Było wczesne rano. Otoczenie i chłody wietrzyk wprawiały umysł w swobodny nastrój. Wschodzące słońce nadało całemu niebu złoty kolor. W tej spokojnej atmosferze w umyśle Bhrigu pojawiła się myśl. W istocie w tej świętej atmosferze jego umysł ciągle kreował święte myśli. "Kim jest brahman? Kto odkrył brahmana? Co składa się na brahmana? Kto odpowiada za całe to stworzenie?" Takie myśli nieustannie nurtowały Bhrigu i napełniły go pragnieniem poznania odpowiedzi. Podjął mocne postanowienie zdobycia odpowiedzi na te pytania. Niezdolny dłużej opierać się temu pragnieniu udał się do ojca, Waruny, który wiedział wszystko. Poprosił go o przekazanie wiedzy, jakiej poszukiwał. Waruna nie miał nic przeciwko udzielaniu odpowiedzi na takie pytania, ale w tamtych czasach powszechnie przyjmowano, że w takim przypadku uczeń sam powinien znaleźć odpowiedzi.
Gdy guru rozprasza wątpliwości ucznia zaraz jak się pojawią, uczeń traci zdolność samodzielnego szukania odpowiedzi. Każda osoba musi otrzymać niezależność poszukiwania odpowiedzi na takie pytania i zaspokajania swojej ciekawości. Waruna chciał stworzyć tę możliwość Bhrigu, dlatego dał mu tylko ogólną podpowiedź, mówiąc: "Brahman jest tym, w którym całe stworzenie miało początek i z którym ono się połączy. On też podtrzymuje całe stworzenie". Otrzymawszy takie wskazówki, Bhrigu wrócił do lasu i po wielu przemyśleniach doszedł do wniosku: annam brahma (pożywienie to brahman). Rozumował, że człowiek rodzi się z pożywienia, żyje odżywiając się nim, pożywienie go podtrzymuje i ostatecznie umiera z powodu tego, co jadł. Uznał więc, że pożywienie to forma brahmana. Wrócił do domu i zapytał ojca, czy to, co wymyślił, jest prawdą, czy tylko odbiciem jego ignorancji. Ojciec odrzekł, że syn jeszcze nie rozpoznał prawdziwego znaczenia brahmana i zasugerował, aby wrócił do lasu szukać dalszych odpowiedzi. Bhrigu tak też uczynił i znów kontemplował przez pewien czas. Zastanawiał się, czy człowiek może żyć o samym pożywieniu. Czy ciało może cieszyć się podsuwanym mu pożywieniem, jeśli nie ma w nim życia? Uznał, że życie jest ważniejsze od pożywienia i stwierdził: pranam brahma (życie to brahman). Do tego samego wniosku doszedł po długich przemyśleniach, więc znów wrócił do ojca. Jednak i tym razem ojciec powiedział, że ta odpowiedź nie jest poprawna i zaproponował mu dalsze dociekania. W tym miejscu możemy się zastanawiać, czy jest właściwe, by ojciec ciągle odsyłał syna do lasu bez udzielenia poprawnej odpowiedzi.
Ktoś, kto szczerze szuka prawdy, powinien być gotowy na pokonywanie wszelkich trudności na drodze do niej. Nauczyciele tamtych czasów wierzyli, że każda osoba - zarówno syn, jak i ktokolwiek inny - powinna sama podjąć się trudu niezbędnego do poznania prawdy. Wtedy przestrzegali tego wszyscy guru. Bhrigu wrócił do lasu i dalej podejmował liczne próby zrozumienia prawdy o brahmanie. Zadał sobie pytanie, czy jeśli człowiek ma życie i pożywienie, będzie szczęśliwy i zadowolony. Czy można twierdzić, że człowiek rodzi się tylko dla pożywienia i snu. Doszedł do wniosku, że do zrozumienia życia niezbędny jest umysł. Gdyby go nie było, nie moglibyśmy zrozumieć ludzkiej natury. Nie moglibyśmy zrozumieć związku, jaki istnieje między ludźmi. To wyłącznie umysł odpowiada za zniewolenie i wyzwolenie człowieka. W ten sposób wyciągnął wniosek, że umysł to forma brahmana. Wrócił do ojca i przedstawił mu swój wniosek. I znów ojciec powiedział, że powinien wrócić do lasu i szukać prawdy.
Po powrocie do lasu Bhrigu pomyślał, że nawet gdy człowiek ma pożywienie, dostatek i umysł, jego życie będzie bezwartościowe, jeśli nie będzie posiadał zdolności rozróżniania dobra i zła. Uznał więc, że buddhi (intelekt) jest brahmanem. On sam wyraził to słowami widźńanam brahma (rozróżnianie to brahman). Gdy pojawił się przed ojcem i zakomunikował mu swój wniosek, ojciec wciąż był niezadowolony i zalecił dalsze dociekania. Bhrigu jeszcze raz wrócił do lasu. Tak gorące pragnienie znalezienia odpowiedzi jest cechą charakterystyczną dźidźńasu (osoby dociekającej). Bez tej koncentracji nie można dojść do prawdziwego zadowolenia.
Dzisiaj skupiamy się na tym, co nietrwałe i przelotne. Dawniej mahariszi i uczniowie bardzo głęboko skupiali się na danym przedmiocie. To prawdziwy cel człowieka. To tajemnica człowieka i to powinno być jego ostatecznym celem. Otrzymawszy ludzkie narodziny, człowiek powinien starać się zrozumieć boskość. Bhrigu kontynuował dociekania i w końcu doszedł do wniosku, że niezależnie jak ktoś jest uczony, zmarnuje życie, jeśli nie zazna błogości i szczęścia. Celem życia jest ananda, życie pochodzi z anandy. Tak jak bańka na wodzie rodzi się z wody, rośnie dzięki wodzie i zlewa się z wodą, tak człowiek musi rodzić się z anandy, podtrzymywać się anandą i ostatecznie połączyć się z anandą. Bhrigu doszedł do wniosku, że ananda jest brahmanem. Napełniła go wielka ananda, której stopniowo jeszcze przybywało. Tym razem nie wrócił do ojca. Po kilku dniach ojciec sam przyszedł do niego. Bhrigu był całkowicie pogrążony w błogości, a dla takiej osoby nie istnieje ani ojciec, ani matka, ani krewni. Ojciec rozpoznał ten stan błogości i pobłogosławił syna.
Dawniej ojcowie i synowie wspierali prawdę. Dzisiaj, gdy dzieci zadają pytania o aspekt brahmana, rodzice tłumią ich ciekawość, mówiąc, aby nie marnowały na to czasu. Mówią, że mogą zacząć o tym myśleć na starość. Wielu ludzi, którzy głoszą nauki o brahmanie, do niczego nie dochodzi, gdyż podporządkowują się doczesnym pragnieniom. Oto małe opowiadanie. Nanak szerzył święte idee o Bogu tak, że przyciągał do siebie nawet muzułmanów. Jego nauki nie kłóciły się z żadną religią, a ludziom jasno wskazywały ścieżki, którymi winni kroczyć. Po pewnym czasie niektórzy przywódcy religijni zaczęli obawiać się, że wszyscy muzułmanie przejdą na religię Nanaka. Kierowali zażalenia do króla Akbara i opowiadali niestworzone historie o Nanaku, które miały nastawić króla przeciwko niemu. Chcieli, aby król ukarał Nanaka. Jednak Akbar miał bardzo uważny umysł i wielki szacunek dla wszystkich religii. Chociaż przywódcy religijni skarżyli się na Nanaka, Akbar im nie wierzył. Postanowił sam porozmawiać z Nanakiem i ocenić sytuację. Posłał po Nanaka, ale ten nie przyszedł na spotkanie z królem, który rządził materialnym światem. Powiedział, że pójdzie tylko do wielbicieli. Stwierdził, że jest wolnym człowiekiem w królestwie Boga i nie pójdzie do Akbara. Ta odpowiedź jeszcze bardziej wzburzyła przywódców religijnych. Planowali podjąć kolejne kroki, by zaszkodzić Nanakowi. Jednak Akbar wysłał wiadomość do Nanaka, że następnego dnia w meczecie będą prowadzone modły na cześć Boga i zaprosił go do udziału w tych uroczystościach. Wysłał też dla niego palankin. Nanak jednak uznał, że być zaniesionym do Boga w palankinie byłoby arogancją i do meczetu poszedł pieszo. Do meczetu przyszedł na długo przed innymi i usiadł na uboczu, gdzie nie rzucał się w oczy.
Przywódcy religijni zaczęli recytować modlitwy. Na początku tych recytacji Nanak bardzo głośno się roześmiał. Wszyscy obecni mocno oburzyli się na to zachowanie. Nanak śmiał się tak głośno, że nawet modlitw nie dało się słyszeć. Po pewnym czasie modlitwy zaczął recytować Akbar, a Nanak śmiał się jeszcze głośniej. Wszyscy zebrani złościli się, że poniża nawet samego Akbara. Potem Akbar podszedł do Nanaka i cicho zapytał go, dlaczego się śmieje podczas recytacji modlitw. Nanak powiedział: "Chociaż kapłan recytował modlitwy, myślami był w swoim domu, gdzie jego dziecko miało gorączkę. Jego umysł był skupiony na własnym domu. Przywódcą religijnym nie może być ktoś, kogo umysł mówi jedno, a on robi co innego. To w niczym nie pomaga." Akbar podszedł do kapłana i zapytał go, czy rzeczywiście podczas modlitwy myślał o synu. Kapłan przyznał, że syn miał wysoką gorączkę, więc myślał o nim podczas recytacji. Następnie Akbar zapytał Nanaka, dlaczego dalej się śmiał, gdy on sam zaczął się modlić. Nanak powiedział: "Na pewno wiesz, dlaczego się śmiałem. Zanim tu przyszedłeś, król Pańćali przysłał ci wiele koni, a ty bardzo lubisz konie. Chociaż modliłeś się tutaj, myślami byłeś przy koniach, nieprawdaż?". Po tych wyjaśnieniach powodu śmiechu Akbar zaczął rozpowszechniać jego religię i udzielał mu wszelkiego wsparcia.
Gdy tylko zaczną się modlitwy, oganiamy się od komarów. Ponieważ dawniej przywódcy religijni, tacy jak Nanak, potrafili się koncentrować, nazywano ich mahatmami (wielkimi duszami). Ich myśli, słowa i czyny były w pełnej harmonii. Dzisiaj ludziom trudno jest nawet żyć po ludzku. Dzięki postępowi w nauce człowiek nauczył się latać po niebie jak ptak, pływać w wodzie jak ryba, ale, niestety, nie nauczył się żyć na ziemi jak człowiek. Jeśli nie potrafimy żyć jak człowiek na ziemi, co takiego osiągamy, żyjąc jak ptak w powietrzu? Dlatego mówimy: "Ilu rodzi się jako ludzkie istoty? Ilu staje się ludzkimi istotami po urodzeniu? Ilu z nich, urodziwszy się ludzkimi istotami, porzuciło właściwe postępowanie? Skoro taką istotę nazywa się człowiekiem tylko z racji urodzenia, kim jest małpa?" Nikt nie staje się ludzką istotą tylko przez urodzenie, lecz swoim zachowaniem musi pokazać, że nią jest.
Ciało może być ludzkie, ale w ogóle nie ma w nim prawego postępowania. Powinniśmy więc kształtować się na ludzkie istoty. Oto przykład. Mamy tu mikrofon. Gdy nie ma w nim prądu, jest on bezużyteczny. Podobnie, ciało ludzkiej istoty ma pewne jej cechy tylko wtedy, gdy jest w nim prąd w postaci boskości. Ciało jest aspektem negatywnym, a boskość w ciele - pozytywnym. Coś dobrego może się pojawić tylko wtedy, gdy oba aspekty wystąpią razem. Ale dzisiaj aspekt negatywny ma się dobrze, a aspektu pozytywnego całkowicie brakuje. Jak możemy liczyć na rozwój prawego postępowania w takim ciele? Łatwo zrozumieć, dlaczego zanikła prawość. Jak sprawiedliwość i prawda mogłyby choćby przetrwać przy was, jeśli w głowie macie złe myśli, jeśli uszy chcą słuchać tego, co złe, jeśli chcecie wścibiać nos w działania innych. Jeśli chcemy żyć jak ludzkie istoty, powinniśmy, być może z pomocą starszych, przyjąć jedną lub dwie z dobrych rad i praktycznie stosować je w codziennym życiu.
Uczniowie i studenci, w świętej historii naszej ojczyzny pojawiły się takie święte teksty jak Ramajana i Mahabharata. Młodzież w 90% nie ma pojęcia o tych świętych księgach. Jak możecie nazywać się obywatelami Bharatu, jeśli urodziwszy się tutaj, nie znacie świętości tego kraju? Niewątpliwie powinniście poznać chwałę i świętość swojej ojczyzny. Jeśli tego nie zrobicie, wasze życie będzie czymś na podobieństwo żyjącej śmierci. Mam nadzieję, że przynajmniej od dzisiaj przyjmiecie tę świętą prawdę i że będziecie gotowi służyć społeczeństwu przez organizacje Sai. Powinniście rozumieć, że organizacje Sai reprezentują wszystkie religie. Jeśli nie będziecie praktykować tego, czego nauczyliście się tutaj, wasz miesięczny pobyt w tym miejscu nie będzie miał sensu.
*
*    *
Tłum. Kazimierz Borkowski
Red. Dawid Kozioł
(is)
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1978.htm