stan
snu głębokiego nazywany też pradżnia. Nie występuje w nim żadna łączność
ze światem materialnym - ani przez postać grubą, ani subtelną. Możemy w
tym miejscu przytoczyć przykład odbicia nieba w naczyniu z wodą. Gdy
usunie się wodę z naczynia, odbicie znika, a niebo w naczyniu staje się
identyczne jak oryginalne wielkie niebo. Podobnie, w stanie snu
głębokiego tracimy wszelką łączność ze światem materialnym i subtelnym,
z formami grubą i subtelną, i jesteśmy od nich niezależni. Wspomnianych
19 aspektów nie ma tutaj ani w postaci materialnej, ani subtelnej. Stan
snu głębokiego jest całkiem odrębny i nie ma z nimi żadnego związku. W
tym stanie różne narządy ciała w ogóle nie działają. Jest to bardzo
zaskakująca sytuacja, która przyprawia o zdumienie. Nazywa się to także
purna tattwa (dosł. prawdziwy stan pełni lub spełnienia).
Następny stan nazywa się turija. Jego cech nikt nie jest w stanie opisać
za pomocą zwykłych słów. W swojej pełni odzwierciedla on ducha atmy. Tak
jak nie możemy oglądać własnych oczu, tak też atma nie może zobaczyć
siebie. Oto mały przykład. Gdybyśmy kazali lalce wykonanej z soli
doświadczyć smaku wody oceanicznej, czy mogłaby to wykonać? Weszłaby do
oceanu i zginęła, rozpuściwszy się i połączywszy z oceanem. Podobnie,
jeśli dźiwa (człowiek), poszukując atmy, zbliży się do niej, całkowicie
się z nią połączy. Potem dźiwa nie będzie już mogła się odłączyć od
atmy. Wiąże się to z aspektem wszechobecności, jedną z cech atmy, która
jest obecna we wszystkich żywych istotach. Stan turija opisano
maksymami: Pradżnianam brahma (najwyższa mądrość jest brahmanem),
Tat twam asi (Tym jesteś ty), Ajam atma brahma (atma jest
brahmanem) i Aham brahmasmi (jestem brahmanem). Te cztery mahawakje
(wielkie sentencje) składają się na ducha Wed.
Oto przykład. Z wielkiej góry pobieramy skałę. Rzeźbiarz, wkładając
pewien wysiłek, wycina z niej dłutem bardzo piękną figurę Kriszny.
Ustaliwszy pomyślny czas, zanosi figurę do świątyni, osadza na
postumencie i odtąd oddaje jej cześć. Zauważamy, że część skały została
wycięta, osadzona w świątyni i jest odtąd czczona przez różnych ludzi.
Kawałki kamienia odrzucone podczas rzeźbienia figury Kriszny pozostały w
tym samym miejscu, co rzeźbiona skała. Nikogo one nie obchodzą. Nikt im
nie oddaje czci, ani nie przypisuje im żadnej wagi. W tym przykładzie
część skały przeznaczona na figurę stała się przedmiotem oddawania czci
jako Bogu, a resztę potraktowano jako bezużyteczne okruchy. Ale w
gruncie rzeczy one nie są bezwartościowe. Te kawałki skały ciągle
oświadczają Tat twam asi, zdając się mówić: "Tą figurą, której
oddajecie cześć, jestem ja". Część skały jawi się nam jako przedmiot
godny czci, a reszta wydaje się nie mieć wartości. To, co jest czczone
jak bóstwo, jest czymś, co wy stworzyliście. Prawdziwa postać, z której
zostało wykreowane, to pierwotna skała. Analogicznie, to, co widzimy na
tym świecie jako jakąś formę, jest czymś, co powstało ze źródłowej
skały. W tym przykładzie forma Kriszny została utworzona ze skały. Ale
esencja, podstawowa bezforemna substancja, jest ta sama w źródłowej
skale i w figurze. Czy uderzycie w bezforemną skałę, źródło figury
Kriszny, czy w samą figurę, rozlegnie się dokładnie ten sam dźwięk.
Atma, która jest formą dźwięku, czyli śabdy, i dźwięk omkary
(wypowiadanego Om) są tym samym. Ludzie, którzy wykładają wedantę,
wyjaśniają tę prawdę, mówiąc że kombinacja akara, ukara i makara
(liter lub dźwięków a, u i m) to AUM i jest niczym innym jak brahmanem.
To samo zawiera zarówno gruba postać, subtelna postać jak i najwyższa
postać turiji i jest to omkara.
Wiśwamitra rozumiał, że atma, która jest tożsama z boskością, istnieje w
każdym. W stworzonych formach przyjmuje ona postać pradźni (wiedzy,
mądrości), aby stanowić o tożsamości dźiwatmy z paramatmą. W Ramajanie
jest epizod, w którym Wiśwamitra przyjeżdża do Daśarathy i prosi go, by
jego synowie poszli z nim do lasu, aby ochraniać odprawianą tam jadżnię.
W drodze do lasu Wiśwamitra nauczył Ramę i Lakszmanę dwóch mantr - Bala
i Atibala. Nawiasem mówiąc, mantry te nie mają w sobie niczego
szczególnego - można je otrzymać po pewnych zmianach w mantrze Gajatri.
Nie tylko nauczył ich tych mantr, ale także dał im całą broń, jaką
posiadał, i nauczył ich posługiwać się nią. Po zakończeniu obrządków
jadźni zabrał ich do Mithilapury.
Po drodze do Mithilapury Wiśwamitra powierzył Ramie zdjęcie klątwy z
Ahalji. W Mithilapurze dał mu okazję złamania łuku Śiwy i doprowadził do
poślubienia Sity. Zaraz po ślubie, jeszcze tej samej nocy, Wiśwamitra
odsunął się od życia publicznego i odtąd nikt go nie widział. Tak więc,
historia Wiśwamitry zaczyna się od zabrania ze sobą Ramy i Lakszmany, a
kończy poślubieniem Sity, stanowiącym fundament ostatecznego zniszczenia
Rawany. Gdy przyszedł do Daśarathy, znajdował się w pierwszym stanie.
Gdy uczył Ramę i Lakszmanę mantr Bala i Atibala, przeszedł do stanu
tajdżasa, a odprawiając ślub Sity, dźiwatmy, z Ramą, paramatmą - do
stanu pradżnia.
Rozważając te trzy stany czy etapy w życiu Wiśwamitry, zauważamy, że
nikt nie może żyć bez jakiegoś stopnia zależności od otaczającego
materialnego świata. Najpierw był on w stanie jawy, który nazywa się
wiśwa. Później, gdy nabywamy wiary w boskość, możemy przejść do wyższego
etapu nazywanego tajdżasa. Jeśli nie poprzestaniemy na nim i postąpimy
dalej, utożsamiając się z atmą, ten jeszcze wyższy stan nazwiemy
pradżnia. Ponieważ Wiśwamitra osiągnął ten święty stan pradżni, mógł
zrozumieć, że Rama był inkarnacją samego Narajany. Z taką świadomością
przebywał przy Ramie. Na etapie pradźni pojawia się godna pochwały
determinacja w wykonywaniu zadań. To zdecydowanie jest niezachwiane. I
właśnie na tym etapie w Wiśwamitrze zaczęła rodzić się wrogość do
Wasiszthy, gdyż Wasiszthę nazywano brahmariszim, a jego tylko
radżariszim. Postanowił, że doprowadzi do tego, by sam Wasisztha
tytułował go mianem brahmarisziego. Poddał się bardzo surowym
wyrzeczeniom, znosząc wszelkiego rodzaju trudności bez jednej myśli o
odstąpieniu od tego przedsięwzięcia. Zniósł wszystkie próby, na które
wystawiał go sam Bóg. W końcu osiągnął swój cel i sam Wasisztha nazywał
go brahmariszim. Ponieważ podjął się tak trudnego i surowego ślubowania
i wypełnił je, nazywamy go brahmanem. Zatem, jeśli chcemy coś osiągnąć,
powinniśmy dojść do stanu niezachwianego umysłu i mocnego postanowienia,
które nie pozwala zboczyć z drogi do obranego celu. Takie święte prawdy
demonstrował Wiśwamitra.
Ważniejszą nauką, jaką Wiśwamitra dał światu, jest mantra Gajatri.
Pokazuje ona, że wszystkie religie, wszyscy ludzie wszystkich krajów,
społeczności i miejsc mają jednakową szansę na duchowe postępy.
Mantra ta ma pewien związek z intelektem. Nie ma związku z
zaangażowaniem religijnym. Mówimy w niej: Dhijo jonah praćodajat, co
znaczy: rozwiń mój intelekt, spraw, że będzie ważny, rozprosz ciemność
ignorancji i niech pradżniana (mądrość) we mnie rozkwitnie. Jest to
modlitwa do Pana, który jest w przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości, we wszystkich miejscach, aby przyszedł i spalił ciemność
ignorancji i obdarzył jasnością wiedzy. W życiu człowieka istnieje
dzieciństwo, młodość i starość. Te trzy etapy nie są odrębne i różne,
lecz są po prostu zmianami tej samej podstawowej treści. W dzieciństwie
zawiera się młodość, w młodości zawiera się starość. Ten aspekt jedności
można nazwać aspektem pradżniany, a Wiśwamitra go demonstrował. Dzięki
pradżnianie mógł nawet stworzyć nowy wszechświat nazywany niebem
Triśanku. Zdolność stwarzania czegoś zupełnie nowego to cecha pradżniany.
Nie rozumiemy w pełni i nie znamy znaczenia wedyjskich mahawakji:
Aham brahmasmi, Tat twam asi, Ajam atma brahman i
Pradżnianam brahma, dlatego źle je interpretujemy i nie potrafimy
czerpać z nich wszystkich korzyści. Gdy interpretujemy je najprościej,
jak to możliwe, widzimy, że mówią one tylko o naturze naszej jaźni.
Pradżniana pozwala nam pozostawać jedynie świadkiem i doświadczać
wszystkiego, co się wokół nas dzieje. Mówimy: "to jest moja ręka, to
moja głowa, to mój język" i wysuwamy wszystkie takie twierdzenia, ale
kim jest osoba tak twierdząca? W stosunku do każdej z tych rzeczy Wedy
podpowiadają nam odpowiedź: tamto to ty, tym jesteś ty, jestem
pradżnianą i jestem brahmanem. W ten sposób wyróżniacie się jako świadek
i nie stajecie się tożsami ze swym ciałem lub ręką.
Uczniowie i studenci!
W Wedach jest wiele takich stwierdzeń, lecz my nie staramy się zrozumieć
tych świętych sentencji. Prakriti, materialne stworzenie wokół nas, jest
naszym przyjacielem. Możemy powiedzieć, że gdy mamy wiarę, możemy
wykonać dowolne zadanie. Główną przyczyną takiej czy innej interpretacji
jest prema (miłość). Jeśli między wami i mną jest prema to, nawet gdy
między nami dojdzie do bójki, zinterpretujecie to jako coś dla waszego
dobra - ciosy spowodowały swobodniejsze krążenie krwi. Gdyby nie było
tej premy, jeśli nie ma między nami zrozumienia, to nawet gdy rzucę wam
dobry kwiat róży, zostanie to źle zinterpretowane - powiecie, że róża ma
kolce, a ja rzuciłem ją, aby kolec was skaleczył. W tym przykładzie
dobrą lub złą interpretację określała obecność premy lub jej brak.
Jeśli chcecie rozwinąć wiarę i ufność, musicie przede wszystkim rozwijać
premę. Obowiązkiem każdej ludzkiej istoty jest rozwijanie wiary i premy
oraz staranne i odpowiedzialne wykonywanie innych przypisanych jej
obowiązków. Niestety, my marnujemy życie, napełniając się ignorancją i
nie próbując zrozumieć celu życia. W dzieciństwie człowiek przebywa z
rówieśnikami i spędza czas na grach i zabawach. W młodości spędza czas
na zainteresowaniu kobietami, a w wieku dojrzałym na próbach zarobienia
pieniędzy. Na starość zaczyna myśleć o Bogu. Ciągle ubolewa, że nie
osiągnął tego czy tamtego i stale jest mu smutno. U kresu życia okazuje
się, że nie potrafiąc porzucić pragnień, nie dowiedziawszy się, czym
jest jego prawdziwa forma, zmarnował życie, kończąc je w smutku.
Uczniowie i studenci!
Ludzkie narodziny nie są aż tak nieświęte. Spośród narodzin wszystkich
istot żywych najtrudniej jest urodzić się człowiekiem. Nie rozumiejąc
tego i nabywając złych cech to my czynimy to życie nieświętym. Żadne
życie nie jest stale przepełnione problemami i cierpieniami. Trudności
nigdy nie przychodzą jedna po drugiej. Przerwę między jednym cierpieniem
i następnym można nazwać przyjemnością. Przyjemność jest zawsze przerwą
między dwoma bólami. My jednak traktujemy tę przerwę jako okres odpoczynku.
W istocie trzy czwarte naszego życia wypełnia szczęście, a tylko jedna
czwarta przypada na utrapienia. Ale my nie przyjmujemy życia w ten
sposób. Myślimy, że trzy czwarte to smutki, a jedna czwarta - radości,
przez co doznajemy frustracji, nabieramy obrzydzenia do ludzkiego życia
i mówimy, że jest ono pełne cierpień. Taka postawa jest tylko odbiciem
słabego umysłu. Aby taki słaby umysł dostatecznie wzmocnić, musimy pójść
ścieżką duchowości.
Oto mały przykład. Jemy ryż. Połykamy tysiące drobnych kawałków ryżu w
ugotowanej potrawie. Nie zwracamy uwagi na tę dużą liczbę kawałków. Ale
jeśli w ustach znajdzie się choćby jeden kamyk, mówimy, że ryż jest
pełny kamyków. Znaczy to, że gdy pojawia się ból, myśląc o nim
poświęcamy mu wiele uwagi i czasu.
Inny przykład. Przypuśćmy, że dziesięć lat temu jedno z dzieci dostało
gorączki i wkrótce zmarło. Dzisiaj, dawno po tamtym wydarzeniu, inne
dziecko dostaje gorączki. Widząc to przywołujemy na pamięć fakt, że
dziesięć lat temu inne dziecko miało gorączkę, w wyniku której zmarło.
Czujemy smutek, dodajemy tamten smutek do obecnego i stajemy się coraz
bardziej przygnębieni. Dlaczego przypominamy sobie i wspominamy smutek,
który przeżyliśmy dziesięć lat temu? Dlaczego nie myślimy o szczęściu i
dobru, jakich doświadczyliśmy w przeszłości? Zawsze wspominamy
doświadczony kiedyś ból i cierpienie. Gdybyśmy w obecnym czasie utrapień
pamiętali też w jakimś stopniu minione przyjemności i radości, tak jak
pamiętamy smutek i cierpienie, ulżyłoby to nam w obecnym cierpieniu.
Prawdziwa natura atmy powinna przejawiać się tak, że wspominamy przeszłe
radości i przyjemności, a nie cierpienie i ból, gdyż atma ma postać
anandy. Atma, która jest ucieleśnieniem Boga, jest pięknem i szczęściem.
Diwjatma swarupy (ucieleśnienia boskiej atmy)!
Piękno nie tkwi w stworzeniu - ono jest w nas, w naturze atmy. Oto
przykład. Gdy Sita przebywała w Aśokawanie, a Rawana próbował zdobyć jej
przychylność pokazywaniem wielu pięknych rzeczy, jej umysł przepełniał
smutek. Pokazywane piękno wcale jej nie pociągało. Chcąc, żeby
zapomniała o swoim smutku, Rawana stworzył wiele atrakcyjnych rzeczy.
Ale ostatniego dnia, patrząc na małpę, która siedziała na drzewie i
powtarzała imię Ramy, Sita widziała wielkie piękno i urok. Delektowała
się pięknem małpy. Czy małpa w ogóle jest piękna? Ale imię Ramy, które
Sita pielęgnowała w umyśle, w połączeniu z tym imieniem wypowiadanym
przez Hanumana stworzyło powab i piękno. To piękno nie tkwiło w małpie.
Na cokolwiek spojrzymy w obecności premy, będzie jawić się piękne i
dobre. Młoda wrona w oczach starej wrony wygląda pociągająco. Dla nas
widok wrony jest odpychający, ale wrona matka, patrząc na młodą wronę,
zawsze jest szczęśliwa. To wyłącznie obecność premy sprawia, że coś
doceniamy i cieszymy się. Wiśwamitra zawsze głosił, że te dwa aspekty,
piękno i szczęście, w rzeczywistości pochodzą z naszego umysłu.
Każda postać opowieści Ramajany, włącznie z rakszasami i małpami, głosi
światu stosowny ideał. Po zabiciu rakszasów Tataki i Subahu, Marića
został oszczędzony i puszczony wolno. Powinniśmy zbadać, jakie jest
wewnętrzne tego znaczenie. Gdyby także Marića został zabity, nie mogłoby
nastąpić uprowadzenie Sity przez Rawanę. Gdyby Rawana nie porwał Sity,
nie nastąpiłoby zabicie samego Rawany. Tak więc za każdym zdarzeniem
Ramajany kryje się mistrzowski plan.
Uczniowie i studenci!
Powinniście pamiętać, że trzeba bardzo uważać przy podejmowaniu każdego
działania. Śraddhawan labhate dżnianam (dzięki wierze osiąga się
wiedzę) - do mądrości można dojść przez zaangażowaną dążność. Trzeba
dobrze zrozumieć sylaby tego stwierdzenia. Praktykując ten rodzaj
śraddhy (wytrwałego dążenia) powinniśmy też wziąć pod uwagę inne
ośmiosylabowe stwierdzenie: Sanśajatma winaśjati - musisz rozproszyć
wszystkie swoje wątpliwości. Z jednej strony mamy Śraddhawan labhate
dżnianam, a z drugiej Sanśajatma winaśjati. Jeśli strumień naszego
życia poprowadzimy między tymi stwierdzeniami jako ograniczeniami z obu
stron, będziemy szczęśliwi. Gdy komuś dostatecznie mocno zależy i
dostatecznie mocno wierzy, wtedy nawet z małej iskierki może wzniecić
ogromny ogień. Gdy natomiast ktoś nie przykłada się, to nawet gdy dacie
mu duże rozpalone kłody, on je odsunie na bok i ognia nie będzie.
Uczniowi, który ma śraddhę, który pragnie się uczyć, wystarczy dać jedną
świętą sentencję. Nie musimy czytać wielu książek. Gdy chcemy opowiadać
innym, musimy je czytać. Gdy chcemy sami zrozumieć, wystarczy nawet
jedno zdanie. Aby zabić innych, musicie mieć miecze, broń i działa. Aby
zabić siebie, wystarczy nawet igła. Podobnie, jeśli chcemy
urzeczywistnić własną naturę, wystarczy jedno zdanie z premą i
zaufaniem. Czytanie wielu książek, słuchanie wielu stwierdzeń innych
osób i włączanie się w kłótliwe dyskusje to strata czasu. Gdy włączacie
się do takiego przerzucania się argumentami, wasza pradżniana traci
witalność. Tracicie też pewność siebie. Argumenty i kontrargumenty
zawsze osłabiają człowieka. Traci się przy tym w jakimś stopniu również
reputację.
Uczniowie i studenci powinni w milczeniu debatować w duchu, wewnątrz
siebie i zrozumieć własną prawdziwą
naturę.
*
*    *
Tłum. Kazimierz Borkowski
Red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1977.htm