STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam





Ten 11.09. i inne 11.09.

Mocne przesłania zaczerpnięte z 'HIS'tory (Jego historii)

Część 2

Część 1     Część 3


Heart To Heart, nr 11, 12.09.2013 r.

Następny znaczący 11.09. (po przemówieniu Swamiego Wiwekanandy z 11.09.1893 roku) wiąże się z kolejnym obrońcą odwiecznych indyjskich wartości. Oto bojownik, który pokonał potężne imperium brytyjskie siłą swojej wiary w zasady stanowiące filary kultury Indii.

Wybitna osobowość, która zupełnie odmieniła umysły mas i wzbudziła w nich możliwość prowadzenia wojny bez użycia broni, wiodąc je do wielkiego triumfu. Wdzięczny naród przyznał mu tytuł "Ojca narodu".

Ciekawe, że historia Mahatmy Gandhiego i jego oręża prawdy i niekrzywdzenia także ma swój początek 11.09., a dokładnie 11.09.1906 roku. Tym razem miejscem wydarzeń jest Afryka Południowa.

Kształtowanie się procesów demograficznych w Afryce Południowej

Wspomniał o tym prof. Venkataraman w rozmowie z Radiem Sai w 2004 roku. Opisując szczegółowo tę historię, powiedział:

"Historia Afryki Południowej przed 11.09.1906 roku przedstawiała się mniej więcej tak:

Wszystko zaczęło się w XIX wieku wraz z kolonizacją Afryki Południowej. Dwa europejskie mocarstwa walczyły o kontrolę nad tą częścią afrykańskiego kontynentu. Brytyjczycy pokonali Holendrów w wojnach burskich. Afryka Południowa stała się teraz kolonią pod panowaniem Korony Brytyjskiej z dużą liczbą białej ludności holenderskiego pochodzenia. Oczywiście większość mieszkańców kraju stanowili rdzenni Afrykanie. Zamieszkiwało go również wielu Azjatów, głównie z Indii, należących do dwóch różnych grup zawodowych - zatrudnionych jako służący i pracujących w sektorze usług.


Mapa polityczna Afryki Południowej na początku XX wieku.

Brytyjczycy zabrali do Afryki Południowej dziesiątki tysięcy robotników i to była, że tak powiem, pierwsza fala imigracji Hindusów. Ci ludzie potrzebowali sklepów i wielu dodatkowych usług, łącznie z tymi świadczonymi przez lekarzy, fryzjerów, itd. Ta potrzeba sektora usług doprowadziła do drugiej fali osadnictwa w Afryce Południowej.

Prawdę mówiąc, Gandhi pojechał do Afryki Południowej jako młody adwokat, aby na miejscu reprezentować w sądzie klienta z Indii. Tak więc w Afryce Południowej społeczeństwo Hindusów składało się wówczas w zasadzie z tych dwóch grup. A co z ludźmi białymi i rdzennymi Afrykańczykami? Cóż, Brytyjczycy wiedzieli, jak o siebie zadbać począwszy od podróżowania, przez zdrowie, po wszystkie inne potrzeby i wygody. Jeśli chodzi o miejscowe plemiona, radziły sobie tak samo jak przez tysiące lat - naprawdę nie było tam zorganizowanego sektora usług! Krótko mówiąc, sytuacja demograficzna w Afryce Południowej pod koniec XIX wieku wyglądała następująco: Holendrzy zostali niewątpliwie pokonani, lecz osadników z tego kraju uznano za pełnoprawnych członków białej społeczności.

Zatem biali oczywiście cieszyli się najwyższym statusem. Z kolei tubylcy znaleźli się na samym dole drabiny społecznej - nie dostrzegano żadnych problemów w takim postępowaniu. Rdzenni mieszkańcy w opinii białych osadników należeli do kategorii "podludzi" i nie było dla nich miejsca nigdzie indziej, jak tylko na dnie.

Wracając do Hindusów, postrzegano ich jako kłopotliwych, a sporządzane projekty ustaw były dla nich wielce dyskryminujące, a nawet obraźliwe. Idea była taka, aby nękać Hindusów do tego stopnia, aż zostaną zmuszeni opuścić Afrykę Południową. Przepis dotyczący zezwoleń był nieznośny od samego początku i dawał nieograniczone możliwości prześladowania. Dla przykładu, nowonarodzone hinduskie dzieci mogły zostać aresztowane z powodu braku zezwolenia! Oto jak żałosna była wówczas sytuacja.


Gandhi (piąty z lewej w środkowym rzędzie) z indyjskim korpusem medycznym podczas wojny burskiej w Afryce Południowej w latach 1899-1900. Gdy w 1899 roku wybuchły działania wojenne pomiędzy Burami i Brytyjczykami, Gandhi zdecydowanie stanął po stronie imperium i utworzył indyjski korpus medyczny składający się z 300 wolnych Hindusów i 800 robotników najemnych. Ich praca w czasie konfliktu zyskała uznanie Brytyjczyków i w rezultacie uwierzyli - błędnie, jak się później okazało - że po zakończeniu wojny w nagrodę otrzymają większe prawa polityczne (Zdjęcie dzięki uprzejmości Petera Ruhe'a opublikowane przez wydawnictwo Phaidon).

Tymczasem, aby życie Hindusów stało się jeszcze bardziej uciążliwe, rząd Afryki Południowej złożył projekt ustawy pod nazwą Asiatic Law Amendment Ordinance (poprawkę do rozporządzenia o prawie dla Azjatów). Był to szkic projektu ustawy w zasadzie legalizującej wszelkie akty dyskryminacji wobec Azjatów. Właśnie tej propozycji Gandhidżi się sprzeciwił.

Jednak w owym czasie Gandhi nie wypowiedział jeszcze wojny imperium brytyjskiemu i kolonializmowi - doszło do tego później, gdy wrócił do Indii. Wtedy był gotów do zaakceptowania rządów Brytyjczyków, lecz pragnął sprawiedliwości dla wszystkich w tym systemie".

Narodziny, nazwa i rozwój satjagrahy

22.08.1906 roku w Południowej Afryce pod panowaniem Korony Brytyjskiej, rząd Transwalu1 ogłosił nową ustawę zmuszającą wszystkich Hindusów, Arabów i Turków do rejestracji. Aby otrzymać zaświadczenie o rejestracji należało zewidencjonować odciski palców i znaki szczególne na ciele człowieka. Ci, którzy się nie zarejestrowali, mogli otrzymać grzywnę, trafić do więzienia lub zostać deportowani i dotyczyło to nawet małych dzieci. W tamtym czasie Gandhi pracował jako prawnik dla firmy, której właścicielem był Hindus wyznający islam.

Zatem sposób, w jaki ustanawiano prawo, gwarantował boskie prawa białym, skazywał na potępienie czarnoskórych i dyskryminował ciemnoskórych. Jak to zatrzymać?

Prof. Venkataraman kontynuował:

"Zaangażowany we właściwe procedury prawne Gandhi podjął próbę uzyskania zadośćuczynienia. Napisał do wyższych władz w Afryce Południowej i do wpływowych członków parlamentu brytyjskiego. Wśród tych, do których wystosował pismo, był Dadabhai Naoroji, pierwszy Hindus wybrany na członka brytyjskiej Izby Gmin. Jednak żadne z tych działań nie przyniosło efektu.

W tym momencie Gandhi zdecydował się zrobić następny krok, który zapoczątkował nowy rozdział niekończącej się walki z ludzką niesprawiedliwością.

Tak więc stało się! Słynny ruch satjagraha, który miał stanowić główny fundament indyjskiej walki o niepodległość, właściwie narodził się w Afryce Południowej i to, co ciekawe, 11.09., chociaż miało to miejsce ponad 100 lat temu".

11.09.1906 roku Gandhi zwołał w Empire Theatre w Johannesburgu masowe zgromadzenie liczące około 3000 obywateli Indii mieszkających w Transwalu. Jego celem było znalezienie sposobów na wyrażenie sprzeciwu wobec ustawy rejestracyjnej. Gandhi czuł, że ten akt prawny był uosobieniem nienawiści do Hindusów i gdyby został przyjęty, mógłby oznaczać absolutną klęskę dla tej społeczności w Afryce Południowej, w związku z czym stawianie oporu było sprawą życia i śmierci.

Wśród tysięcy zgromadzonych był Sheth Haji Habib, muzułmanin w podeszłym wieku mieszkający w Afryce Południowej. Głęboko poruszony wystąpieniem Gandhiego, powiedział do zebranych, że Hindusi muszą podjąć uchwałę, mając Boga za świadka i nigdy nie mogą tchórzliwie poddać się takiemu poniżającemu prawu.

W książce Satyagraha in South Africa ("Satjagraha w Afryce Południowej") Gandhidżi wspomina ten dzień, pisząc: "Wtedy on (Sheth Habib) ogłosił uroczyście w imieniu Boga, że nigdy nie podporządkuje się takiemu prawu i poradził wszystkim obecnym, aby zrobili to samo".

Miało to znaczenie, ponieważ oto szanowany członek hinduskiej społeczności oznajmia swoją decyzję o sprzeciwie i wyraża gotowość do poniesienia konsekwencji w tej wielce duchowej walce o sprawiedliwość w imię Boga.

Prawdę mówiąc, Gandhi był zupełnie zaskoczony sugestią Habiba. Napisał:

"Świat uważa zwykłe postanowienie i przysięgę w imię Boga za dwie krańcowo różne rzeczy".

"Człowiek, który podejmuje zwyczajne postanowienie, nie wstydzi się, gdy od niego odstępuje, lecz ten, który nie dotrzymuje przysięgi, nie tylko wstydzi się za siebie, ale także jest uważany przez społeczeństwo za grzesznika. Chociaż nie miałem zamiaru składać przysięgi ani namawiać do tego innych, gdy szedłem na ten wiec, gorąco popieram propozycję Shetha".


Gandhi w Johannesburgu (Transwal) w 1900 roku. Hindusi doświadczyli największej dyskryminacji w Transwalu, gdzie nie mogli handlować ani mieszkać z wyjątkiem wyznaczonych miejsc opisanych przez dziennik "London Times" jako getta (zdjęcie 'Gandhi', dzięki uprzejmości Petera Ruhe'a opublikowane przez wydawnictwo Phaidon).

Gdy zebranie przybrało taki obrót, Gandhi poczuł się w obowiązku wyjaśnić ludziom, co tak naprawdę w praktyce oznacza złożenie przysięgi i czy są oni wystarczająco przygotowani do podjęcia takiego zobowiązania. Powiedział im:

"Wszyscy wierzymy w jedynego Boga, pomimo różnych nazw występujących w hinduizmie i w islamie. Zobowiązanie się, złożenie przysięgi w imię Boga lub branie Go na świadka, nie jest czymś, co można sobie lekceważyć. Jeśli przysięgając, złamiemy naszą obietnicę, jesteśmy winni zarówno przed Bogiem, jaki i przed człowiekiem.

Osobiście uważam, że człowiek, który umyślnie i roztropnie składa przysięgę, a później ją łamie, traci swoją dojrzałość.

Człowiek związany przysięgą na pewno czasami ma wątpliwości. Lecz jeśli mogę uświadomić sobie kryzys w historii indyjskiego społeczeństwa Afryki Południowej, kiedy właściwe byłoby złożenie obietnic, to ten trudny moment z pewnością nadszedł właśnie teraz.

Za podejmowaniem poważnych kroków z wielką ostrożnością i wahaniem kryje się mądrość. Niemniej ostrożność i wahanie mają swoje granice i my musimy je teraz przekroczyć. Rząd stracił wszelkie poczucie przyzwoitości. Okażemy tylko naszą bezwartościowość i tchórzostwo, jeśli nie zaryzykujemy wszystkiego w obliczu pożaru, który nas ogarnia i będziemy siedzieli, obserwując go z założonymi rękami.

Zatem nie ma wątpliwości, że w chwili obecnej nadarza się stosowna okazja na złożenie przysięgi. Lecz każdy z nas musi samodzielnie podjąć decyzję, czy ma wolę i możliwość zdeklarowania się. Każdy musi przeniknąć do swojego serca i jeśli głos wewnętrzny zapewni go, że ma dość siły, aby podołać wyzwaniu, dopiero wówczas powinien się zobowiązać, a wtedy jego postanowienie przyniesie owoce.

Może się tak zdarzyć, że cierpienie w ogóle nie będzie naszym udziałem. Tak czy inaczej, z jednej strony człowiek, który złożył przysięgę, musi być zdecydowanym optymistą, a z drugiej strony musi być przygotowany na najgorsze. Dlatego pragnę przedstawić wam pogląd na temat tego, co najgorszego może nas spotkać w obecnej walce.

Dzisiaj jesteśmy bogaci, a jutro możemy zniżyć się do poziomu skrajnej nędzy. Możemy zostać deportowani. Może dotknąć nas głód i podobne problemy w więzieniu, niektórzy z nas mogą zachorować, a nawet umrzeć. Krótko mówiąc, całkiem możliwe, że będziemy musieli znieść wszelkie trudności, jakie tylko możemy sobie wyobrazić, a mądrość polega na tym, że daliśmy słowo, rozumiejąc, iż będziemy musieli wytrzymać to wszystko i jeszcze więcej.

Chociaż zamierzamy złożyć przysięgę kolegialnie, nikt nie powinien myśleć, że niedotrzymanie zobowiązania przez jedną lub więcej stron, zwalnia pozostałych z danego słowa. Każdy powinien w pełni zdać sobie sprawę z odpowiedzialności przed samym sobą i dopiero wtedy zobowiązać się niezależnie od innych i zrozumieć, że musi być wierny swojej przysiędze aż do śmierci bez względu na to, co zrobią inni".

Kiedy Gandhi skończył mówić, zebrani mieli więcej energii i entuzjazmu niż wcześniej. Przed końcem spotkania 3000 osób wstało i z uniesionymi rękami złożyło przysięgę, biorąc Boga za świadka, że nie podporządkują się nowemu rozporządzeniu, jeśli zyska ono moc prawną.

I tak zaczęła się satjagraha.


Zdjęcie zostało zrobione w 1908 roku, dwa lata po zapoczątkowaniu satjagrahy w Afryce Południowej. Na fotografii płonie 2000 zaświadczeń o rejestracji - przed meczetem Hamidia w Johannesburgu, 16 sierpnia 1908 roku. Ostry sprzeciw wobec realizacji kompromisu Gandhiego ze Smutsem2 był uzasadniony, ponieważ rząd Transwalu nie uchylił ustawy rejestracyjnej. Niezrażony tym Gandhi poprowadził nową kampanię oporu, która rozpoczęła się od publicznego spalenia tysięcy zaświadczeń o rejestracji. Rozszerzył swoją akcję o marsz przez granicę, kwestionując zakaz imigracji Hindusów z Natalu do Transwalu (zdjęcie dzięki uprzejmości Petera Ruhe'a opublikowane przez wydawnictwo Phaidon).

Prawdę mówiąc wówczas Gandhi nie wiedział, jaką nazwę nadać temu nowemu ruchowi. Na początku używał pojęcia "bierny opór". Lecz nazwa ta była zupełnie nieodpowiednia i często myląca, gdyż "bierny opór" był postrzegany jako oręż słabych i bezbronnych. Teraz Gandhi chciał nowego nazewnictwa, które przekazałoby siłę i energię tej idei. Ponadto obce określenie, podobnie jak obowiązujące pieniądze, miało bardzo małe szanse na to, aby przyjąć się wśród tamtejszej indyjskiej społeczności.

Zatem Gandhi ogłosił na łamach "Indian Opinion", że czytelnik, który wymyśli najlepszą nazwę dla tego nowego sposobu walki, otrzyma niewielką nagrodę. Jeden z uczestników konkursu, pan Maganlal Gandhi zaproponował termin "sadagraha" oznaczający "niezłomność w dobrej sprawie". Gandhiemu podobało się to słowo, lecz nie wyrażało w pełni idei, z jaką pragnął, aby się kojarzyło. Dlatego zmienił to określenie na "satjagraha", czyli "siła zrodzona z prawdy i miłości, czyli niekrzywdzenia". Mówiąc prościej - "Siła duszy".

Tak oto odwieczne zasady prawdy, miłości, jedności i tolerancji ponownie objawiły się światu podczas drugiego ważnego 11.09., dokładnie 13 lat po pierwszym 11.09. w 1893 roku, kiedy to Wiwekananda wstrząsnął Zachodem i przypomniał o tych uniwersalnych wartościach.


Przywódca satjagrahy, Thambi Naidoo przemawia na stadionie piłkarskim w Durbanie do ponad 6000 ludzi w czasie zgromadzenia w 1913 roku. Proponowana ustawa, która wyraźnie uznawała wszystkie niechrześcijańskie małżeństwa za bezprawne, zainicjowała ostatnią i zarazem największą kampanię oporu Gandhiego w Afryce Południowej (Zdjęcie dzięki uprzejmości Petera Ruhe'a opublikowane przez wydawnictwo Phaidon).

Lawinowe efekty satjagrahy - od Dalajlamy do Baracka Obamy

Od tego czasu satjagraha Gandhiego nie tylko wyzwoliła 300 milionów Hindusów z trwających ponad 200 lat rządów Brytyjczyków, ale także zainspirowała szereg rewolucji pod kierownictwem legendarnych przywódców, od Vinoby Bhave (ruch Bhudan) po Sunderlala Bahuguna (ruch Czipko), od Martina Luthera Kinga po Nelsona Mandelę oraz od Dalajlamy po Aung Suu Kyi.

Co ciekawe, obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama podczas swojego przemówienia na zgromadzeniu ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych we wrześniu 2012 roku, powiedział:

"Czas zastanowić się nad słowami Gandhiego: 'Nietolerancja sama w sobie jest formą przemocy i stanowi przeszkodę na drodze rozwoju prawdziwego ducha demokracji'. Musimy wspólnie pracować dla świata, gdzie nasze różnice nas wzmacniają, ale nie określają".

Dwa lata wcześniej, gdy prezydent Obama przemawiał na forum indyjskiego parlamentu w New Delhi, sześciokrotnie odwołał się do Gandhiego i opisał go jako człowieka, który wcześnie wywarł na nim wyraźny wpływ: "Przez całe życie, także wówczas, gdy pracowałem jako młody człowiek na rzecz ubogich mieszkańców miasta, znajdowałem inspirację w życiu Gandhidżiego oraz w jego prostej i głębokiej nauce, by być zmianą, której szukamy w świecie".


"Przez całe życie, także wówczas, gdy pracowałem jako młody człowiek na rzecz ubogich mieszkańców miasta, znajdowałem inspirację w życiu Gandhidżiego oraz w jego prostej i głębokiej nauce, by być zmianą, której szukamy w świecie". - prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.

Gdy w 2009 roku student zapytał Obamę, z kim najchętniej chciałby zjeść obiad z grona osób żyjących lub zmarłych, prezydent wybrał Mahatmę:

"To jest człowiek, w którym znalazłem wielką inspirację. On natchnął dr Kinga (Martina Luthera Kinga), więc gdyby nie ruch pokojowy w Indiach, moglibyście nie zobaczyć takiego samego ruchu pokojowego na rzecz praw obywatelskich tutaj, w Stanach Zjednoczonych".

W tym samym roku, w mowie dziękczynnej po odebraniu Pokojowej Nagrody Nobla, pierwszy afroamerykański prezydent Stanów Zjednoczonych ponownie złożył hołd Gandhiemu i jego ideałom:

"Jako ktoś, kto jest bezpośrednim następstwem pracy dr Kinga, jestem żywym świadectwem moralnej siły niekrzywdzenia" - powiedział i dodał: "Wiem, że w życiu i w wierze Gandhiego i Kinga nie ma ani słabości, ani bierności ani naiwności".

Pokrzepiające jest to, że w dzisiejszych czasach jeden z najbardziej wpływowych ludzi na ziemi ma głęboki szacunek dla Gandhiego i jego satjagrahy. Jednocześnie rzeczywistość wygląda teraz tak, że większość ludzkości nie zostanie przekonana, iż 11.09. z 1893 roku czy z 1906 roku mógł naprawdę zapobiec tragedii z 11.09.2001 roku.

W jakiś sposób wybór opcji zawarcia pokoju i pojednania wydaje się trudnym zadaniem. Dlatego widzimy, że przemoc ma dzisiaj mnóstwo okazji, a pokój żadnej. Jeśli przemoc dostaje 100 szans, pokój prawdopodobnie dostaje tylko jedną szansę. Dlaczego tak się dzieje?

Cóż, Baba jasno udzielił odpowiedzi na to pytanie. Co fascynujące, miało to miejsce również 11.09. Kiedy to było? Co powiedział Baba? Ta historia czeka na was w III części niniejszego artykułu.

Poprzednie      Następne

http://media.radiosai.org/journals/vol_11/01SEPT13/THIS-9:11-AND-THE-OTHER-9:11s-part02.htm

Bishu Prusty (Zespół Radia Sai)
Ilustracje: Mohan Dora (Zespół Radia Sai)
Tłumaczenie: Dawid Kozioł

**Pobierz pełną wersję do druku (bez zdjęć)


wrzesień-październik 2013




1 Transwal - potoczna nazwa historycznego państwa Burów istniejącego z przerwami w latach 1852-1902 na terenie obecnej Republiki Południowej Afryki. - http://pl.wikipedia.org/wiki/Transwal.
2 Jan Smuts - południowoafrykański polityk, filozof i wojskowy, od grudnia 1906 roku minister kolonii i edukacji w rządzie Transwalu. Przeciwnik ruchu na rzecz równych praw dla robotników z Południowej Azji, na czele którego stał Mahatma Gandhi. - http://en.wikipedia.org/wiki/Jan_Smuts.






Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai